
Stal Gorzów - Sandra Spa Pogoń Szczecin 24:25
Niespodzianka w 1/16 finału Pucharu Polski była o krok. Stal Gorzów przegrała z Sandrą Spa Pogonią Szczecin 24:25 i odpadła z dalszych rozgrywek. Rywale w końcówce przechylili szalę na swoją stronę dzięki większemu doświadczeniu.
Na wstępie warto zaznaczyć, że gospodarze byli osłabieni. Znów brakowało Bartosza Starzyńskiego, który tym razem był nieobecny z powodu zatrucia pokarmowego. Doskwierało ono też pozostałym, ponieważ gorzowski zespół miał pecha podczas powrotu z Olsztyna. W ekipie przyjezdnych nieobecny był z kolei Mateusz Zaremba.
Pierwsza akcja rozgrywana była długo, aż w końcu skutecznie skończył ją Paweł Krupa. Zdecydowanie szybciej swoją sytuację wykorzystali gorzowianie, a dokładnie Mariusz Kłak. W 4. minucie mieliśmy już rzut karny po faulu Aleksandra Kryszenia. Były gracz Stali, Seweryn Gryszka, nie zdołał jednak pokonać Cezarego Marciniaka, który jeszcze dzień wcześniej cierpiał z powodu wspominanego zatrucia! Kilka chwil później szczecinianie znów byli na prowadzeniu, choć do bramki rzucali trzykrotnie. Dopiero wtedy trafił Arkadiusz Bosy, bo wcześniej piłka odbijała się od słupków. Warunki fizyczne dawnego gorzowskiego zawodnika pozwalały mu mocno przepychać miejscowych obrońców. Dzięki temu zanotował kolejne trafienie na 3:1 dla Pogoni. Twardej walki nie brakowało, ale gospodarze byli w stanie znajdować małe luki w defensywie gości.
"Żółto-niebiescy" nie tracili zbytnio dystansu. Po nieco ponad 10 minutach było 3:6. Decydowała szybkość przyjezdnych. Gracze Stali z kolei wiele razy nie przygotowywali dokładnie pozycji i trafiali w bramkarza. W pewnym momencie zagotowało się między Mateuszem Stupińskim i Wojciechem Jedziniakiem. Ten drugi otrzymał karę, bo chwilę po starciu z rozgrywającym z Gorzowa faulował innego zawodnika. Osłabienie Sandry Spa Pogoni nie przełożyło się jednak na odrobienie strat.
W 14. minucie Miłosz Bekisz stracił piłkę w ataku. Do atakującego wyszedł Marciniak. Wydawało się, że został wyminięty, ale jednak zdołał wybić piłkę, broniąc dostępu do bramki, za co dostał spore owacje. Gra jednak nie do końca się układała, dlatego o przerwę poprosił trener Dariusz Molski. Potem częściowo pomogli gracze Piotr Frelka, ale nie zmienia to faktu, że po celnym rzucie karnym Stupińskiego było 6:6. Radość nie trwała jednak długo, bo wystarczyły dwie kontry, by szczecinianie ponownie odskoczyli na dwie bramki, ale to nadal była kontaktowa sytuacja dla gorzowian.
Kolejne fragmenty upływały pod znakiem wyrównanej walki, lecz ze wskazaniem na ekipę ze Szczeciną. Miejscowi nie potrafili wyjść na prowadzenie. Za to Pogoń od czasu do czasu odskakiwała na różnicę dwóch bramek. W ostatniej minucie Stupiński zdołał doprowadzić do wyrównania. Przyjezdni mieli jeszcze okazję, ale jej nie wykorzystali. Tym sposobem pierwsza połowa zakończyła się rezultatem 12:12.
Drugą połowę Stal Gorzów otworzyła znakomicie. Rzut karny na bramkę zamienił Mateusz Stupiński, a to oznaczało prowadzenie 13:12. Nie udało się po tym wybronić rzutu Krupy z drugiej linii, ale inicjatywa była po stronie miejscowych. Kolejnego karnego wywalczył Kłak i "Stupa" znów się nie pomylił. Za chwilę jednak remis dał Bosy. Na następnej akcji gospodarzy wymiana ciosów się zakończyła i Adam Wąsowski ponownie wyprowadził Pogoń na prowadzenie. Reakcja Molskiego była natychmiastowa: przerwa na żądanie.
To dało efekt, bowiem z siedmiu metrów ponownie skuteczny był Stupiński, a nieco później niedokładne podanie przejął Adrian Turkowski, by następnie przymierzyć na pustą bramkę. W 38. minucie obroniona akcja dawała szansę, by to "żółto-niebiescy" odskoczyli na dwie bramki. Siłą przebić zdołał się Adrian Chełmiński i było już 17:15. Goście odpowiednio jednak zareagowali i zaraz zniwelowali stratę. Na nieszczęście dla gorzowian, karę otrzymał Dominik Droździk, a w polu bronił Oskar Serpina, co oznaczało karnego, którego na bramkę zamienił Dawid Krysiak.
W trzecim kwadransie gry nieocenione okazały się interwencje Cezarego Marciniaka. Kilkukrotnie uchronił swoją drużynę od straty bramki. Jego koledzy mieli jednak problemy w ofensywie, ale pozostawali w bardziej komfortowej sytuacji, dzięki wynikowi 18:17. Na poczynania swoich podopiecznych ekspresyjnie reagował szkoleniowiec Stali. Kilka akcji można było rozwiązać zdecydowanie lepiej. Oscylujący wokół remisu rezultat utrzymywał się jednak w kolejnych minutach, choć po obustronnej karze, kiedy to na ławkę powędrowali Serpina i Wąsowski, celnie rzucił Jakub Radosz, ale zaraz wyrównał Stupiński. A jakże, z rzutu karnego! Bardzo dobrze też z tego fragmentu rzucał Krysiak, ale Marciniak wreszcie wychwycił rywala. Było jednak 22:23 i pięć minut do końca.
Drobny impas strzelecki w końcu przełamał Droździk, ale natychmiast odpowiedział Krysiak, tym razem z akcji. Wcześniej okazję zmarnowali skrzydłowi Stali, rzucając najpierw obok bramki, a potem w poprzeczkę. Na niespełna dwie i pół minuty przed końcem, przy wyniku 23:24, o kolejną przerwę poprosił Dariusz Molski. Następujący po tym atak gorzowskiego zespołu okazał się nieskuteczny i trzeba było obronić, aby myśleć jeszcze o przedłużeniu swoich szans. Mimo sygnalizacji gry na czas, Krupa wykończył akcję z drugiej linii, a "żółto-niebiescy" się pomylili. W 20 sekund nie udało się odrobić dwóch bramek straty, tym samym Stal Gorzów odpadła z Pucharu Polski, ale może być dumna, bo stworzyła dobre widowisko. Zabrakło niewiele.
W sobotę wraca już liga. Gorzowianie pojadą do Sierpca na pojedynek z tamtejszym MKS-em Mazur.
Po meczu powiedzieli:
Dariusz Molski (trener Stali Gorzów): Oni nie grali słabo. Po prostu udało im się zwyciężyć. Przy odrobinie bardziej chłodnej głowie to mogliśmy ten mecz wygrać. Co mogę powiedzieć? Od czasu Olsztyna jesteśmy w złym stanie. Drugi raz jemy tam w tej samej restauracji i drugi raz zespół się zatruł. Starzyński do teraz leży w łóżku, ale to nie było przeszkodą. Było nią niewykorzystanie tego, o czym mówiliśmy. Powinniśmy grać jeszcze szybciej. Ja uważam, że w Pogoni już umierali, nie mieli czym depnąć, a mimo to nas ograli. To jest ta różnica między ekstraligą a nami. Oni mieli trochę więcej tego doświadczenia i w tych momentach trzymali piłkę albo potrafili mocno zagrać jeden na jeden. To dawało im efekt. My może nie tyle nie umiemy, ile zbyt rzadko korzystamy z tej umiejętności, która jest na wagę zwycięstwa.
Oskar Serpina (Stal Gorzów): Przez cały mecz dostosowywaliśmy się do stylu grania szczecinian. Oni całość chcieli poprowadzić w sposób na chodzonego i w ostatnim momencie przyspieszyć, zdobyć bramkę. Wiedzieliśmy, że oni tak grają. Nie mogliśmy przyspieszyć tej gry. Widać doświadczenie. Z jednej strony fajny wynik, bo toczyliśmy równy bój z superligowcem. Świetne widowisko dla kibiców, ale całe spotkanie nie układało się po naszej myśli, mimo że trzymaliśmy ten wynik. Końcówka fatalna. Musimy to sobie powiedzieć w szatni po raz kolejny. To samo było po Warmii, że końcóweczkę przegraliśmy sobie sami przez bardzo proste błędy. Musimy jeszcze mocniej na to zareagować, jeszcze ostrzej pewne słowa sobie powiedzieć, bo nie może się tak wydarzyć kolejny raz. Takie szkolne błędy nie mogą się przytrafiać na żadnym poziomie. Przyszli niesamowici kibice, zorganizowana grupa. To dla nich gramy i dla klubu. Szkoda, że odpadamy.
Arkadiusz Bosy (Sandra Spa Pogoń Szczecin): Od początku tygodnia trenujemy bardzo ciężko, przygotowując się pod bardzo ważny dla nas mecz z Gdynią. Aczkolwiek nie zapominaliśmy o tym meczu. Wynik mówi swoje. Dla obu ekip był to trudny mecz. Wydaje mi się, że to było przede wszystkim fajne widowisko dla kibiców. Jestem profesjonalistą, ale na pewno to spotkanie miało dla mnie jakiś smaczek. To był pierwszy oficjalny mecz po iluś tam latach. Fajnie było tutaj przyjechać i wygrać.
Stal Gorzów - Sandra Spa Pogoń Szczecin 24:25 (12:12)
Stal: Marciniak, Nowicki - Stupiński 8, Kłak 3, Serpina 3, Bronowski 2, Turkowski 2, Chełmiński 2, Smolarek Marcin 1, Kryszeń 1, Bekisz 1, Droździk 1, Śramkiewicz.
Trener: Dariusz Molski
Kierownik drużyny: Łukasz Bartnik
Fizjoterapeuta: Krzysztof Korbanek
Pogoń: Zapora, Teterycz, Bartosik - Krysiak 9, Bosy 4, Krupa 4, Radosz 3, Biernacki 2, Berezhnyi 1, Jedziniak 1, Wąsowski 1, Fedeńczak, Gryszka, Jońca.
Trener: Piotr Frelek
II trener: Sławomir Fogtman
Kierownik drużyny: Paweł Błażejewski
Fizjoterapeuta: Alicja Kita
Żółte kartki: Kryszeń, Bronowski, Serpina - Krupa, Radosz, Gryszka
Czerwona kartka: Wąsowski 51' (trzy kary)
Kary: Chełmiński, Serpina (x2), Droździk, Bekisz, Kryszeń - Jedziniak, Wąsowski (x3), Fedeńczak, Biernacki
Karne: 5/6 - 6/8
Sędziowie: Bartosz Kowalak, Wojciech Marciniak (Poznań)
Widzów: około 500 osób
Autor: Marcin Malinowski
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie