Po raz kolejny podopieczni trenera Mariusza Niewiadomskiego wychodzą zwycięsko z meczu towarzyskiego. Tym razem pokonali 3:0 (0:0) Wartę Gorzów. Bramki zdobyli: Marcin Żeno, Oskar Raćko oraz powracający z testów ze Ślęzy Wrocław, Bartłomiej Szamotulski. W zespole zaprezentował się również, tak jak zapowiadaliśmy - nowy zawodnik.
To była istna powtórka z rozrywki, tym razem tylko aktorzy się zmieniali. Podobnie jak w przypadku sobotniego meczu towarzyskiego z Czarnymi Browar Witnica, tak i w środku tygodnia przy Łagodzińskiej podczas sparingu z Wartą Gorzów padł wynik trzy do zera.
Pierwsze minuty spotkania i od razu napad na bramkę Grzegorza Szymańskiego. Bramkarz "warciarzy" miał nie lada wyzwanie, zwłaszcza podczas pierwszej połowy, w której skutecznie bronił przez całe 45. minut. Życie uprzykrzał mu między innymi Gracjan Korczyński, który dwukrotnie starał się mocnymi uderzeniami przebić się przez bacznie stojącego na straży "Kozę". Golkiper gorzowskiego zespołu Warty, prócz uderzeń pomocnika, skutecznie również bronił strzały Szamotulskiego, czy Daniela Startka. Żaden z nich nie miał pomysłu na to, jak skutecznie wykończyć akcję by wyprowadzić zespół na prowadzenie. Najbliżej był ku temu Marcin Żeno, jednak i ten musiał ostatecznie chybić obok słupka.
Swoje "pięć minut" mieli również zawodnicy warcianki. Były zawodnik Piasta, Karol Dębski, grający na lewym skrzydle miał okazję do oddania skutecznego strzału na bramkę Bogusza Talarczyka, jednak zdaniem sędziego przebywał na pozycji spalonej i na tym zakończono akcję napadu na trzecioligowy klub. Pierwszą połowę zakończono bez zdobyczy bramkowych.
W drugiej odsłonie spotkania od samego początku przycisnęli gospodarze. Na boisko wszedł zmieniając Tomasza Świło, powracający z wypożyczenia do Meprozetu Stare Kurowo, Adam Pawłowski oraz ten, którego zabrakło w meczu z Witnicą, Oskar Raćko. Ten drugi wniósł wiele do gry ofensywnej miejscowej drużyny i namieszał przy bramce w 60. minucie zdobytej przez Marcina Żeno. Defensywa zaspała, podczas trzymania lini spalonego i nie udało się złapać "Zenka" na tak zwaną pułapkę ofsajdową, po czym ten oddał strzał na bramkę i mieliśmy 1:0. Chwilę później kolejny błąd obrony gości. Podczas wybijania piłki, bramkarz "warciarzy" za daleko wysunięty na wysokości 15 metra, został przelobowany. Jednak w ostatniej chwili, czubkami palców z linii bramkowej wybił futbolówkę na aut. Mogło być 2:0.
Ten wynik udało się jednak ustanowić Oskarowi Raćko, który pochwalił się świetnym uderzeniem prawą nogą z woleja. Przy takim strzale niepilnowany napastnik po chwili mógł tylko całować ręce i wznieść je ku niebu z radości podwyższenia wyniku spotkania - bramka stadionów świata. Golkiper był bez szans.
W 70. minucie gry na boisku pojawił się nowy zawodnik. Nowy, bo do tej pory nie był widziany na boisku w Karninie zwłaszcza podczas meczy kontrolnych zespołu. Był nim syn trenera Mariusza Niewiadomskiego. Już parę minut po wejściu miał okazję do pokazania się, jednak jego strzał posłany z okolicy 25. metra, poszybował nad bramką gości.
Chwilę później kolejny błąd gości. Defensywa dostała piłkę za plecy, gdzie nadbiegał Szamotulski i czubkiem buta podbił piłkę, którą już miał chwycić Szymański. Bramkarz minął się z futbolówką, a ta wylądowała w siatce. Mecz zakończono wynikiem 3:0.
Komentarze opinie