Błysk Konefała nie wystarczył. Piast z kolejną porażką
egorzow.pl - Marcin
17/09/2016 12:30
Po słabym meczu Piast Gorzów-Karnin przegrał w 8. kolejce IV ligi lubuskiej z TS Przylep 1:2. Gorzowianie mieli sytuacje, ale lepiej swoje wykorzystali goście. Ogromne znaczenie dla dalszego przebiegu pojedynku miała końcówka pierwszej połowy.
Początek spotkania to dużo gry w środku pola i niemal całkowity brak strzałów na bramkę. Jeden z nich z daleka i bardzo niecelnie oddał gracz gospodarzy. Ataki gości były rozbijane zaś przed próbą trafienia do siatki. Nieco więcej czasu przy piłce spędzali podopieczni Jerzego Wandelta. W 12. minucie dobrą okazję miał Bartłomiej Szamotulski, który odebrał piłkę blisko pola karnego rywali. Strzał pozostawiał jednak wiele do życzenia. Nie udało się także wykorzystać rzutu rożnego, wywalczonego w tej samej akcji. W odpowiedzi Krzysztof Marczak trafił w poprzeczkę, uderzając piłkę głową. To była pierwsza tak groźna i jednocześnie świetna akcja TS Przylep. W kolejnych minutach przyjezdni coraz lepiej sobie poczynali. Do końca pierwszej połowy drużyny wymieniały ciosy, momentami kotłowało się pod bramką ekipy Tadeusza Makowskiego i wkradło się też trochę nerwów. Bardzo dobrą okazję miał Mateusz Trachimowicz, ale piłka minimalnie minęła słupek bramki Przemysława Króla. Jakby tego było mało, napastnik Piasta otrzymał chwilę później drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę za wejście wyprostowanymi nogami w przeciwnika, a goście za sprawą Pawła Dzikowicza wyszli na prowadzenie po dobrze rozegranej kolejnej akcji. W samej końcówce z rzutu wolnego uderzał jeszcze Mateusz Konefał, ale nie zaskoczyło to bramkarza z Przylepu.
Po przerwie do ataków rzucili się gospodarze, ale byli skutecznie, choć czasami agresywnie, powstrzymywani przez przyjezdnych, którzy raz po raz znajdowali się w polu karnym Dawida Dłoniaka. Strzałów było jednak jak na lekarstwo. Remigiusz Brzytwa słabo uderzał głową. Dużo lepszą okazję miała ekipa z Przylepu w 65. minucie, ale znakomicie obronił Dłoniak, zbijając piłkę na poprzeczkę. Z czasem inicjatywę przejęli goście, którzy pressingiem wymuszali błędy "czerwono-czarnych", a w ofensywie nie pozwalali im na zbyt wiele. Nie pomagała też nieskuteczność gorzowian. W 75. minucie spore zamieszanie zrobiło się tuż przed nosem Króla, a mimo to Adamowi Suchowerze nie udało się trafić do siatki, najpierw głową, potem nogą. Miejscowi próbowali też z dystansu, ale i w tym przypadku bez powodzenia. Aż w końcu przyszła 83. minuta i przerzut Suchowery na lewą stronę do Konefała. Drugi trener Piasta po raz kolejny pokazał próbkę swoich indywidualnych umiejętności, wymijając obrońcę, cofając się o dwa metry i kończąc całą akcję precyzyjnym strzałem obok bramkarza. Zespół z Karnina niedługo cieszył się jednak z remisu, gdyż błąd Patryka Rejcha wykorzystał Marczak. Jak się okazało kilka minut później, był to decydujący cios przyjezdnych, choć gospodarze do samego końca próbowali wyrwać jeden punkt.
Błysk Konefała dał nadzieję na uratowanie jednego punktu przy słabej grze Piasta Gorzów-Karnin. Błędów i nieskuteczności było jednak zbyt dużo, a do tego gra w dziesięciu przez całą połowę. TS Przylep lepiej wykorzystał swoje okazje, zdobywając bramki w decydującym momentach. Kolejne spotkanie gorzowianie rozegrają już w środę w ramach Okręgowego Pucharu Polski. Wówczas zagrają z Pogonią w Skwierzynie. W następny weekend pojadą natomiast do Przybyszowa na spotkanie ligowe z tamtejszym Dębem.
Po meczu powiedzieli:
Jerzy Wandelt (trener Piasta Gorzów-Karnin):Były takie zrywy 5-10 minut i to jest wszystko. Jak się przyjrzeć poszczególnym chłopakom, to jest błąd na błędzie, które w piłce seniorskiej nie powinny mieć miejsca. Zawodnik wchodzi na 15 minut i nie pomaga zespołowi. Tyle, że stoi w środku. Za chwilę wpuszczam drugiego gracza i popełnia on kardynalny błąd: bierze piłkę do środka, podaje przeciwnikowi. Tak się w piłkę nie gra. Na dzień dzisiejszy nie mam po prostu pomysłu. Nie mając zmienników, którzy by wiedzieli, o co chodzi w piłce, to jest tylko przedłużanie agonii. W środę w pucharowym meczu wpuszczę tych, którzy jeszcze nie grali. Będę im się przyglądał.
Tadeusz Makowski (trener TS Przylep):W drugiej połowie mecz był pod dyktando Piasta. Graliśmy pod wiatr, Piast grał długie piłki na zawodników doświadczonych, czyli Konefała i Suchowerę. Wygrywali te pojedynki jeden na jeden i było trudno nam się przedostać dłuższą piłką. Trzeba było grać po ziemi, ale też nie mogliśmy. Zostaliśmy zmuszeni do desperackiej gry, ale sytuacji mieliśmy więcej. Mecz się ułożył szczęśliwie.
Komentarze opinie