Do Kołobrzegu gorzowski zespół pojechał osłabiony - z powodu chorób wypadli Patryk Wojtysiak, Michał Kocoń i Karol Greś. Pierwsze dwie partie Meprozet GTPS wygrał jednak bez większego problemu. Poważne kłopoty zaczęły się w trzeciej - gospodarze wstrzelili się z zagrywką i szybko wyrobili sobie przewagę, której już nie oddali do końca. W czwartym secie nasz zespół prowadził dość długo dwoma-trzema punktami, ale UKS OPP doprowadził do stanu 24:24. Na tie-break zabrakło im odrobinę doświadczenia i zimnej krwi.
- Graliśmy w tym trzecim secie fatalnie. Za bardzo się rozluźniliśmy, a ambitna drużyna kołobrzeska to wykorzystała. Byliśmy zbyt pewni zwycięstwa po dwóch wygranych setach i to nas zgubiło. Po meczu z Wałbrzychem chyba się wkradła za duża euforia w nasze szeregi. Oczywiście mieliśmy też kłopoty kadrowe, stąd trochę eksperymentalny skład. Paweł Czapla jako zmiennik musiał wchodzić na przyjęcie. Ale popełnialiśmy i tak zbyt dużo prostych błędów. Taki mecz to bardzo dobra lekcja, że każdego rywala trzeba traktować tak samo - ocenił trener Meprozet GTPS, Krzysztof Kocik.
To było pierwsze z czterech z rzędu wyjazdowych spotkań gorzowian w lidze. W kolejnym, 6 grudnia Meprozet GTPS zmierzy się z KS Gniezno.
Komentarze opinie