Reklama

Tylko set dla SKS-u po raz czwarty, ale z liderem

egorzow.pl - Marcin
17/10/2020 20:16

SKS Gorzów - GKS Stoczniowiec Gdańsk 1:3

Czwarta kolejka II ligi siatkówki mężczyzn nie przyniosła nam nic nowego jeśli chodzi o SKS Gorzów. Trzeba jednak docenić wolę walki i urwanie pierwszego w tych rozgrywkach seta drużynie GKS-u Stoczniowiec Gdańsk. Sobotnie spotkanie zakończyło się wynikiem 1:3.

Już w pierwszym secie tego pojedynku doszło do małej niespodzianki, bowiem zespoły musiały rozstrzygać tę wyrównaną partię na przewagi. Grę nerwów wygrali... gorzowianie, zostając tym samym pierwszą ekipą, która ugrała seta z gdańszczanami. Warto nadmienić, że gospodarze od początku byli na prowadzeniu. W drugiej odsłonie pojedynku goście wzięli się już do roboty i w pewnym momencie prowadzili nawet 5-6 punktami. Miejscowi nie składali broni i starali się odrabiać straty, lecz bez skutku, wobec czego mieliśmy remis.

W trzecim secie lepiej zaczęli przyjezdni, ale graczom SKS-u udało się nie tylko doprowadzić do remisu, ale nawet wyjść na prowadzenie 12:11. Stało się tak jednak tylko na moment, bo GKS zaraz przejął inicjatywę, odskoczył na kilka punktów, by finalnie wygrać 25:20. Wyraźnie było jednak widać, że gra układa się falami i drużyny seriami zdobywały punkty.

Również w czwartej partii przewagę mieli gdańszczanie, choć wynik otworzył zespół z Gorzowa. Podopieczni Wojciecha Janasa ponownie wykazali się ogromną wolą walki, a każdy zdobyty punkt fetowali wybuchem radości. Nie dawali odetchnąć przeciwnikowi, zmniejszając dystans punktowy w połowie tego seta. Potem strata znów się powiększyła, gra Stoczniowca uspokoiła i goście wygrali 25:20, a cały mecz 3:1.

W piątej rundzie II ligi, już za tydzień, SKS Gorzów zagra na wyjeździe z MKS STEICO Noteć Czarnków.


Po meczu powiedzieli:
Wojciech Janas (trener SKS Gorzów):
Braku Krzysztofa Barana nie będę komentował. Natomiast ja mam kontuzję, ale myślę, że od przyszłego tygodnia już będę sprawny i będę mógł zagrać. Jesteśmy zadowoleni z pierwszego seta, natomiast pozostałe bardzo nam "falowały". W tym pierwszym też mieliśmy falowanie, ale sześć punktów przewagi, które wypracowaliśmy na początku, pozwoliło nam wygrać tego seta. Drugi, trzeci i czwarty set to już była bardzo falująca gra, w której traciliśmy punkty seriami. To się przełożyło na wynik. Wtedy nie da się wygrać meczu. Musimy sobie radzić z jednym rozgrywającym. Na pewno brakuje wsparcia tego drugiego.

Bartłomiej Skrzypczyk (trener, kapitan i rozgrywający GKS Stoczniowiec Gdańsk): Wiedzieliśmy, że Gorzów łatwo się nie podda. Zaskoczyli nas bardzo fajną zagrywką i blokiem. W pierwszym secie nie mogliśmy się odnaleźć. Na szczęście przełamaliśmy się w drugim i poszło już troszkę lżej. Nie było jednak łatwe to spotkanie. Troszkę nonszalancko graliśmy, dużo własnych błędów. W końcówkach zaskakiwała u nas zagrywka i mogliśmy odskoczyć na parę punktów, bezpiecznie dowożąc wygraną. Gorzowianie bardzo dobrze zagrywali, mieliśmy problem z przyjęciem. Do tego duża hala, gdzie my trenujemy na dużo mniejszej. Było trudno, szczególnie po podróży, a jechaliśmy sześć godzin. Musimy poprawić przyjęcie, bo to kluczowy element.

Karol Idzikowski (SKS Gorzów): Niewielkie pocieszenie, że urwaliśmy tego seta, bo liczyliśmy na choćby jeden punkt. Niestety się nie udało, czegoś jeszcze zabrakło. Następnym razem będzie lepiej. Nie gramy do końca. Jest fajnie na początku, w środku, a koniec nerwowy. Do tego przestój, a to najgorsze, co może być.


SKS Gorzów - GKS Stoczniowiec Gdańsk 1:3 (32:30, 20:25, 20:25, 20:25)

Autor: Marcin Malinowski

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo eGorzow.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do