Pierwsze dwa sety nie zapowiadały tak emocjonującego spotkania. Meprozet GTPS wciąż ma na swoim koncie komplet ligowych zwycięstw, ale w sobotnim pojedynku nie było o to łatwo. Po zwyciężonych dwóch pierwszych partiach wydawało się, że podopieczni Krzysztofa Kocika wrócą do Gorzowa z kompletem punktów. Zespół z Sulęcina, wspierany przez żywiołową publiczność, zdołał jednak podnieść się z kolan i naszych siatkarzy postraszył. Do wyłonienia zwycięzcy był potrzebny tie-break.
Od początku pierwszej partii toczyła się typowa walka punkt za punkt. Spotkanie było wyrównane, a oba zespoły popełniały sporo błędów. Kiedy Piotr Trojan zdobył punkt na 23:20, wydawało się, że gorzowianie będą lada chwilę prowadzić 1:0. Tak łatwo jednak nie było i podopieczni trenera Kocika musieli się jeszcze pomęczyć. Ostatecznie gorzowianie zwyciężyli pierwszego seta do 24, po skutecznym bloku.
Początek drugiej partii był już jednak dosyć jednostronny. Sulęcinianie pierwszy punkt zdobyli dopiero przy ośmiu gorzowian. Biało-niebiescy dwukrotnie prowadzili też w tej partii dziesięcioma „oczkami”. Po tej początkowej demolce podopieczni Łukasza Chajca zaczęli grać nieco lepiej i odrabiać straty, ale tak dużej różnicy nie dało się zredukować. Ostatecznie, mimo słabszej końcówki, podopieczni trenera Kocika wygrali drugą partię do 17.
Być może to właśnie dobra końcówka drugiej partii pozwoliła uwierzyć w siebie podopiecznym trenera Chajca. O ile jeszcze początek trzeciego seta był dosyć wyrównany, o tyle z czasem żółto-niebiescy zaczęli przeważać i uciekli przyjezdnym na kilka punktów. Gorzowianie starali się kilkukrotnie odgryźć, ale to było zbyt mało. Niesieni dopingiem sulęcinianie dociągnęli przewagę do końca i zwyciężyli seta do 17, a skończył go Michał Bukowski.
Siatkarze Olimpii chcieli pójść za ciosem i od początku czwartej partii zaczęli budować swoją przewagę nad Meprozet GTPS. Podopieczni trenera Kocika starali się jeszcze ratować wynik, ale miejscowi zdołali się już na tyle rozkręcić, że odskakiwali na 6-7 "oczek". Przyjezdni mobilizowali się i starali wrócić do gry, ale ostatecznie nie zdołali odrobić tej różnicy i dopuścili do tie-breaku. Czwartą serię zamknął Grzegorz Turek, który nabił blok gorzowian. Chwilę później sędzia czerwoną kartką ukarał za dyskusje zawodnika biało-niebieskich, Patryka Wojtysiaka.
Fani gorzowskiej siatkówki przed tie-breakiem musieli drżeć o wynik. Jak mówi siatkarskie porzekadło, jeżeli nie wygrywa się 3:0, to przegrywa się 2:3. Trener Kocik, w przerwie między czwartą i piątą partią, zdołał jednak swoich podopiecznych zmobilizować i sprokurować u nich czysto sportową złość. Biało-niebiescy zaczęli w końcu grać, jak na lidera przystało. Tie-break był dosyć wyrównany, ale pod koniec gorzowianie zdołali już wypracować sobie przewagę, a seta zamknął skutecznym blokiem Patryk Greś. Meprozet GTPS ostatecznie zwyciężyło w lubuskich derbach i do Gorzowa wróciło z tarczą.
Łukasz Chajec (trener Olimpii): W pierwszym secie graliśmy bardzo spięci, prowadziliśmy i nagle traciliśmy punkty. Drugi nam kompletnie nie wyszedł. Po nim powiedziałem chłopakom, żeby przede wszystkim czerpali radość z gry. Efekt był taki, że doprowadziliśmy do tie-breaku. Chwała im za to, że walczyli. Zabrakło niewiele do zwycięstwa, ale cieszymy się z tego punktu.
Krzysztof Kocik (trener Meprozet GTPS): Wydaje mi się, że to jednak początek trzeciego seta, a nie końcówka drugiego, zadecydowała o tym, że Sulęcin zaczął prowadzić grę. Rasowa drużyna powinna wyjść i ich dobić, i już dawno powinniśmy być w Gorzowie. Myślę, że błędy, takie jak strata punktów z piłki przechodzącej, to już powoli kwestia zmęczenia. Wielu chłopaków jest przecież pracujących lub studiujących i podejmują oni spory wysiłek w ciągu tygodnia.
Biało-niebiescy kolejne spotkanie rozegrają w następny weekend. Podopieczni trenera Kocika zmierzą się na wyjeździe z licealistami ze Świnoujścia.
Komentarze opinie