"Winą za częściowe osunięcie się skarp na Zachodniej Obwodnicy obarczyć można zarówno biuro projektowe, wykonawcę jak i nadzór" - mówi po dzisiejszej inspekcji wicedyrektor Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad - Zdzisław Kuciak. Bezpośrednio zawiniły intensywne i długotrwałe opadu deszczu i miejsce, przez które biegnie obwodnica.
Są tam duże cieki wodne, zbyt słabe drenaże i brukowania kamienne, które miały zabezpieczać wysokie skarpy. Kto poniesie koszt naprawy tego na razie nie wiadomo dodaje dyrektor Kuciak. Zamknięcie obwodnicy jeszcze nam nie grozi, choć podczas prac naprawczych musimy liczyć sie z utrudnieniami w ruchu. Rozważamy róże metody zabezpieczenia skarp przed kolejnym obsuwaniem mówi dyrektor Kuciak. Koszt prac to kilkaset tysięcy złotych. Roboty mają rozpocząć się na przełomie stycznia i lutego.
Komentarze opinie