Nie mają dojazdu do swoich budynków, ani parkingu i mieszkają przy jednym z najbardziej ruchliwych rond w naszym mieście. Mowa o mieszkańcach ulicy Walczaka 17. Od momentu wybudowania Ronda Katyńskiego są odcięci od świata. "Gdyby nie daj Boże wydarzył się u nas jakiś wypadek, to karetka nie będzie miała jak wjechać. Nie chodzi tylko i wyłącznie o naszą wygodę, ale o bezpieczeństwo" - mówią.
Wydział Inwestycji i Rozwoju Miasta zapoznał się z problemem mieszkańców i jak twierdzi jego naczelnik Władysław Żelazowski, w najbliższym czasie poczynione zostaną odpowiednie kroki mające zmienić tę niedogodną dla mieszkańców sytuację. Faktem jest, że czyniąc tę inwestycje całkowicie został zmieniony układ komunikacyjny, przez co mieszkańcy stracili dojazd do swojej posesji. W związku z tym zamierzamy przeanalizować możliwość wykonania dojazdu od strony zaplecza, czyli ogródków działkowych. Ta opcja zostanie przedstawiona mieszkańcom - tłumaczy Żelazowski. Jak zapewnia naczelnik jeszcze w tym miesiącu zostaną poczynione działania mające na celu ustalenie przebiegu dojazdu. Kiedy konkretnie ruszą prace budowlane, nie wiadomo, póki co mieszkańcy Walczaka 17 będą musieli uzbroić się w cierpliwość i liczyć na to, że wszelkie formalności związane z budową dojazdu do ich posesji zostaną ustalone w wyznaczonym czasie.
Komentarze opinie