Nietrzeźwy kierowca, bez uprawnień, chcąc uniknąć kontroli drogowej - o mało nie potrącił zatrzymującego go policjanta. Później mówił, że śpieszył się, by odebrać dzieci.
Patrol Ruchu Drogowego prowadził kontrolę prędkości pojazdów, przejeżdżających przez miejscowość Miechów (gm. Sulęcin), związku ze zgłoszeniami mieszkańców o nadmiernej prędkości rozwijanej w tej miejscowości przez kierujących.
O godz. 18.15 policjanci usłyszeli jadący pojazd z uszkodzonym tłumikiem. Jeden z policjantów wyszedł na jezdnię i dał znak do zatrzymania.
Pojazd nie zwalniał więc policjant ponownie dał znak do zatrzymania kierowca czarnej toyoty corolli nie tylko nie zwolnił, ale skierował się wprost na stojącego policjanta i przyspieszył. Policjant w ostatniej chwili odskoczył na pobocze.
Załoga radiowozu podjęła pościg za uciekającym, który po przejechaniu kilkuset metrów, skręcił w polną drogę i wjechał w las. Tam podczas skrętu w lewo nie zmieścił się między drzewami i uderzył w jedno z nich.
Wtedy policjanci zatrzymali kierującego toyotą okazał się nim 32-letni Jacek B. z Jarnatowa (gm. Lubniewice). Badanie trzeźwości wykazało, że ma 1,08 promila. Ponadto nie posiadał uprawnień do kierowania, ani żadnych dokumentów na pojazd. Policjanci ukarali go mandatem w wysokości 1 tys. zł za stworzenie zagrożenia w ruchu drogowym, nie stosowanie się do sygnału zatrzymania oraz za brak uprawnień do kierowania i dokumentów na pojazd. Kierowca odpowie ponadto przed sądem karnym za popełnienie przestępstwa drogowego polegającego na kierowaniu w stanie nietrzeźwości.
Jacek B. powiedział policjantom, że jechał do byłej żony po dzieci.
Komentarze opinie