Trwają poszukiwania 13-latka, który wczoraj w Gorzowie, wraz z rówieśnikami wchodził do rozlewiska Warty. Szybki nurt rzeki porwał chłopca na oczach świadków, którzy nie byli w stanie mu pomóc. Policjanci i strażacy nie ustają w akcji ratowniczej.
W niedziele, około godziny 17, gorzowskie jednostki ratownicze otrzymały sygnał o wypadku, do jakiego doszło nad tzw. Kanałem Ulgi, czyli rozlewiskiem rzeki Warty. Mieszkańcy, którzy przyszli tego dnia nad jego brzeg nie spodziewali się takiego widoku. Spokojny i stojący zazwyczaj akwen wodny zamienił się w rwący potok. Wszystko za sprawa wysokiego stanu rzeki, której wody częściowo przelewają się przez kanał.
Z informacji podanej przez świadków wynikało, że wczoraj w miejscu tym przebywało troje młodych Gorzowian. Nastolatkowie najpierw moczyli nogi w wodzie, a po tym zaczęli wchodzić głębiej. W pewnym momencie wezbrana woda porwała 13-latka. Chłopiec został uniesiony przez prąd na oczach brata i kolegi. Niestety żadna ze stojących w tym momencie na brzegu osób nie była w stanie pomóc dziecku. Silny nurt uniemożliwiał dopłynięcie do tonącego. Po chwili młody człowiek unoszony przez rzekę zginął z oczu kolegów.
Po zgłoszeniu szybko na miejsce dotarły ekipy ratowników. Policjanci sprawdzali brzegi i zarośla. Strażacy wykorzystując specjalną kamerę przeczesywali odmęty. Do akcji wkroczyli również nurkowie, którzy utrzymywani na linie schodzili po dnie w stronę głównego nurtu.
Działania prowadzono do zmierzchu. Bez rezultatu. We wskazanym miejscu zbiornik osiąga nawet 5 metrów głębokości. Przejrzystość wody jest niewielka, a liczne konary i podwodna roślinność mogły zatrzymać ciało 13-latka. Dziś od rana kontynuowano akcję. Ratownicy powiększyli rejon poszukiwań. Niestety opisane okoliczności nie pozwalają przypuszczać, aby młody chłopak mógł uniknąć najgorszego.
Przed nami lato i wakacje. Policja lubuska apeluje do wszystkich rodziców i opiekunów, aby czuwali nad bezpieczeństwem najmłodszych. Co roku woda jest przyczyną wielu tragedii. Niestety największa ich liczba zdarza się na początku sezonu. Oby podobnych do opisanej sytuacji było tego lata jak najmniej.
Komentarze opinie