Po półtorarocznej przerwie włączone zostały światła na Rondzie Santockim. Na razie na próbę. Okazuje się, że to rzeczywiście spora próba i wyzwanie dla kierowców, którzy z przyzwyczajenia nie zwracają uwagi na światła i po prostu wjeżdżają na rondo, kiedy tylko pojawi się do tego okazja. Sytuację pogorszył fakt, że światła włączono w czasie porannego szczytu. Miejski Inżynier Ruchu był przerażony.
Florian Florczak - delikatnie mówiąc - bardzo nisko ocenił umiejętności naszych kierowców. Zdezorientowani byli zresztą nie tylko zmotoryzowani, ale i piesi przebiegający na czerwonym świetle. Interweniować musiała policja. Kwadrans po godzinie ósmej ruch na rondzie był już płynny. Wtedy Mirosław Pasek z gorzowskiej drogówki stwierdził, że światła na rondzie można pozostawić włączone. Ostateczną decyzję policja i miejski inżynier podejmą jednak po obserwacji dzisiejszego ruchu na rondzie w godzinach popołudniowego szczytu.
Komentarze opinie