8 listopada 2007r policjanci z Tomaszowa Mazowieckiego przyjęli zgłoszenie o zaginięciu kierowcy wraz z samochodem ciężarowym , który jechał z towarem za granicę.
Z ustaleń wynikało, że ostatni kontakt telefoniczny z kierowcą był kilka dni wcześniej , w czasie kiedy dojeżdżał do Przejścia Granicznego w Świecku. Od tamtego czasu kierowca ten nie dawał znaków życia.
Słubiccy policjanci bardzo poważnie potraktowali owe zgłoszenie. Dokonali sprawdzeń na terenie samego przejścia granicznego jak i na wszystkich możliwych parkingach. W końcu po kilku godzinach na jednym z parkingów przy stacji paliw na terenie Słubic, zauważyli poszukiwany pojazd. Nie było jednak śladu po kierowcy. Tir stał zamknięty, okna w kabinie były zasłonięte. Na pukanie nikt nie reagował. Rozpytanie innych kierowców jak i obsługi pobliskiego baru, nie pozwoliły na ustalenie, co stało się z kierowcą. Nikt jego nie widział. Jedynym śladem były wymiociny przy drzwiach tira.
Zapadła więc decyzja , że pojazd należy zabezpieczyć na parking policyjny, a następnie dokonać szczegółowych oględzin pojazdu. Policjanci przypuszczali najgorsze. Na miejsce wezwano Pomoc Drogową . Od ciągnika odczepiono naczepę i oddzielnie z holowano pojazd na parking. W dalszym ciągu trwały poszukiwania kierowcy.
Jakie było zdziwienie pracowników parkingu i policjantów, kiedy po kilku godzinach zobaczyli wychodzącego z kabiny tira mężczyznę. Był on kompletnie pijany i zdziwiony gdzie się znajduje. Na ich widok, uciekł do kabiny gdzie się zamknął.
Kiedy dowieziono jego do Komendy Policji, badanie wykazało , że miał on we krwi prawie 3 promile alkoholu. Był zdziwiony cała sytuacją. Stwierdził, że zatrzymał się na krótki odpoczynek i obiad , a jakoś tak wyszło, że bawił się przez kilka dni. Nie słyszał ani pukania policjantów ani samego holowania.
Dla policjantów sprawa została wyjaśniona na szczęście pozytywnie, kierowca jednak będzie miał problem w swoim zakładzie pracy.
Komentarze opinie