Miejski Zakład Komunikacji czeka na zmianę przepisów, po której możliwe stanie się podawanie do krajowego rejestru dłużników osób, które nie zapłaciły kar za jazdę bez biletu. Od dłuższego czasu MZK stara się odzyskiwać zaległe pieniądze od gapowiczów. Jeszcze 2 lata temu ściągalność zaległych mandatów wahała się na poziomie kilku procent, obecnie wynosi 35%. To wciąż zbyt mało- mówi dyrektor Roman Maksymiak. Gapowicze to duży problem, który wiąże się ze stratami zakładu, które muszą być nadrobione albo zwiększoną dotacją z kasy miasta, albo podwyżkami cen biletów. Jeśli więc pojawi się możliwość umieszczania nieuczciwych pasażerów w krajowym rejestrze, skorzystamy z niej- mówi Roman Maksymiak. Dla osób, które się tam znajdą będzie się to wiązało m.in. z utrudnieniami w uzyskaniu kredytów. Na razie MZK kontynuuje rozpoczętą w połowie minionego roku i zakrojoną na większą skalę akcję kierowania wniosków przeciwko osobom, które nie uregulowały mandatów za jazdę bez biletu do sądu oraz do komornika. W tym roku zakład rozważ też możliwość sprzedaży wierzytelności firmie windykacyjnej. Niewiele osób decyduje się na to, by zapłacić karę od razu u kontrolerów. Tymczasem gdy reguluje się to na miejscu opłata wynosi ok. 60 złotych, gdy sprawa trafia do komornika- koszty rosną do ok. 400 złotych.
Komentarze opinie