Znakomity debiut Stal Grizzlies Gorzów. Mamy lidera [film]
egorzow.pl - Marcin
10/05/2014 20:57
Fantastycznym triumfem debiutujących Stal Grizzlies Gorzów zakończył się pierwszy turniej PLFA8 w grupie B. Gorzowianie pokonali Kozły Poznań B i Hunters Leszno, zapewniając sobie fotel lidera i robiąc pierwszy krok ku ćwierćfinałom w ośmioosobowej odmianie futbolu amerykańskiego.
Na Stadionie im. Edwarda Jancarza sobotni turniej rozpoczął się już o godzinie 11. Naprzeciw siebie stanęły drużyny Kozłów Poznań i Hunters Leszno. "Łowcy" nie mieli żadnych argumentów przeciwko drugiemu zespołowi ekipy z Topligi. Poznaniacy już po pierwszej połowie prowadzili 36:0. Dopiero w trzeciej kwarcie leszczynianom udało się zdobyć przyłożenie, a to za sprawą Tobiasza Dziurdziewskiego, który dostał piłkę po skorzystaniu z błędu Kozłów. Podwyższenie jednak się już nie powiodło. Na więcej defensywa ekipy ze stolicy Wielkopolski nie pozwoliła i mecz zakończył się wynikiem 58:6. Zadowolony, choć nie do końca, ze swoich podopiecznych był trener poznaniaków. - Było dosyć dużo błędów, zarówno w ofensywie, jak w i defensywie. Ogólnie jestem bardzo zadowolony z przebiegu spotkania. Nie wiedzieliśmy, na co stać Hunters, ponieważ w tym roku są osłabieni odejściem kilku graczy. My startujemy z większością pierwszoroczniaków, ale wyszło to całkiem pozytywnie - mówił Marek Woźniak.
O godzinie 13 Kozły Poznań B grały już drugi mecz. Mieli około 20 minut odpoczynku przed meczem z gospodarzami. - Większą zagadką jest drużyna z Gorzowa. Nie wiem, jakimi zawodnikami dysponują - przyznał przed tym starciem szkoleniowiec przyjezdnych. Miny Kozłów z pewnością nieco zrzedły, bo Stal Grizzlies Gorzów z impetem ruszyli do ataku, co w pierwszej kwarcie dało rezultat 6:0 po dobrym biegu Michała Rybczyńskiego. Gorzowianie na początku drugiej partii świetnie obronili się przed atakiem gości i powiększyli przewagę za sprawą Dawida Pawlaka, który wykonał przyłożenie. Do tego doszło podwyższenie i było już 14:0. Pod koniec kwarty obudziły się Kozły, zdobywając osiem punktów. Przyłożył Dawid Czarnecki, najlepszy tego dnia zawodnik z Poznania. Trzecia część spotkania stanęła pod znakiem dobrej passy gospodarzy, którzy szybko zdobywali teren. Z własnej połowy przeszli pod pole punktowe rywali kilkoma akcjami, kończonymi już w pierwszej próbie. W ramach wyjaśnienia, pierwsza próba przyznawana jest po zdobyciu przynajmniej 10 jardów. Na przejście tego dystansu (nieco ponad 9 metrów) drużyna ma cztery próby. Jeśli się nie uda to zespół atakujący traci piłkę. "Niedźwiedziom" został jard i tu musieli już mocniej się postarać, ale ostatecznie Piotr Czerniejewski razem z piłką został przepchnięty na pole punktowe Kozłów i mieliśmy kolejne punkty. To nie był jednak koniec emocji. Gorzowianie grali bardzo agresywnie i to był ich główny atut zaraz po świetnych biegach running backów. Często jednak zdarzały się przy tym faule i skończyło się to w końcu wykluczeniem Dawida Kowalczyka. Gdy wydawało się, że gospodarze mają już pewną przewagę ekipa z Poznania na początku ostatniej partii zdobyła przyłożenie i podwyższenie. Na nieco ponad minutę przed końcem to Grizzlies byli przy piłce i jej nie stracili. Ucierpiał co prawda jeden z poznaniaków, ale nie było to nic bardzo groźnego. Rybczyński zaliczył touchdown, zapewniając swojej drużynie zwycięstwo. Przyjezdni nie złożyli jednak broni, bo po wznowieniu przez kick off fenomenalnie pobiegł zawodnik Kozłów. Przebiegł niemal 3/4 boiska, ale to nie wystarczyło i Gorzów wygrał w debiucie 26:20.
O kolejnym spotkaniu Grizzlies, tym razem z Hunters Leszno, można powiedzieć tyle, że się odbyło. Gospodarze całkowicie zdominowali leszczynian, dzięki swojej sile fizycznej, agresywnej grze i doskonałej postawie running backów. Michał Rybczyński został okrzyknięty bohaterem tego spotkania, jak i całego turnieju. Biegacz był nie do zatrzymania, przebijając się i mijając rywali jak tyczki. "Łowcy" z Leszna, widząc nadbiegającego obrońcę, natychmiast uciekali na aut. Stąd też sporo żółtych flag, które oznaczały przewinienia. 26:0 było już po pierwszej kwarcie, w której gorzowianie niemal nie schodzili z połowy leszczynian. W pewnym momencie dominacja ta była tak mocna, że Grizzlies zdobyli tzw. "safety". Formacja ofensywna Hunters została tak głęboko cofnięta, że znaleźli się we własnym polu punktowym, a miejscowi "przygwoździli" zawodnika gości, zanim ten zdołał oddać piłkę, co dało im kolejne dwa punkty. "Niedźwiedziom" nie przeszkadzała nawet kara, gdy zostali cofnięci w ataku. Rybczyński po znakomitym rajdzie zaliczył przyłożenie, a do tego podwyższenie zdobył Pawlak, łapiąc jedno z nielicznych podań górą. Ostatecznie Grizzlies wygrali aż 60:0.
Podsumowując, był to bardzo ciekawy turniej, choć oczywiście żadna z ekip nie ustrzegła się błędów. Tych kilka popełnili gospodarze, często też natury technicznej, ale nie miało to daleko idących konsekwencji. Raz na boisko wyszła nie ta formacja, co trzeba, bo zamiast ofensywy wyszli gracze defensywni. W swoim debiucie gracze Emila Mikuły spisali się bardzo dobrze, choć większość akcji rozgrywali biegami. Popis dawali jednak Rybczyński i Rybarczyk, dlatego też nie dziwne, że dalekich podań było znacznie mniej. Trenerowi zwycięskiej drużyny nie uszło na sucho, bo zaraz po ostatnim gwizdku jego zawodnicy oblali go wodą, co było nawiązaniem do wylewania zawartości beczki podczas amerykańskim finałów Super Bowl. - Wykonaliśmy dużo pracy i jest to zasłużone zwycięstwo. Chłopaki po trzech latach ciężkich treningów mogli się pokazać i ciśnienie zeszło. Nie wiedzieliśmy, czego oczekiwać, na jakim jesteśmy etapie. Wyszło na to, że jesteśmy bardzo dobrze przygotowani. Obyśmy doszli jak najdalej - mówił szkoleniowiec.
Głos zabrał także MVP turnieju. - Hunters na pewno mnie zapamiętają, ale to nie jest moja zasługa. Cały zespół się do tego przyczynia. Muszą być dobre bloki, linia. Gdyby nie to, nic bym nie zdobył. Zgubiłem się w ilości przyłożeń. Chyba sześć... ogólnie dużo - mówił z uśmiechem Michał "Ryba" Rybczyński.
Trwający od 11 do 16:30 turniej komentował znany w świecie futbolu amerykańskiego Dawid Biały, który podczas zawodów przybliżał kibicom tajniki tego sportu. Jemu również spodobały się sobotnie mecze i był pod wrażeniem gorzowskiej ekipy. - Nie jest aż tak źle pod względem sportowym. PLFA8 to zupełnie inna gra niż normalny futbol. ”Jedenastki” od ”ósemek” różnią się bardzo od siebie. W ”ósemkach” jest dużo więcej miejsca i było widać, że zawodnicy, którzy zdołali powalić jednego czy dwóch przeciwników od razu mieli całe boisko, by przebiegać kolejne jardy i zbliżać się bardzo szybko w kierunku pola punktowego rywala. W ”jedenastkach” jest zawsze dwóch dodatkowych obrońców, którzy stoją na drodze, dlatego punkty nie są tam zdobywane w hurtowych ilościach. Widać, że drużyna Grizzlies ma duży potencjał. Jeśli wszystko będzie szło dalej w tym kierunku to można być spokojnym - przyznał profesjonalny komentator futbolu amerykańskiego.
Po dwóch zwycięstwach Stal Grizzlies Gorzów są liderem grupy B. 7 czerwca w Lesznie odbędzie się drugi turniej tej grupy. Przypomnijmy, że dwie najlepsze ekipy awansują do ćwierćfinału. Gorzowianie zrobili w tym kierunku milowy krok, ale w Wielkopolsce nie mogą spocząć na laurach. Trzeba wygrać choć jeden mecz, by być pewnym gry w kolejnym etapie.
Wyniki:
Kozły Poznań B - Hunters Leszno 58:6 (20:0, 16:0, 6:6, 16:0)
Stal Grizzlies Gorzów - Kozły Poznań B 26:20 (6:0, 8:8, 6:0, 6:12)
Stal Grizzlies Gorzów - Hunters Leszno 60:0 (26:0, 10:0, 8:0, 16:0)
Komentarze opinie