Reklama

Zgoda buduje - rozmowa z Pawłem Tymszanem kandydatem na radnego Sejmiku Województwa Lubuskiego

09/11/2014 20:05
Rozmowa w Pawłem Tymszanem, kandydatem na radnego Sejmiku Województwa Lubuskiego w tegorocznych wyborach samorządowych

Jakie wnioski o funkcjonowaniu państwa u jego podstaw - w samorządzie gminnym - wyciąga prawnik po 8 latach bycia najpierw wicewójtem, a w kolejnej kadencji sekretarzem gminy Deszczno?
- Tych wniosków jest bardzo wiele. Jednak jeden jest najistotniejszy, bo z niego wynika wiele pozostałych…

O jaki wniosek chodzi?
- Że decentralizacja władzy stuprocentowo zdała w wolnej Polsce egzamin! Fakt, że oddano władzę ludziom, że pozwolono włodarzom gmin podejmować kluczowe decyzje związane z miejscami, w których żyją, że jakiś stopień decyzyjności otrzymały sołectwa, a co za tym idzie - po prostu Mieszkańcy - spowodował, że uwolnił się potencjał drzemiący w samorządach, w ludziach którzy tu żyją, działają, pracują, tworzą. Tak naprawdę najtrafniejsze są decyzje podejmowane „na dole”. Dlaczego? Ponieważ są opierane na realiach, a nie słupkach statystyk, które dobrze wyglądają tylko na papierze. Budżet obywatelski, czy też fundusz sołecki daje możliwość decydowania mieszkańcom co też chcą mieć zrobione w najbliższej okolicy. Place zabaw, oświetlenie uliczne, małe parki, czy też ostatnio tak modne siłownie zewnętrzne to najczęściej budowane inwestycje z funduszów sołeckich i budżetów obywatelskich.

Czy to znaczy, że jeszcze większa samodzielność i wolność, sprawiły, że samorząd działałby jeszcze lepiej?
- Postawię tezę, iż gdyby część kompetencji przekazać gminom, można by zaoszczędzić wiele pieniędzy likwidując powiaty lub sprowadzając je do zdecydowanie większych jednostek, które przy okazji zyskałyby na sile. Poza tym władza i możliwość podejmowania decyzji powinny
zostać jeszcze bardziej zdecentralizowane. To tu, „na dole” powinny zapadać najważniejsze decyzje dotyczące funkcjonowania gmin i ich finansowania. Obecnie mamy coraz więcej zadań do wykonania, ale rząd nie przekazuje na wiele z nich żadnych środków albo przekazuje przysłowiowe „grosze”. Tak jak z Drogą Krajową nr 3, która z mocy ustawy stała się drogą gminną. Przecież to jest absurd. Droga krajowa powinna zostać drogą wojewódzką, kategoria powinna spaść o 1, a nie o 3. Każda gmina, która stała się właścicielem tej drogi będzie ją odśnieżać, czy też remontować według własnego uznania.

A jakie wnioski wyciąga samorządowiec, który przez ostatnie cztery lata był radnym wojewódzkim?
- Te wnioski są podobne. W tym przypadku szczególną uwagę zwróciłbym na takie wartości, jak: zgoda, współpraca, dialog, umiejętność szukania kompromisów…

A nie walka o Gorzów i północną część województwa?
- Istotna jest dbałość o interesy i rozwój naszej części województwa. Do tego nie jest potrzebne wojowanie. Wręcz przeciwnie. „Zgoda buduje, niezgoda rujnuje” - to prosta prawda, która i w tym przypadku się sprawdza. W samorządzie lokalnym - każdego szczebla, więc także w Sejmiku Lubuskim nie ma miejsca na politykę. Tu najważniejsze są interesy mieszkańców, zwykłych ludzi, a nie partii politycznych. Przez ostatnie cztery lata wielokrotnie się o tym przekonałem. Na przykład wtedy, gdy szukałem poparcia dla inicjatywy niezwykle dla mnie ważnej, czyli systemowego dbania o wały przeciwpowodziowe, rowy melioracyjne i budowę infrastruktury, która może przeciwdziałać podtopieniem w Gorzowie czy gminie Deszczno. Dzięki dialogowi, współpracy i umiejętności znajdowania sojuszników dla swoich inicjatyw, udało mi się pozyskać 6 mln zł na budowę przepompowni w Koszęcinie. A ostatnio udało się podjąć temat budowy supernowoczesnych wałów przeciwpowodziowych Ciecierzyce-Borek. Ta inwestycja jest warta 20-30 milionów. Jej realizacja potrwa 4-8 lat, ale tysiące ludzi skorzysta na niej w ten sposób, że wreszcie będzie mogła poczuć się bezpiecznie i nie myśleć z przerażeniem o każdej zimie i każdych roztopach. Oprócz tego przebudowa Kanału Siedlickiego za ponad 20 milionów złotych to nie tylko mój sukces, ale 30 radnych, że zagłosowali, że dali się przekonać. Aby te inwestycje były wykonane. Te inwestycje poprawiają bezpieczeństwo przeciwpowodziowe ponad 20 tysięcy ludzi.

Czy właśnie dlatego, mimo że należał pan do klubu radnych SLD, zdarzało się panu popierać, a nawet chwalić pomysły radnych np. z PO?
- Jeśli pomysł jest dobry z punktu widzenia mieszkańców województwa, jeśli przełoży się na poprawę bezpieczeństwa, podniesienie komfortu, utworzenie nowych miejsc pracy, to taki pomysł trzeba pochwalić. Niezależnie od tego, kto jest jego autorem. Jak już wspomniałem, w samorządzie absolutnie nie ma miejsca na politykę. Jest za to miejsce na ciężką pracę.

Był pan w mijającej kadencji jednym z najaktywniejszych radnych, który na dodatek nie opuścił ani jednej sesji…
- Bycie radnym wojewódzkim to honor, dowód zaufania mieszkańców, którzy mnie wybrali, a co za tym idzie - to ogromna odpowiedzialność. Skoro ludzie wybrali mnie, bym ich reprezentował, to ja muszę się z tego zadania wywiązać. Stuprocentowa obecność na sesjach Sejmiku Wojewódzkiego to mój obowiązek. Podobnie, jak aktywność. W trakcie kadencji złożyłem 44 interpelacje. Dotyczyły one m.in.: drogi S3; FOGR; kosztów utrzymania Portu Lotniczego Zielona Góra-Babimost; kosztów promocji lotniska; Dni Województwa; remontu Pałacu w Gliśnie; podziękowania za fundusze przeznaczone na czyszczenie i renowację rowów melioracyjnych w gminie Deszczno, Bogdaniec i Zakanalu Gorzowa Wlkp.; dotacji na Filharmonię Gorzowską; zatrudniania w Urzędzie Marszałkowskim zbyt dużej liczby urzędników, w tym należących do PO; zbyt małej czcionki w napisie „Gorzów WLKP” na mapie; konkursu - jego zasad i braku rozstrzygnięcia - na dyrektora Szpitala Wojewódzkiego w Gorzowie; sprzedaży nieruchomości; finansowania sportu lubuskiego, ze szczególnym uwzględnieniem sportu gorzowskiego; przyznania 10 tysięcy zł dofinansowania dla powodzian z Deszczna; Zintegrowanych Inwestycji Terytorialnych; stypendiów dla najzdolniejszych uczniów czy remontu Drogi Wojewódzkiej nr 137; budowy mostu w Skwierzynie.
Ponownie startuje pan w wyborach do Sejmiku Wojewódzkiego. To misja?
- W wyborach do Sejmiku ponownie startuję jako kandydat niezależny z listy SLD. Praca w samorządzie to misja. Uważam, że jako radny z doświadczeniem samorządowym będę zdecydowanie skuteczniejszy. Znam struktury Urzędu Marszałkowskiego, wiem za którymi drzwiami są pieniądze unijne. Wiem, jak je zdobywać. To nie jest kwestia kariery, tylko wykonywania najlepiej jak potrafię, powierzanych mi obowiązków.


Czego potrzeba naszej części województwa?
- Uważam, że najważniejsze jest stworzenie warunków sprzyjających utrzymaniu równowagi między północną, a południową częścią województwa lubuskiego, a także doprowadzenie do tego, by małe gminy mały większe szanse na pozyskiwanie środków unijnych na projekty mające
na celu ich rozwój. Każda unijna złotówka daje miejsca pracy oraz sprzyja rozwojowi przedsiębiorstw. Podobnie, jak w mijającej kadencji, zakładam ścisłą współpracę z samorządowcami. Celem jest poprawa życia mieszkańców. Oto warto się postarać. Pracować ponad podziałami pracować na rzecz rozwoju województwa.
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo eGorzow.pl




Reklama
Wróć do