Zakończyła się sztafeta rowerowa 750 kilometrów na 750 lat. Imprezę zorganizował Gorzowski Klub Rowerowy Cyklista. Od piątkowego popołudnia do godziny 14.00 w niedzielę w trasie było nieprzerwanie po kilkunastu rowerzystów. Uczestnicy sztafety pokonali osiemnaście razy 42-kilometrową trasę. W ostatniej grupie jechali m.in. samorządowcy.
Prezydent Tadeusz Jędrzejczak z obawami wspominał o stromym podjeździe w Santoku, wicewojewoda Ireneusz Madej liczył na swoją sportową zaprawę. Sekretarz Miasta, Ryszard Kneć, jako największe zagrożenie dla rowerzystów wskazywał zachowanie na drodze kierowców samochodów. Jak się dowiedzieliśmy już po zakończeniu sztafety, górka została pokonana. Jadący również w ostatniej zmianie dyrektor Ośrodka Sportu i Rekreacji - Zygmunt Baś, wie już, że przed ruszeniem na kolejną wyprawę swoim jednośladem musi zmienić siodełko.
Do wielkiego uffff przyznaje się organizatorka, prezes klubu Cyklista - Anna Buczma. Jak nam powiedziała, najbardziej wyczerpujące było nocne dyżurowanie w namiocie przy katedrze i koordynowanie zmian grup sztafety wyczerpujące głównie ze względu na pozostawiającą wiele do życzenia kulturę osobistą bywalców okolicznych lokali. Anna Buczma podkreśla jednak, że sztafeta pozostawiła przede wszystkim pozytywne wrażenia. "Zaskoczyła mnie frekwencja, którą zapewnili nie tylko gorzowianie, ale także rowerzyści z innych, nawet odległych miast". Rekordzistka sztafety, pani Grażyna Adamin z Kalisza, pojechała w sześciu zmianach, pokonując w sumie 250 km. Zadedykowała ten wyczyn swojemu miastu, które także obchodzi w tym roku jubileusz 750-lecia. Dodajmy, że czeka ją jeszcze powrót do rodzinnego miasta również na rowerze.
Pałeczką w sztafecie 750 km na 750 lat była tuba zawierająca preambułę z podpisami wszystkich uczestników imprezy. Znalazło się na niej prawie dwieście nazwisk. Preambuła trafi do Kapsuły Czasu.
Komentarze opinie