
PolskaStrefaInwestycji Enea Gorzów - Arka Gdynia 82:89
Z dalekiej podróży wróciły koszykarki PolskaStrefaInwestycji Enea Gorzów podczas meczu 2. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet z Arką Gdynia. Zabrakło jednak sił i czasu, by całkowicie odrobić straty i gorzowianki ostatecznie przegrały 82:89.
Oba zespoły od początku skorzystały ze zmiany w przepisach, w pierwszych piątkach nie ustawiając żadnej Polki. Może poza Marissą Kastanek, która to ma przecież polskie obywatelstwo. Mocny i szybki był ten pojedynek od jego startu. Jako pierwsza pomyliła się Laura Juskaite przy rzutach osobistych. Z akcji natomiast nie trafiła Rebecca Allen, ale nadal to gdynianki minimalnie prowadziły. Rzutem za trzy chciała to zniwelować Zhosselina Maiga, ale rzuciła niecelnie. W odpowiedzi, już skutecznie, Allen i mieliśmy 7:13 po niespełna czterech minutach gry. Gorzowianki miały spore problemy w ofensywie, choć udawało się czasem zebrać piłkę, ale punktów z tego nie było. Nie było straconych piłek. Brakowało jednak skuteczności, a różnicę robiła Allen, która jako jedyna trafiała z dystansu, o ile nie była faulowana. Nie wyglądało to najlepiej dla podopiecznych Dariusza Maciejewskiego, które łatwo dopuszczały do podkoszowych akcji Arki lub nie dobiegały na czas przy rzutach z daleka.
Niezwykła zwrotnością i zdecydowanie lepszym zgraniem mogły się pochwalić przyjezdne. Gospodynie często zaś ryzykowały, podając na granicy przechwytu i to dałoby pozytywny rezultat, gdyby nie słaba celność. Cały czas zabójczo rzutami z dystansu kąsała Rebecca Allen, nie pozwalając zbytnio AZS-owi na odrabianie strat. Goście mieli też sporo okazji do ponowień po ofensywnych zbiórkach. Gorzowskie Amerykanki często próbowały siłowo przebić się do pozycji rzutowej, ale nie zawsze dawało to korzyść. Niestety dla PolskaStrefaInwestycji Enea "trójki" dołożyły także Barbora Balintova oraz Kastanek, przez co przewaga koszykarek Gundarsa Vetry urosła do 15 "oczek".
Nienajlepiej zaczęła się trzecia kwarta dla ekipy z Gorzowa, bowiem z dystansu trafiła Marissa Kastanek. Nieco później odpowiedziała "dwójką" Cheridene Greene, a dwie skuteczne obrony zanotowała Katarzyna Dźwigalska, która dopiero w tej partii pojawiła się na boisku. Dużo szarpanej gry, wiele strat i rosła przewaga gdyńskiego zespołu. Uaktywniła się Angelika Slamova i to dzięki jej punktom po 24 minutach było 38:61. Gorzowianki za to nadal bezskutecznie próbowały trafić za trzy, jednak kilka dynamicznych wejść Kahleah Copper i dokładne dogrania do niej zmniejszy stratę do 16 "oczek". Akademiczki nie ustawały w staraniach, a znakomity fragment gry miała nie tylko Copper, ale też Wiktoria Keller. Szkoda faulu młodej gorzowianki przy próbie za trzy. Przed trzema trafionymi rzutami osobistymi Slamovej było 55:65. Gdynianki się myliły, ale na koniec trzeciej części meczu z dystansu skuteczna okazała się ponownie Kastanek i rywalki znów odskoczyły na 16 punktów.
Ostatnią kwartę gospodarze rozpoczęli od przechwytu Dźwigalskiej i punktów Keller, a zaraz potem sytuacja rzutu sędziowskiego z korzyścią dla miejscowych. 19-latka dobrze odnajdowała się w polu trzech sekund, znakomicie wychodząc do podań. Przyjezdnym zaczęły się trząść ręce, a wreszcie zaczęła funkcjonować zbiórka w defensywie gorzowianek i do tego pierwsza "trójka" w wykonaniu Dźwigalskiej. Przez chwilę strata wynosiła już tylko pięć punktów, ale wtedy trafiła Kastanek. Akademiczki poczuły jednak krew i z dystansu trafiła także Juskaite, a walka była coraz bardziej zaciekła. Przeciwniczki znów jednak uciekły rzutami za trzy, ale tylko na chwilę i w kolejnych minutach różnica punktowa oscylowała w granicach 4-6 punktów. Emocje w samej końcówce były ogromne, ale koszykarki z Gdyni nie straciły zimnej krwi i trafiły w bardzo ważnym momencie, podczas gdy faul niesportowy popełniła Copper. Balintova wykorzystała jeden rzut i na 20 sekund przed końcem było 80:86. O przerwę poprosił trener Vetra, a dwa "czasy" miał jeszcze Maciejewski. Nadzieje zabiła Kastanek trafieniem za trzy, a wynik na 82:89 ustaliła Copper. Brawa jednak za walkę!
Kolejny mecz już w niedzielę w Lublinie z miejscową Pszczółką Polski Cukier AZS UMCS. Do własnej hali PolskaStrefaInwestycji Enea Gorzów wróci w przyszły czwartek, 17 października, na mecz Pucharu Europy z KP Brno.
Po meczu powiedzieli:
Dariusz Maciejewski (trener PolskaStrefaInwestycji Enea Gorzów): Przez 30 minut gdynianki były od nas zdecydowanie lepsze. My tej zespołowości jeszcze nie mamy. To nasz główny problem. Widać, że u Gdyni to jest największy w tej chwili atut, grają bardzo płynnie i jeżeli im się na to pozwoli, nie złamie się taktyki i setów, to skończy się tak, jak my. Można mieć trochę mniejsze umiejętności, nie być płynnej gry, ale jeżeli daje się serce... To zrobiły Wiktoria i Kasia, które bardzo mocno rzuciły się nie tyle umiejętnościami, choć tych im też nie brakuje, ale pokazały, że jeżeli jest serce to z minus 25 można dojść do minus 4. Zabrakło nam końcówki, ale wygrał lepszy zespół. Jedno z ważniejszych założeń to było powstrzymanie Kastanek i Allen. Wiadomo, że swoje rzucą, ale zbyt dużo łatwych pozycji na początku. Mieliśmy kolosalny problem z utrzymaniem tych zawodniczek. Tylko jeden element, rzuty za trzy punkty, bardzo mocno przegraliśmy. Musimy zacząć grać zdecydowanie agresywniej, bo potencjał w drużynie jest. Zawodniczki nie czuły się na boisku, mieliśmy całkowicie inne założenia i nie potrafiliśmy ich realizować. U Agnieszki Kaczmarczyk widać przerwę, bo przestała grać chyba w lutym i zaczęła znowu trenować po pół roku. To nie jest talent, ale człowiek, który będzie pracował i tą pracą dojdzie do pewnego poziomu. Tak, jak Kasia Dźwigalska. Znam je bardzo dobrze, to są charakterne osoby, bo takie dobieraliśmy do zespołu. Musimy pracować nad tą mentalną stroną i zespołowością.
Gundars Vetra (trener Arki Gdynia): Gratuluję moim dziewczynom. Zrobiliśmy dobrą robotę, szczególnie w pierwszej połowie. Zagraliśmy dobrą koszykówkę, także na początku trzeciej kwarty. Potem, co muszę przyznać, gorzowianki zaczęły świetnie pracowały w defensywie. Były bardzo agresywne wobec nas i straciliśmy rytm gry. To nie tak, że mieliśmy szczęście, ale było bardzo trudno w końcówce, żeby utrzymać tę wygraną. Gorzów to zawsze trudny przeciwnik. Zobaczymy się następnym razem u nas.
Wiktoria Keller (PolskaStrefaInwestycji Enea Gorzów): Nie może być tak, że nie realizujemy od początku założeń trenera. Powinnyśmy być bardziej skoncentrowane i grać swój basket. Nie miałyśmy za wiele czasu, żeby zgrać się ze sobą. Myślę, że może być już tylko lepiej. Weszłam, kiedy było -20 i jedyne, co wiedziałam, to że może być tylko lepiej. Póki co skupiam się na treningach i to jest mój najważniejszy cel, a dzięki tym małym szansom, które dostaję na meczach, to będzie to szło tylko w dobrą stronę. To zależy ode mnie, czy będę wykorzystywać szanse, bo wsparcie od trenera dostaję. Co do koleżanek, to kolosalny przeskok z treningów w młodzieżówce. Każdy trening teraz to nowe wyzwanie dla mnie, coś jak mecz w poprzednim sezonie. To zaprocentuje potem w kategoriach juniorskich.
Barbora Balintova (Arka Gdynia): Zagrałyśmy dobre pierwsze 30 minut. Byłyśmy zespołem, ale gorzowianki zaczęły lepiej grać w obronie i miałyśmy problemy. Jestem szczęśliwa i dumna z zespołu, że ostatecznie wygrałyśmy. To dla nas najważniejsze.
PolskaStrefaInwestycji Enea Gorzów - Arka Gdynia 82:89 (17:29, 19:22, 19:20, 27:18)
Gorzów: Copper 28, Greene 14, Juskaite 11 (1x3), Maiga 6, Prezelj 4 oraz Keller 12, Dźwigalska 3 (1), Jackson 2, Kaczmarczyk 2, Matkowska 0.
Trener: Dariusz Maciejewski
Arka: Kastanek 21 (5x3), Allen 19 (5), Greinacher 12, Balintova 11 (1), Papova 10 oraz Slamova 16 (2), Rembiszewska 0, Wińkowska 0.
Trener: Gundars Vetra
Sędziowie: Paulina Gajdosz, Bartosz Puzoń, Maciej Dębowski
Komisarz: Marek Ćmikiewicz
Autor: Marcin Malinowski
Fot.: Dawid Lis
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie