
InvestInTheWest Enea Gorzów - WBC Enisey 67:66
W pierwszym meczu play-off EuroCup Women o miejsce w czołowej szesnastce zespół InvestInTheWest Enea Gorzów wywalczył skromną, bo tylko jednopunktową zaliczkę przed wyjazdowym rewanżem w Rosji. Gorzowska drużyna wygrała 67:66 po zaciekłym starciu.
Na samym początku nieco nieskutecznie zagrały obie drużyny, ale bardzo szybko przełamały się miejscowe, które nie tylko zdobywały punkty, ale także odbierały rywalkom piłkę. Rosjanki nie pozostały jednak dłużne i choć miały spore problemy z przejściem gorzowskiej defensywy to w ostatniej sekundzie akcji celnie z dystansu trafiła Sigrid Elisabeth Koizar, a chwilę później za dwa poprawiła Danielle Mc Cray i to przyjezdne prowadziły 5:4 po trzech minutach, a miejscowe nie wykorzystywały swoich szans. Pomiędzy Amerykanką z drużyny gości, a Kahleah Copper nawiązała się korespodencyjna walka, lecz koszykarka Akademiczek miała dużo mniejsze wsparcie i przy stanie 10:19 trener Dariusz Maciejewski poprosił o przerwę. W ostatnich dwóch minutach pierwszej kwarty udało się znacząco odmienić obraz gry, bo za trzy dwukrotnie trafiła Laura Juskaite. O ile za pierwszym razem miała sporo szczęścia, to później było to już wymierzone, a do tego dołożyła przejęcie i kolejne dwa "oczka". Potem punkt Agnieszki Kaczmarczyk z rzutu osobistego i lay-upem Koizar ustaliła wynik na 19:21.
W drugiej partii gorzowianki na moment wyszły na prowadzenie, ale "trójka" Aleksandry Shtanko znów przechyliła szalę na stronę WBC. Ekipa z Krasnojarska grała szybko, momentami nawet bardzo, ale się przy tym nie gubiła. Czasem tylko podopieczne Olgi Shuneikiny nie nadążały za sobą. To poskutkowało sześciopunktową przewagą, jednak po powrocie Juskaite na boisko niemalże udało się doprowadzić do remisu. Szkoda nietrafionego rzutu osobistego Copper, bowiem chwilę po nim Kyara Linskens znów dała oddech Rosjankom, lecz tylko chwilowo. Pojedynek był wyrównany do ostatniej w tej połowie syreny. AZS, a dokładnie Kaczmarczyk, trafiła na sześć sekund przed końcem i do szatni zespoły schodziły przy rezultacie 37:35.
Poza jednym "oczkiem" Alexandry Marchenkovej z linii rzutów wolnych przez blisko trzy minuty żadna z drużyn nie potrafiła trafić do kosza. Trafieniem z półdystansu przerwała ten trend Annamaria Prezelj, ale niemal natychmiast w odpowiedzi za trzy rzuciła Shtanko, doprowadzając jednocześnie do remisu. Pojedynek na styku trwał więc w najlepsze. Obie ekipy wymieniały ciosy, razu dane, raz nie, a cały czas wynik oscylował wokół remisu. Na niekorzyść Akademiczek działało to, że miały pięć przewinień, ale przyjezdne słabo wykorzystywały rzuty osobiste. Z drugiej strony jednak za pięć fauli z parkietu musiała zejść Ekaterina Kiryanova, kapitan WBC, która miała naprawdę dobre momenty. Kwartę rzutem za trzy zakończyła Linskens, wyprowadzając przyjezdnych na prowadzenie 51:49. W jednej z wcześniejszych akcji sędziowie nie zauważyli jednak faulu na Copper. Punktów ostatecznie nie było, bo Kaczmarczyk popełniła błąd kroków.
Goście tak samo rozpoczęli ostatnią część meczu, jak skończyli poprzednią. Tym razem z dystansu trafiła Koizar i powtórzyła to kilkadziesiąt minut później. W odpowiedzi za dwa rzuciła Juskaite, ale nadal sześć punktów było do nadrobienia. Kolejna dwa Litwinka odrobiła z rzutów osobistych, które były następstwem niesportowego przewinienia rywalek. W akcji, która nastąpiła po nich zakończyła się faulem na Copper, która zmniejszyła straty do trzech "oczek". Goście nie pozwolili się bardziej zranić i ponownie odsokczyli. Wciąż to gorzowianki musiały gonić, bo też sporo szczęścia przy niektórych próbach mieli goście. Na cztery i pół minuty dobrą wiadomością dla gospodarzy było to, że cztery przewinienia miał po swojej stronie zespół przeciwny. W ciągu minuty ten argument przestał być jednak zasadny, bo trzy kolejne faule złapały miejscowe. Nie przeszkodziło to jednak Copper zdobyć 61. punktu. Koizar znów jednak zwiększyła przewagę Enisey, ale tylko na chwilę, bo z rzutów osobistych nie pomyliła się gorzowska Amerykanka. Wreszcie udało się doprowadzić do remisu, niemalże równo na dwie minuty przed końcem. Zawodniczki obu stron nie odpuszczały, o czym świadczyć mogła chociażby sytuacja rzutu sędziowskiego. Nerwów także nie brakowało. Złe podanie zakończyło dobrze zapowiadający się kontratak Rosjanek, po którym te dodatkowo faulowały i znów skutecznością z linii rzutów wolnych wykazała się Kahleah Copper. Udaną zbiórkę po próbie za trzy zanotowała natomiast Prezelj, ale to jeszcze nie był koniec. Przy ogromnym tumulcie przy pierwszym swoim rzucie osobistym pomyliła się Mc Cray. Gorzowianki zmarnowały jednak sytuację do zdobycia punktów i ostatni atak na 10 sekund przed końcem przy stanie 67:66 należał do WBC, ale nic z tego nie wyszło!
Z tą niewielką zaliczką rewanż w odległych rejonach Rosji 9 stycznia. O awans do dalszej fazy będzie piekielnie trudno. Dogrywka odbędzie się tylko w przypadku rezultatu 67:66 na korzyść WBC Enisey, a InvestInTheWest Enea Gorzów, aby przejść dalej, może przegrać jednym punktem, ale musi zdobyć minimum 67 "oczek". W tym roku pozostał jeszcze ligowy mecz z AZS-em Uniwersytet Gdański, który już w niedzielę.
Po meczu powiedzieli:
Dariusz Maciejewski (trener InvestInTheWest Enea Gorzów): Cieszę się, bo to szóste zwycięstwo z rzędu. Tym bardziej, że po bardzo trudnej grze. Byliśmy zmęczeni i nie układała nam się gra tak, jak byśmy chcieli z różnych powodów. To też zasługa zespołu z Krasnojarska, który zagrał bardzo dobrze, a my nie graliśmy swojej koszykówki, nie mogliśmy wpaść w rytm swojego grania. W czwartej kwarcie przegrywaliśmy -8 i wyszliśmy na zwycięstwo. To świadczy o tym, że zespół ma charakter i koniecznie chce wygrywać. Mamy przykład, że koszykówka się rozwija w świecie, bo - szczerze mówiąc - po raz pierwszy widzę dziewczynę z Austrii. Nie słyszałem w ogóle o tamtejszej reprezentacji w koszykówce. Koizar bez zmiany zagrała kapitalne zawody. To cieszy. W Belgii była jedna znana zawodniczka, po czym złapano tam boom na koszykówkę i w tej chwili mają wybitne pokolenie, m. in. "Kiki" Linskens, która też zagrała rewelacyjne zawody. Mając takie zawodniczki, z takim charakterem, to Belgia jest wysoko. Mam nadzieję, że tak samo będzie u nas w przyszłości. W rewanżu na pewno będzie nam bardzo trudno z powodu różnicy czasu. Trzeba się do tego mentalnie i logistycznie przygotować. Chciałbym, by to widowisko było na podobnym poziomie, jak ten mecz. Jeżeli zdobędziemy więcej punktów na wyjeździe, to przejdziemy dalej. Nie byliśmy zaskoczeni, spodziewaliśmy się trudnego meczu. Gra co trzy dni przy naszej lidze, jest trudna. Każde zwycięstwo jest ważne i w każdym spotkaniu dajemy z siebie wszystko. W Poznaniu wydawało się, że będzie łatwiej, a walczyliśmy do samego końca o wygraną. Tutaj tempo było wysokie, ale z Polkowicami było już zabójcze, cały czas gonitwa i naprawdę bardzo trudno jest zregenerować się do następnego meczu w okresie dwóch, trzech dni. Chloe Jackson wyleciała przed 22 grudnia wbrew wcześniejszym zapowiedziom, bo przystaliśmy na prośbę jej i agenta. Rozstaliśmy się bardzo fajnie. Oby tak dalej, jeśli chodzi o budowanie relacji z zawodniczkami, jak i agentami.
Olga Shuneikina (trener WBC Enisey): Przegraliśmy jednym punktem, ale po bardzo trudnej grze. W pierwszej połowie zrobiliśmy za dużo prostych strat. Druga była zdecydowanie lepsza i jestem z niej bardzo zadowolona. Spotkały się bardzo równe zespoły i zapowiada się bardzo ciekawe widowisko w rewanżu. Cieszymy się z tego, że mamy tylko jeden punkt do odrobienia. Porażka jest porażką, ale jestem zadowolona z gry w Gorzowie.
Laura Juskaite (InvestInTheWest Enea Gorzów): Jestem szczęśliwa z powodu wygranej, ale mamy tylko jeden punkt na plusie. W play-off to jest jak nic. 19 strat to naprawdę zbyt dużo dla nas, a do tego zanotowaliśmy też takie straty, które nie widnieją w statystykach. Spóźniałyśmy się do obrony przy szybkich atakach. Atakowały nas jeden na jeden. Musimy poprawić wiele rzeczy. Krasnojarsk zagrał bardzo podobną koszykówkę do naszej. Lubią szybki atak, mają dużo rzucających. To będzie trudny rewanż.
Sigrid Elisabeth Koizar (WBC Enisey): Po pierwsze, gratulacje dla zespołu z Gorzowa. Zagrali naprawdę twardo. Nie zaczęłyśmy tego meczu zbyt dobrze. Miałyśmy problemy z koncentracją, wiele strat i nie trafiałyśmy rzutów osobistych. Nie wracałyśmy do obrony, a rozmawiałyśmy o tym na treningu. W domu nie może nam się to przydarzyć. Musimy być skupione od pierwszej minuty i gotowe na fizyczną grę.
InvestInTheWest Enea Gorzów - WBC Enisey 67:66 (19:21, 18:14, 12:16, 18:15)
Gorzów: Copper 27, Juskaite 21 (2x3), Green 8, Prezelj 4, Kaczmarczyk 3 oraz Maiga 4, Dźwigalska 0, Keller 0.
Trener: Dariusz Maciejewski
WBC: Koizar 17 (3x3), Linskens 12 (1, 16 zb.), Mc Cray 11, Shtanko 10 (2), Kolosovskaia 4 oraz Kiryanova 7 (1), Marchenkova 5, Abaidullina 0, Kuzmenkova 0.
Trener: Olga Shuneikina
Sędziowie: Alfred Jovovic (Chorwacja), Miroslav Tomov (Bułgaria), Rune Ressel Larsen (Dania)
Komisarz: Kestutis Skerys (Litwa)
Autor: Marcin Malinowski
Fot.: FIBA
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie