W Gorzowie, podobnie jak w innych miastach Polski trwa trzydniowa żałoba narodowa w związku z wypadkiem naszych rodaków-pielgrzymów koło Grenoble. Wczoraj wieczorem ogłosił ją powracający z miejsca katastrofy prezydent Lech Kaczyński. Dziś od rana wszystkie flagi na budynkach publicznych w naszym mieście opuszczone są do połowy masztu.
Jak powiedziała nam rzecznik prasowy prezydenta Jolanta Cieśla, gdyby w ciągu tych dni były zaplanowane jakieś imprezy, trzeba by było je odwołać. Dziś gorzowianie łączą się duchowo i w modlitwie z ofiarami tragedii i ich rodzinami. W kościołach odprawiane są msze w intencji poszkodowanych i zmarłych, niektórzy mieszkańcy zapalają znicze. Jak powiedział nam ksiądz Witold Andrzejewski, tragedia jest zawsze tragedią, a ból, jest zawsze bólem. "Nie można tych ludzi zostawić bez pomocy, przynajmniej jak na razie - bez pomocy duchowej" - mówił duchowny.
Dzień po tragedii, wiele osób zastanawia się nad przyczyną katastrofy. Mówi się o awarii hamulców autobusu, choć nie wyklucza się także błędu kierowcy.
Gorzowscy policjanci przypominają, że zarówno organizatorzy, jak i uczestnicy pielgrzymek czy wycieczek mogą prosić funkcjonariuszy o sprawdzenie stanu technicznego pojazdów. Wystarczy kilka dni wcześniej zadzwonić na policję. Z możliwości tej z roku na rok korzysta coraz więcej gorzowian. Policjanci, którzy zjawiają się na miejscu najczęściej dopuszczają autobus do ruchu, bo jak mówi rzecznik prasowy komendanta Miejskiego Policji Sławomir Konieczny, ich stan techniczny jest coraz lepszy, a przewoźnicy dbają o swoje autokary, choć zdarzają się wyjątki. Tak było np. wczoraj. Grupa wczasowiczów wyjeżdżała na wypoczynek w okolice Rzepina. Wiozący ich 17-letni autokar wyjeżdżał z ulicy Pankiewicza. Policjant, który kontrolował pojazd stwierdził usterkę wspomagania układu kierowniczego. Pojazd nie został dopuszczony do ruchu. W wypadku autokaru we Francji zginęło 27 osób, a 23 są rannych.
Komentarze opinie