Reklama

Trener Startu Gniezno: Podcięliśmy skrzydła Zielonej Górze

23/06/2006 12:20
Lech Kędziora był bardzo zadowolony ze zwycięstwa swojej drużyny w niedzielnym meczu z ZKŻ-em Kronopol Zielona Góra. Trener Startu Gniezno tuż po zakończeniu spotkania podzielił się swoimi opiniami na temat tego pojedynku.



- Zwycięstwo jednym punktem nad Zieloną Górą wzbudziło w panu wiele radości...
- Naturalnie. Myśmy przed ostatnim biegiem wszystkiego się spodziewali. Wiadomo było, że aby wygrać należało przyjechać na 5:1. A wygrać z takimi tuzami ligi polskiej, jakimi są Walasek i Hamill jest ciężko. Dlatego za to, co zrobili Stefan Andersson i nasz kapitan Dawid Cieślewicz, należą im się wielkie słowa uznania.

- Na początku spotkania odpadł panu Jesper B. Jensen. Czy wtedy wierzył pan w zwycięstwo?
- Ja powiem tak. My pracujemy tutaj na treningach bez Jespera. To, co robimy, to robimy myślę, że dobrze. To wszystko jest wynikiem naszej pracy. My mamy dwa razy w tygodniu trening. "Rżniemy" ten sprzęt i przygotowujemy do warunków torowych, które są inne niż na przykład w Zielonej Górze czy Krośnie. To dzisiejsze zwycięstwo jest właśnie wynikiem naszej takiej pracy.

- Dzisiaj asami w pańskiej talii okazali się chyba Dawid Cieślewicz i Adrian Gomólski.
- No na pewno. Z tego trzeba się cieszyć. Adrian jest miejscową gwiazdą, a Dawid jest kapitanem drużyny. Jeśli chodzi o ich sukces to na pewno chodzi tu o ich dobre przygotowanie sprzętu. Od czasu, gdy zmienili mechaników - Dawid robi u mechaników w Grudziądzu, a Adrian u Andrzeja Krawczyka - to widać efekty.

- Czy zgodzi się pan z opinia, że ściany pomagają gospodarzom... i sędziowie? W końcu w biegu XIV Rafał Okoniewski został przez sędziego wykluczony chyba dość kontrowersyjnie.
- To nie jest tak do końca. Ja przyznam szczerze, że już kiedyś widziałem, podobną sytuację. Było to bodajże podczas meczu Gorzowa w Zielonej Górze, gdzie w XIV biegu Okoniewski też się przewrócił. Sędzia Marek Wojaczek chyba dobrze ocenił tą sytuację. Nam tutaj z parkingu ciężko jest określać, co tam było. Zresztą decyzja sędziego jest niepodważalna.


Lech Kędziora przed meczem podczas udzielania wywiadu nie przypuszczał chyba, że jego drużyna pokona faworyzowanych zielonogórzan jednym "oczkiem"


- Czy ktoś z ZKŻ-u Kronopol zaskoczył pana "in minus" w dzisiejszym meczu?
- Dzisiaj ktoś pytał mnie o słabe punkty zielonogórskiej drużyny. Patrząc na papier ciężko jest je wskazać. Dopiero podczas zawodów okazuje się, kto co prezentuje. My myśleliśmy, że Okoniewski nie będzie miał dnia lub, że Hamill nie wytrzyma kondycyjnie w tym żarze. Jednak nie patrzeliśmy na to. Ja chciałem ustawić swoich chłopaków na start, żeby tam wygrywali. W tym upatrywaliśmy swoją szansę.

- A jak się objeżdża Hamilla i Walaska? Nazwiska wydawać by się mogło duże.
- Tutaj trzeba pogratulować zawodnikom, Stefanowi i Dawidowi. Jak wystawiłem Anderssona pod 13 to niektórzy mówili, że co pan robi. Ja jednak znam na tyle Stefana i wiem, na czym lubi się ścigać. Dawid też ostatnio pracował nad sobą. W ostatnim pojedynku nie był wystawiony, więc ten jego gniew dzisiaj wyszedł myślę, że pozytywnie dla całego zespołu. Jeśli chodzi o Grzesia Walaska, to niestety nie ma recepty na ciągłe wygrywanie. Dlatego dzisiaj przegrał chyba wraz z Hamillem w tym ostatnim biegu.

- To nie jest jeszcze koniec sezonu, jednak nie uważa pan, że trochę przymknęliście ZKŻ-towi Kronopol drzwi do Ekstraligi?
- W tej walce, który jest dzisiaj pomiędzy Zieloną Góra i Ostrowem to na pewno podcięliśmy skrzydła Zielonej Górze. Można powiedzieć, że pomogliśmy zespołowi z Ostrowa.

- A co sądzi pan o drużynie z Gniezna. Dzięki temu zwycięstwu przypieczętowaliście chyba swój awans doczołowej czwórki pierwszej ligi.
- Mam nadzieję, że tak. Takie w końcu mieliśmy zadanie od początku sezonu. Przychodząc tutaj postawiono mi za cel awans do pierwszej czwórki. Myślę, że walka teraz dopiero się zaczyna, choć wydaje się, że Ostrów i Zielona Góra są chyba poza zasięgiem

- Poza zasięgiem? Zieloną Górę dzisiaj jednak pokonaliście.
- I z tego należy się cieszyć. My jesteśmy beniaminkiem w rozgrywkach pierwszej ligi. Przed sezonem nie byliśmy pewniakiem do pierwszej czwórki, niemniej władze klubu nałożyły takie zadanie, a nie inne. Myślę, że jedną nogą już tam jesteśmy. Do końca będzie też ciekawie, bo myślę, że z drużyną z Gorzowa powalczymy o trzecie miejsce.

- Dziękuję za rozmowę.

źródło sportowefakty.pl
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo eGorzow.pl




Reklama
Wróć do