Ostatni mecz rundy zasadniczej w hali PWSZ przy ul. Chopina zakończył się zwycięstwem Energi Toruń, która po raz drugi w tym sezonie pokonała zespół KSSSE AZS PWSZ Gorzów. Tym razem było to bardziej zdecydowane zwycięstwo. Słaba skuteczność gorzowianek i dobra obrona przyjezdnych pozwoliły tym drugim na spokojną kontrolę spotkania i wygraną 70:59.
Tak, jak informowaliśmy wcześniej, wciąż chora jest Aleksandra Drzewińska, która swoje koleżanki wspierała z ławki. Tradycyjnie już przed meczem nagrodzono najlepszą zawodniczkę poprzedniego spotkania. Przeciw Centrum Wzgórze Gdynia najlepiej spisała się Agnieszka Makowska. Odrobinę lepiej na początku radziły sobie torunianki. Głównie za sprawą obrony, zduszając ataki gorzowianek spod kosza. Goście wykorzystywali okazje z każdego dystansu. Po niespełna dwóch minutach prowadzili 6:0. Gospodynie, jeśli już dochodziły do rzutu, miały problem ze skutecznością. Na szczęście trwało to do czwartej minuty. Podopieczne Dariusza Maciejewskiego zaczęły powoli odrabiać straty i na chwilę wyszły na prowadzenie za sprawą Agnieszki Skobel i Sybil Dosty. Po kolejnym przestoju było jednak 7:14 i o przerwę poprosił szkoleniowiec AZS-u. Na niewiele się to zdało i pierwsza kwarta zakończyła się wynikiem 13:19.
Również drugą ćwiartkę od punktów rozpoczęły przyjezdne. Emilia Tłumak trafiła za trzy, a Adrianne Ross za dwa. Po stracie kolejnych czterech oczek o czas poprosił trener Maciejewski. Koszykarki Elmedina Omanica odrobinę powiększyły przewagę i nadal dobrze spisywały się w obronie. Akademiczki musiały się spieszyć z wykonywaniem rzutu, by ustrzec się błędu 24 sekund. To znaczącą wpływało na skuteczność, z którą większych problemów nie miała Energa. Torunianki dobrze dwoiły, a nawet potrajały krycie zawodniczki podkoszowej. Przewinienie techniczne w 17. minucie gry lekko wytrąciło z równowagi nie tylko trenera, który je otrzymał, ale również zawodniczki. Nie udało się tego jednak wykorzystać. Skuteczność gorzowianek wciąż pozostawiała wiele do życzenia. Po dwudziestu minutach było 23:38.
Początek drugiej połowy tylko przez chwilę był wyrównany. Energa znów odważnie ruszała pod kosz rywalek i zdobywała punkty. Gorzowianki odpowiadały nielicznymi skutecznymi rzutami, ale to było zdecydowanie za mało. Przewaga torunianek oscylowała już w granicach 20 punktów. Dobrze w ekipie gości spisywały się Adrianne Ross i Tłumak. W naszej ekipie starały się kontrować Makowska i Skobel. Najczęściej kończyło się to rzutami osobistymi. Wynik po trzech kwartach brzmiał 38:58.
W ostatniej partii trener Omanic nie zamierzał odpuszczać. Na parkiecie dalej walczyły jego najlepsze armaty. Ewentualnie na chwilę tylko zmieniały je te mniej wartościowe zawodniczki. To i tak pozwalało Toruniowi utrzymać punktowy dystans. Nawet strata Ross, która musiała opuścić boisko za pięć fauli nie pomogła Akademiczkom. Niespełna dwie minuty przed końcem do protokołu wpisała się jeszcze Róża Ratajczak, trafiając z dystansu zaraz po wejściu na boisko. Ostatecznie AZS PWSZ nieznacznie tylko zmniejszył stratę i przegrał 59:70.
Niewątpliwie przespaliśmy początek dzisiejszego pojedynku. Słaba skuteczność i brak skupienia w ataku oraz bardzo dobra postawa torunianek nie pozwoliły przyzwoicie zapunktować. Nie spisaliśmy się także w obronie. Za tydzień, w sobotę, gramy z CCC w Polkowicach. Będzie to pierwsze z dwóch piekielnie trudnych spotkań wyjazdowych, w których wynik inny niż zwycięstwo gospodyń będzie ogromną niespodzianką.
Komentarze opinie