
Relacja z I turnieju PLFA 8 w grupie zachodniej
Drużyna Grizzlies Gorzów bardzo szybko została sprowadzona na ziemię ze swoimi aspiracjami do medali. Pierwszy turniej PLFA 8 w grupie zachodniej na własnym boisku zakończył się dwoma porażkami "Niedźwiedzi", które musiały radzić sobie nie tylko z rywalami, ale też z kontuzjami.
Gorzowianie otworzyli rywalizację pojedynkiem z Warriors Lubin i było to starcie dość mocno wyrównane. Głównie ze względu na dobrą postawę obu defensyw i wiele popełnionych błędów w ofensywie. Jako pierwsi, dość niespodziewanie, zapunktowali goście, a dokładnie Patryk Budziosz. Doświadczony rozgrywający miał w pamięci wysoką porażkę lubinian ze Stalą Gorzów w ich debiucie przed dwoma laty. Jak się okazało, to przyłożenie było początkiem udanego rewanżu. Miejscowi, za sprawą znakomitej akcji Jędrzeja Karpisza i Borysa Majewskiego doprowadzili do remisu w trzeciej kwarcie, ale odpowiedź przyjezdnych była bardzo szybka. Dwukrotnie w pole punktowe Grizzlies wpadł Kuba Krakowiak. Do tego doszło udane podwyższenie za jeden punkt, co oznaczało rezultat 6:19. Gospodarze zdobyli jeszcze jedno przyłożenie za sprawą niesamowite biegu rozgrywającego, ale na więcej zabrakło już po prostu czasu i na otwarcie trzeba było przełknąć gorycz porażki. Jakby tego było mało, to problemy z mięśniem dwugłowym miał Marcin Rybarczyk, czyli podstawowy biegacz gorzowskiej ekipy. Dokonanie "Wojowników" trzeba docenić tym bardziej, że do Gorzowa przyjechali w zaledwie 16-osobowym składzie.
W drugim niedzielnym pojedynku spotkały się zespoły z Poznania i Żagania. Kozły B udowodniły swoje większe doświadczenie na tle Shadows, którzy w PLFA grają drugi sezon. W pierwszej połowie poznaniacy uzyskali na tyle dużą przewagę, że uruchomili tzw. "mercy rule". Po przerwie zegar gry nie był tak często zatrzymywany jak zazwyczaj, przez co trzecia kwarta szybko przeszła do historii. Ostatnia partia jednak się wydłużyła, bowiem nieco ospała ekipa z Wielkopolski pozwoliła sobie na stratę punktów. Osiem "oczek" to jednak maksimum, na jakie stać było "Cienie".
Krótko po godzinie 14 rozpoczęło się niezwykle istotne dla gorzowian starcie z poznańskim zespołem. Walka była zacięta, co znalazło swoje potwierdzenie w wyniku. W pierwszej połowie żadnej ze stron nie udało się zdobyć punktów. Mnożyły się jednak proste błędy i przewinienia, co zemściło się w drugiej części spotkania. Sytuacja dla Grizzlies była o tyle gorsza, że wcześniej, w jednej z akcji, ucierpiała kostka Jędrzeja Karpisza, podstawowego rozgrywającego. Zastąpić go musiał mniej doświadczony Mikołaj Plich. Zasłużył on na wyróżnienie, gdyż zaliczył parę dobrych podań i później obaj gracze występowali na przemian. Nie był to jednak koniec urazów. Z uszkodzonym barkiem grał Michał Chudy, a problemy miał także Damian Błażewicz. Rybarczyka starał się zastąpić Marek Łojek, ale nie do końca wychodziło to tak, jakby tego chcieli gospodarze. Na pewno trzeba jednak docenić przy tym starania Sergeya Ovcharenko. Ukraiński zawodnik gorzowian zaliczył mnóstwo dobrych interwencji w obronie.
Aż w końcu Kozły wykorzystały błędy. Defensorzy gorzowskiej ekipy zgubili krycie, pozwalając na złapanie piłki w polu punktowym. Z kolei w czwartej kwarcie, gdy cały czas toczyła się walka o doprowadzenie do remisu, zabrakło zimnej krwi i doszło do przejęcia piłki, które wykorzystał niezwykle aktywny tego dnia Bartosz Woch. Nie udało się go zatrzymać i poznaniacy prowadzili już 12:0. Miejscowi do końca próbowali jeszcze odmienić losy tego meczu, ale znów zabrakło już czasu, ale też sił.
Z bilansem dwóch porażek będzie piekielnie trudno o wyjście z grupy. Przypomnijmy, że w tegorocznej PLFA 8 mamy cztery grupy, z których do ćwierćfinałów przechodzą dwie najlepsze drużyny. Grizzlies Gorzów musieliby osiągnąć bardzo dobry rezultat w swoim ostatnim spotkaniu, ale też z uwagą spoglądać na pozostałe ekipy. Drugi turniej grupy zachodniej odbędzie się 26 sierpnia w Żaganiu. Tam "Niedźwiedzie" zagrają z gospodarzami, Shadows.
Mimo słabego wyniku, trzeba jednak docenić organizację całej imprezy, a ta udała się całkiem dobrze. Udało się ściągnąć kilkaset kibiców, którzy głośno dopingowali drużynę. Siły zapewniła im restauracja Dream Burger, a najmłodsi mogli skorzystać z oferty firmy Megaland, która przygotowała dmuchane zamki. Całego obrazu dopełniały pokazy taneczne grupy Salsation, ubranej w klubowe koszulki, w które na specjalnie przygotowanym stoisku mogli zaopatrzyć się także fani. Na tym słodkim torcie zdecydowanie zabrakło więc jedynie udanego rezultatu sportowego.
Po turnieju powiedzieli:
Michał Chudy (prezes i trener Grizzlies Gorzów): Mam nadzieję, że kibice, którzy byli tutaj, docenili naszą walkę do samego końca. Niestety, jeżeli trzech podstawowych graczy, w tym rozgrywający, runningback i linebacker ofensywny jest kontuzjowanych, to walczyliśmy już tylko i wyłącznie o dobrą postawę. Wiemy już, że do Żagania pojedziemy walczyć o honor. W tym roku dostaliśmy lekcję, z której wyciągniemy wnioski. Na pewno nie załamujemy rąk, ponieważ były niesamowite momenty. Żeby wygrać mecz, trzeba zdobywać punkty. Offense zawalił, ale mamy cały rok, że to dopracować. Zabrakło nam zdrowych zawodników.
Jarosław Kilian (trener Shadows Żagań): Kozły były zdecydowanie lepsze w pierwszej połowie, która zakończyła się wynikiem 30:0 dla nich. W drugiej połowie poprawiliśmy swoje błędy i wygraliśmy ją 8:0. Liczy się jednak cały wynik. Zasłużone zwycięstwo Kozłów. My poprawimy te błędy i czekamy na turniej w Żaganiu 26 sierpnia.
Damian Łuc (trener Kozłów Poznań): To doskonały start i, szczerze mówiąc, jestem trochę zaskoczony. Wierzyłem w chłopaków. Przeszli samych siebie, a jeszcze mieliśmy dodatkowych zawodników z Jaguars Kąty Wrocławskie, co też nam bardzo pomogło. Idziemy do przodu, cały czas gramy drużynowo i uderzamy mocno. To jest taką naszą dewizą. Powiedzieliśmy sobie, że przyjeżdżamy powalczyć i dało nam to dwa zwycięstwa. Będziemy walczyć dalej, żeby w następnych turniejach również wygrywać. Są gracze, którzy mają dwa sezony doświadczenia. Połowy futbolistów z mojego pierwszego zespołu nie było, ale ci, co przyjechali, spisali się na medal. Mieli grać czołowe role i to robili. Przykładem jest Bartek Woch, który grał w dwie strony i cały czas dawał radę. Tytuł najlepszego runningbacka naszej grupy nie przypadł mu bez powodu, a cały czas się rozwija, mimo że nie ma dużego stażu gry.
Grizzlies Gorzów - Warriors Lubin 12:19 (0:0, 0:6, 6:6, 6:7)
0:6 przyłożenie Patryka Budziosza po 3-jardowej akcji biegowej
6:6 przyłożenie Borysa Majewskiego po 53-jardowej akcji po podaniu Jędrzeja Karpisza
6:12 przyłożenie Kuby Krakowiaka po 17-jardowej akcji po podaniu Patryka Budziosza
6:19 przyłożenie Kuby Krakowiaka po 30-jardowej akcji po podaniu Patryka Budziosza (podwyższenie za jeden punkt Wiktor Mizieliński)
12:19 przyłożenie Jędrzeja Karpisza po 80-jardowej akcji biegowej
Shadows Żagań - Kozły Poznań B 8:30 (0:6, 0:24, 0:0, 8:0)
Grizzlies Gorzów - Kozły Poznań B 0:12 (0:0, 0:0, 0:6, 0:6)
0:6 przyłożenie Marcina Mierzejewskiego po 25-jardowej akcji po podaniu Bartłomieja Lubiańca
0:12 przyłożenie Bartosza Wocha po 28-jardowej akcji biegowej po przejęciu
Autor: Marcin Malinowski
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie