Koszykarki KSSSE AZS PWSZ Gorzów pożegnały się już z Euroligą. Nie były to jednak zbyt miłe ostatnie minuty w tych elitarnych rozgrywkach. Gorzowianki we własnej hali przegrały z Good Angels Koszyce 88:95. Już przed tym meczem wiadomym było, że nie awansujemy dalej, ale naszym zawodniczkom nie udało się pokazać pazura w tym spotkaniu. Słowaczki były z kolei bardzo zmotywowane, by do następnej rundy przystąpić z jak najwyższego miejsca w tabeli grupy C.
Na początek tej rywalizacji trener Dariusz Maciejewski desygnował do gry: Izabelę Piekarską, Liudmilę Sapova, Justynę Żurowską, Sydney Spencer oraz Katarzynę Dźwigalską. Z kole szkoleniowiec gości Stefan Svitek postawił na: Candice Dupree, Janę Carnoká, Katarinę Hrickovą, Lucię Kupcikovą i Angel McCoughtry.
Walkę o pierwszą piłkę wygrał AZS. Akcja Sapovej została przerwana, ale piłka na szczęście dotknęła zawodniczki gości. Po chwili jednak skutecznie zablokowany rzut Piekarskiej. W odpowiedzi Koszyce próbowały za trzy, lecz niecelnie. Szybkie wyprowadzenie ataku przez Dźwigalską i podanie do Żurowskiej również nie przyniosło punktów. Po błędzie kroków Hrickovej kolejna akcja gospodarzy dała im punkty, a do tego kapitan drużyny znad Warty była faulowana, więc miała jeszcze jeden dodatkowy rzut, po którym gorzowianki prowadziły 3:0. Po osobistych Kupcikovej i kolejnym trafieniu Justyny rzut Aniołków zablokowany przez Piekarską, ale długie podanie naszych koszykarek niedokładne i po chwili punkty dla Carnoki, która chwilę później została zniesiona z boiska z powodu kontuzji. W piątej minucie gry przy stanie 11:10 na boisku zameldowała się Samantha Richards oraz Yuliya Dureika. Po chwili jednak to goście mieli przewagę jednego oczka, a to za sprawą Amerykanki McCoughtry. Zaś po faulu naszej Australijki, który był już piątym zespołu, zdobyła ona kolejne 3. Akademiczki odzyskały prowadzenie w niecałą minutę. Po raz kolejny Żurowska stworzyła sobie akcję 2+1, a następnie Dureika trafiła obydwa rzuty wolne. Kolejne cztery punkty straciliśmy przez osobiste McCoughtry i fatalne podanie Żurowskiej, które przejęła Miljana Musovic, a Dupree zamieniła je na zdobycz punktową. Zdenerwowany tą sytuacją trener reprezentacji Polski i naszej ekipy poprosił o czas. Ostre słowa Dariusza Maciejewskiego poskutkowały trójką Dureiki. Ładną akcję po przejęciu piłki przeprowadziła Dźwigalska, podając kozłem do Dureiki między broniącymi koszykarkami Koszyc, a Białorusinka nie mogła się pomylić w takiej sytuacji. Później indywidualnie pokazała się Samantha Richards. Bez porządnej zasłony minęła trzy przeciwniczki i trafiła spod kosza. Po kilku próbach trafień z obu stron usłyszeliśmy syrenę kończącą pierwszą kwartę spotkania. Gorzowianki zakończyły te pierwsze 10 minut wynikiem 35:23, ale to był dopiero początek wrażeń.
Początek drugiej części meczu nienajlepszy. Najpierw nieskutecznie Słowaczki, ale gdy Żurowska podała piłkę wprost w ręce Luisy Michulkovej trudno było jej nie wykorzystać tego prezentu. Chwilę później byliśmy świadkami jednej z tych akcji, po których okropny wrzask podnosili obecni w hali kibice. Sędzia podyktował piłkę dla Koszyc, ale po konsultacji z drugim arbitrem zmienił swą decyzję na korzyść AZS-u. W sytuacji tej piłka wypadła z rąk Dźwigalskiej za boczną linię, ale była ona nieprzepisowo odpychana przed rywalkę. Pierwej pretensje do sędziego miał trener Maciejewski, po zmianie decyzji Stefan Svitek. Szkoleniowiec drużyny przyjezdnej dał upust swoim emocjom po faulu Kupcikovej, za co zespół został ukarany przewinieniem technicznym. Przysługujące nam z tego tytułu rzuty osobiste wykorzystała Luda i piłka był nadal w naszym posiadaniu. Po faulu na Rosjance nie trafiła Dźwigalska, która musiała oddać rzut, bo kończył się czas 24 sekund. W połowie tej kwarty o czas poprosił trener gorzowianek. Koszyce zdominowały grę, rzucały celnie za trzy, zaś koszykarki z Gorzowa zaliczały wiele niedokładnych podań. Na szczęście udało się utrzymać lekką przewagę punktową. Niebezpiecznie zrobiło się po osobistych Richards. Zza linii 6,25m trafiła Musovic, potem z bliższej odległości Kupcikova i McCoughtry, przez co zbliżyły się na dwa punkty. Za sprawą Australijki odskoczyliśmy ponownie na 50:46. Na 20 sekund przed końcem prowadził zespół gości 51:50, ale z dystansu trafiła Sydney Spencer i skromne prowadzenie 53:51 po pierwszej połowie, w której dziewczyny z miasta nad Wartą roztrwoniły przewagę m. in. przez takie akcje, jak wtedy, gdy piłka została zabrana Piekarskiej, jak dziecku cukierek.
Na parkiet na trzecią część spotkania wybiegły: Piekarska, Richards, Żurowska, Spencer, Dureika. Rozpoczął Gorzów, ale już po chwili niedokładne zagranie Białorusinki. Hrickova w kontrataku nie trafiła, ale skutecznie poprawiła McCoughtry, doprowadzając do remisu. Z początku prym wiodły zawodniczki przyjezdne. Trochę niepoukładana gra z naszej strony, aż w końcu Spencer za trzy i było 58:57. Potem z kolei trójka dla Musovic. Odpowiedziała skutecznie Sapova, ale dłużna nie pozostała Hrickova. Do remisu 63:63 doprowadziła Agnieszka Kaczmarczyk. Najpierw piłka wyślizgnęła się Sapovej, a gdy McCoughtry chciała szybko przeprowadzić ofensywę spotkał ją podobny los. Wtedy wkroczyła reprezentantka Polski. Później dużo lepsza skuteczność akademiczek. Pozwoliło to ponownie stworzyć sporą przewagę. Przez blisko trzy minuty zawodniczki Svitka bez zdobyczy. Niemoc na półtorej minuty przed końcem przerwała Dupree, zdobywając 2 oczka, a potem 3 z przerwą na udane rzuty osobiste Piekarskiej. Na koniec Sapova próbowała z dystansu, ale niecelnie i po trzeciej kwarcie wynik spotkania brzmiał 77:70. Zdecydowanie najlepsza kwarta w wykonaniu AZS-u.
Początek ostatnich dziesięciu minut to popis Amerykanki McCoughtry, która zdobyła 5 punktów, a remis dała Michulkova. Potrzebowały na to zaledwie 90 sekund. Dla uspokojenia o czas poprosił trener naszych koszykarek. Pierwszy punkt w tej części meczu zdobyła Richards z osobistego po trzech minutach tej kwarty. Ponownie słabiej w ataku. Nie wychodziła nam również defensywa. Z kolei obrona Koszyc bardzo dobra. Trzymały się bardzo blisko naszych koszykarek, nie dając im niemal żadnej swobody w rozegraniu. Po remisie 80:80 zaczęły się prawdziwe problemy naszej drużyny. Z początku nie wyglądało to tak źle. Na trzy minuty przed końcem nasz trener wziął czas i było 81:84. Następnie osobistych nie trafiła Żurowska, ale z akcji nieskutecznie Kupcikova, zaś Richards już się nie pomyliła. Skutecznie również Hrickova z tą różnicą, że było to trafienie z dystansu. Chwilę później kolejne dorzuciła Dupree i jeszcze dwa oczka dla Musovic. Na niecałą minutę przed końcem obydwa rzuty wolne trafiła Piekarska, a czas wziął Stefan Svitek. Nietrafiony rzut zawodniczki z Koszyc, a następnie znów pomyliła się nasza kapitan z linii rzutów wolnych. Za to Musovic skutecznie już pod koszem, do tego faulowana przez Richards. Dzięki temu akcja za trzy. Na otarcie łez, 6 sekund przed ostatnią syreną Liudmila Sapova celnie z dystansu i mecz zakończył się 88:95. Niewesołe pożegnanie z Euroligą.
Teraz czas skupić się na Ford Germaz Ekstraklasie i najbliższym meczu w Pruszkowie. Kilka słów podsumowania spotkania ze Słowaczkami i całego występu w tych rozgrywkach usłyszeliśmy od zawodniczek i trenera.
Katarzyna Dźwigalska Co do tego meczu, to ciężko cokolwiek powiedzieć. Szkoda, że tak zakończyłyśmy swoją przygodę w Eurolidze. Dość słabe spotkanie z naszej strony w dniu dzisiejszym. Co do Euroligi, to nasza przygoda się już skończyła. Nie wyszłyśmy z grupy. Ciężko to określić. Na pewno dużo nowych doświadczeń. Na przyszłość będziemy mądrzejsze. Wiemy, że u siebie na hali są bardzo ważne spotkania i wszystkie trzeba wygrywać, bo w halach przeciwnika jest bardzo ciężko.
Samantha Richards Myślę, ze to duże doświadczenie dla wszystkich. Euroliga to ciężkie zawody. To drażni. Tutaj nie można tracić koncentracji, ponieważ potem się za to płaci. To naprawdę rozczarowujące przegrać ten mecz.
Izabela Piekarska Przegrałyśmy ten mecz i nie awansowałyśmy do następnej rundy Euroligi. W dzisiejszym meczu popełniłyśmy zbyt wiele głupich strat i nie trafiałyśmy dużo z otwartych pozycji spod kosza i to zaprocentowało tym, że przegrałyśmy ten mecz. Odnośnie występów w Eurolidze, to cieszę się, że trener Maciejewski, pod względem Polek, dał nam wiele do grania, żebyśmy mogły się ograć na przyszłą reprezentację i na naszą przyszłość koszykarską i to doświadczenie, które nabiera się w Eurolidze, bo jest to świetna liga, która pomaga każdej zawodniczce, która w tej lidze gra.
Trener Dariusz Maciejewski Jeżeli chodzi o ten mecz to byliśmy dzisiaj dobrze dysponowani w ataku do trzeciej kwarty. W czwartej kwarcie zabrakło nam chyba trochę zdrowia, bo nie trafiliśmy w drugiej połowie aż 11 osobistych. Myślę, że to zaważyło. Ten mecz, wynik można było kontrolować, jeśli chodzi o rzuty osobiste. Kilka graczek pod rząd nie mogło się wstrzelić. Zespół z Koszyc to klasowy zespół i to widać było, że nie odpuści. Przyjechał tu walczyć, bo miał o co. Chce być jak najwyżej rozstawiony w szesnastce zespołów po rundzie zasadniczej i wywiózł zwycięstwo, bardzo cenne dla nich. Jeżeli chodzi o podsumowanie Euroligi: kupę fajnych meczy, dużo doświadczeń, lekki niedosyt, bo można było pokusić się chociaż o to jeszcze jedno zwycięstwo, ale i tak trzeba być zadowolonym, jak na debiutanta. Wygraliśmy 3 mecze. Dużo lepiej graliśmy zawsze w swojej hali. Trochę gorzej w hali na wyjeździe, ale generalnie uczymy się tej Euroligi. Po prostu uczymy się zawodniczek, trenerów i w ogóle otoczenia tej Euroligi. Także można być zadowolonym z lekkim niedostytem.
Komentarze opinie