Ryk silników, drifting i wspaniała muzyka. Za nami Moto Racing Show 2013
egorzow.pl - Marcin
15/06/2013 03:12
3
W przeddzień Grand Prix odbyła się kolejna już edycja Moto Racing Show, która trzeci rok towarzyszy zawodom Grand Prix na żużlu. Impreza przyciągnęła bardzo wiele osób, a fani mogli podziwiać pojazdy wszelkiej maści.
Już od godziny 17 Most Staromiejski był zamknięty. Od godzin porannych zaś stopniowo zamykano ulicę Nadbrzeżną, by o godzinie 19, zaraz po oficjalnym treningu przed GP, ruszyły pokazy aerodynamiczne. Na początek wszyscy uczestnicy Moto Racing Show zaprezentowali się na paradzie. Publika oglądała auta zabytkowe, wyczynowe, driftingowe, wyścigowe, pojazdy militarne, motocykle, quady, skutery, gokarty, a nawet podrasowane motorynki. Było tego naprawdę dużo, a wszystko wyglądało nadzwyczaj okazale. Oprócz tego można było bawić się na symulatorach, a działo się także na rzece Warcie, po której pędziła najmocniejsza motorówka w całej Polsce.
Największe owacje zebrał oczywiście Krzysztof Hołowczyc, który był gwiazdą wieczoru na moście, podobnie jak rok temu. Swoim Subaru Imprezą driftował, wioząc na fotelu pasażera m. in. Chrisa Holdera, Stuntera13, czyli Rafała Pasierbka, który również występował, ale już na swoim motocyklu oraz Antonio Lindbaecka. - Było świetnie. Bardzo mi się podobało. To jest zupełnie coś innego jechać z kimś, kto wie, jak to się robi. Było sporo zabawy. Byłem tutaj także w tamtym roku, ale wtedy nie jechałem w aucie, więc super, że tym razem się udało i zobaczymy, czy jeszcze to kiedyś powtórzę - mówił szwedzki uczestnik cyklu o Indywidualne Mistrzostwo Świata.
Wielkie brawa należą się też jeżdżącym na quadach, którzy zrobili prawdziwe show. Nie jest przecież łatwo jechać na dwóch tylnich kołach, stojąc na maszynie i dodatkowo żonglując dwoma piłeczkami tenisowymi. Interesującym momentem była jazda szybkich i zwinnych gokartów, za sterami których zasiadła także dziewczyna. Patrycja Witkowska jest jedną z lepszych zawodniczek w swojej dyscyplinie.
Drobne problemy mieli drifterzy, którzy bardzo szybko zakończyli swój pierwszy wyjazd. Najpierw awarię miał Marcin Wittchen. Jakiś czas później obaj panowie jeżdżący bokiem w Nissanach 200SX S14 oraz S12 ponownie wyjechali, lecz tym razem pech spotkał Jerzego Tecława. - Krótko mówiąc, padł motor - oznajmił ze smutkiem Jerzy Tecław, który zaraz po rozpoczęciu drugiego wyjazdu musiał zostać zepchany na swoje miejsce parkingowe. - Mi wąż od wody zsunął. Małe komplikacje, ale ogarnęliśmy temat i mogłem śmigać dalej - zdradził Wittchen. Jak kierowcy podsumowali MRS 2013? - Udało się dobrze "upalić" przy drugim podejściu. Widowni się wszystko podobało, więc pozytywnie. Duże grono ludzi przyszło. Te owacje i to wszystko. Naprawdę fajna sprawa - mówił Wittchen. - Co roku jestem zaskoczony, że tyle ludzi przychodzi. Nie znudziło im się to. Całkiem sympatyczna impreza - wtórował Tecław. Obaj drifterzy są zgodni, co do tego, że wspaniale wyszło połączenie Moto Racing Show z Grand Prix. - Jestem mile zaskoczony, że organizatorom udało się połączyć żużel, quady, skutery i do tego drift. Świetna sprawa i pełen szacunek dla organizatora. Jak najbardziej piszę się na kolejne edycje. Jeśli zrobiłoby się jakieś zawody to impreza może być jeszcze większa - przyznał Wittchen, który wraz z Jerzym Tecławem jeżdżą w różnych zawodach driftingowych. Na jedne z nich właśnie się przygotowują, choć pojawiły się pewne komplikacje. - Za tydzień są zawody w Płocku. Miałem zamiar jechać. Zaczynają się od piątku. Stoją pod znakiem zapytania, bo padł mi motor, ale nie poddam się i postaram się jednak pojechać - obiecywał Tecław. Wittchen narzeka zaś na uraz. - Nie jadę ze względu na kontuzję ręki - zdradził.
Emocjom związanym z pokazami towarzyszyła równie dobra muzyka. Już o 17 na scenie postawionej obok Wildomu przez organizatora, czyli Ośrodek Sportu i Rekreacji w Gorzowie, rozpoczęły się koncerty. Jako pierwsi zaprezentował się zespół 5 Rano. Następnie grali RWA i Rekonstrukcja, czyli dawka czegoś mocniejszego. Na zakończenie imprezy zagrali jednak artyści, którzy mieli pecha w 2010 roku. Wtedy mieli zagrać na Reggae nad Wartą, lecz pogoda i awaria sprzętu spowodował, że drugi dzień gorzowskiego festiwalu odwołano. Teraz jednak Jamal, bo to o nich mowa, mógł ponownie zaprezentować się publiczności w mieście nad Wartą. Wcześniej byli to w 2008 roku. - Bardzo dobrze nam się grało. Było naprawdę super. Graliśmy na Reggae nad Wartą. Myślę, że to był podobny koncert. Pełno energii, szczera muzyka i dobra zabawa. Mamy już lekkie doświadczenie w graniu podczas wydarzeń motoryzacyjnych. Rok temu graliśmy na podobnej imprezie w Gdyni, z tą różnicą, że tam samochody się ścigały - powiedział nam menedżer i wokalista zespołu, Bartosz Głowacki.
Podobnie, jak rok temu możemy powiedzieć, że Moto Racing Show odniósł sukces. Impreza zgromadziła wielu fanów i dostarczyła wspaniałe widowisko oraz znakomitą zabawę. Z roku na rok jest coraz więcej zainteresowanych pokazaniem swoich aut i umiejętności na wszelkiego rodzaju pojazdach, a wieczór umilają znakomite zespoły. A to wszystko w przeddzień wielkich żużlowych emocji na Stadionie im. Edwarda Jancarza. FIM Gorzów Speedway Grand Prix of Poland już w sobotę. Początek zawodów o godzinie 19. Bramy stadionu otwarte będą od godziny 17 i będzie można jeszcze zdobyć autografy zawodników. Przypominamy o promocyjnych cenach biletów, które kosztują teraz 60 zł. Pozostało ich jeszcze około tysiąc sztuk. Zapowiedź Grand Prix Polski TUTAJ.
RG tylu fotoreporterów było, a fotki z zeszłego roku...
kJ sukces organizacyjny na pewno zorganizowany objazd autobusem mzk trwał sprawnie 40 min po prostu cudownie
k. organizacja ruchu na czas imprezy to czysta porażka objazd autobusu mzk trwał 40 min