Nie cichnie zamieszanie wokół prac zespołu, który ocenia wnioski o przyznanie odznaki honorowej miasta.
Wczoraj z pracy w zespole zrezygnował Sebastian Pieńkowski. Dziś o wycofanie swojej kandydatury do odznaki wystąpiła posłanka PO Krystyna Sibińska. Z kolei radny PiS Marek Surmacz zarzuca Platformie wykorzystywanie odznaki do celów politycznych.
Oświadczenie Marka Surmacza
Podzielam pogląd o dewaluacji miejskiej odznaki honorowej.
W przeszłości wielokrotnie Rada przyznawała te odznaki hurtowo i … pamiętam za “zasługi”,
o których – gdyby publicznie podyskutować, wielu radnych podnoszących rękę za tak rozumianymi zasługami, spaliłoby się ze wstydu. Do rangi symbolu urasta uzasadnienie,
że zamieszkiwanie na Zawarciu, czy Zakanalu od powojnia, „w klimacie malarycznym” okazało się skutecznym i Rada także przyznała odznakę.
Wielokrotnie podnosiłem ten problem, także publicznie. Jednak z różnych powodów, najczęściej doraźnych wyborczo albo politycznie, sprawa nie uzyskiwała szerszego wydźwięku. Zwykle wracała na chwilę przy kolejnej fali wrzuconych wniosków do przejrzenia
i bezrefleksyjnego akceptowania. Zawsze też znalazła się zainteresowana większość w Radzie, której taki tryb procedowania nie tylko nie przeszkadzał, lecz arogancko był akceptowany.
Nie było też publicznej dyskusji przed 2. laty kiedy politycy PO pod wodzą ówczesnej przewodniczącej, w czasie poprzedzającym kampanię wyborczą do Rady Miasta, uczynili z tego aktu instrument działania politycznego – hurtem przyznano i co było szczególnie żenujące – jak wręczono 80. odznak honorowych.
Nie od dzisiaj obserwujemy gry polityczne PO wedle zasady “jesteśmy za, a jak się kalkuluje inaczej, to nawet przeciw”. Początek poprzedniej kadencji – szefem Rady zostaje pan Surowiec. Obserwujemy idyllę PO w relacjach z Prezydentem Miasta, co po wcześniejszej akcji referendalnej o jego odwołanie po tymczasowym aresztowaniu było szczególnie zastanawiające. Pamiętamy te spektakle demonstrowanej miłości. Szczytem aktu zachwytu i oddania było przemówienie przewodniczącego podczas uroczystości przekazania do użytku po remoncie Mostu Staromiejskiego, który zakończył wystąpienie na oficjalnej uroczystości anglosaskim obyczajem „niech Cię Bóg błogosławi” (God bless you), słowami skierowanymi w podzięce do prezydenta, co wybrzmiało szczególnie jeśli zważyć, że adresatem był i jest (co powszechnie wiadomo) zdeklarowany ateista.
Mija kilka miesięcy i prosta kalkulacja każe liderom PO dokonać zwrotu w uczuciach, bo któż wtedy nie wiedział, że akt oskarżenia przeciwko Tadeuszowi J. dotarł do sądu, a termin rozpoczęcia procesu był już tylko kwestią czasu. Zbiegło się to z odwołaniem z funkcji szefa Rady pana Surowca (po jego rezygnacji) – który moralnie stanął w jednym szeregu ze swoim do niedawna jeszcze wzorem cnót Tadeuszem J.
Na scenę wchodzi pani Sibińska z “ogromnym” dorobkiem i doświadczeniem samorządowym – po kilku latach pracy w witnickim magistracie.
Trzeba w tym miejscu przypomnieć, że wydawany przez PO, lokalny, gorzowski periodyk już po kilku miesiącach pracy (dziś pani poseł) w administracji samorządowej uhonorował ją swoim laurem “najlepszego urzędnika samorządowego”. I wtedy też nie wszczynano dyskusji nad respektem dla słowa “zasługa”.
Toteż nie mogło dziwić nikogo, że pani Sibińska po objęciu funkcji szefa Rady nawiązała harmonijną współpracę z prezydentem, na coś tam się nie zgadzała, czegoś tam nie dostrzegała,
bo na horyzoncie widać już było koniec kadencji i te same kalkulacje podpowiadały ambitnym,
acz już zasłużonym liderom PO – po 2. latach w Radzie, że lepiej być ZA filharmonią, ZA stadionem, ZA zaciąganiem kolejnych kredytów ZA, ZA…. właściwie ZA wszystkim, co podrzucał Radzie prezydent. Toteż za oczywiste przyjęto ujawnienie się ambicji szefowej Rady, która stanęła w szranki wyborcze o miejską prezydenturę z bagażem ZASŁUG,
które większość wyborców w mieście jednak przypisała Tadeuszowi J. Wybory pani Sibińska przegrała, że ho ho – a miała wygrać, bo wielkie bilbordy wyły propagandą “że idą (z TJ) łeb w łeb”, i PO nie zdobyła większości w Radzie – chociaż też tak kalkulowano. Potem to już tylko dopinanie wszelkich spełnień, kampania parlamentarna i oczekiwany sukces. W kampanii ochoczo korzystano z zaangażowania prezydenta TJ, bo i to skalkulowano wedle tego samego wzorca.
Czy potrzeba więcej argumentów na zrozumienie sposobu myślenia inicjatorów obecnej akcji hurtowego wrzutu wyróżnień?
Postępowanie samorządowców PO jest na zimno skalkulowane. Za kilkanaście dni ma zapaść wyrok (najpewniej prawomocny) w sprawie TJ. Wyróżnienia mają być wręczane z okazji święta miasta na początku lipca.
Zatem kalkulacja jest jaskrawo prosta – “nasz” – z PO komisarz, bo premier Tusk takiego niezwłocznie powoła (nazwiska już się pojawiają) będzie tym, który tymi HONORAMI będzie obdarowywał ….. a kogo??? Ano swoich, bo tych zapewne pośród tych kilkudziesięciu jest sporo.
Wszak to będzie początek elekcji po królu, który ma odejść – znany już będzie w przybliżeniu termin wyborów nowego. Stąd te emocje liderów miejskiej PO.
Do oceny pozostaje kwestia – dlaczego do tego rękę przykłada lewica (SLD i SLD+)?.
Czyżby znamionowało to utworzenie porozumienia PO-lewu w nadchodzących wyborach prezydenckich?
Ma to swoje logiczne uzasadnienie. Platforma Obywatelska od blisko 6 lat współpracuje z lewicą
w mieście zapewniając większość popierającą dla wielu skompromitowanych poczynań
Tadeusza J.
Kandydaci PO (Bachalski, Sibińska) przegrywali z kretesem wybory na prezydenta nie tylko z TJ ale i kandydatami PiS (Madej, Rafalska).
Lewica ma na sobie całą, kilkunastoletnią, przecież nie chwalebną spuściznę po TJ.
Po ostatnich doświadczeniach wyborczych politycy lewicy, której niewidocznymi liderami są przedstawiciele dawnego aparatu PZPR i SB w mieście, doskonale wiedzą, że lewica nie może wygrać tych wyborów samodzielnie, dlatego gotowa jest zbratać się z każdym, kto zechce jej zagwarantować choć w części wpływy, które teraz „ośmiornicą” oplatają nasze miasto.
Takim gwarantem w naszym mieście może być wyłącznie Platforma Obywatelska.
Wczorajsza demonstracja pana radnego Pieńkowskiego jest konsekwencją wcześniej głoszonych przez PiS poglądów w tej sprawie, podobnie wypowiadali się także radni z innych klubów.
Honorowanie w imieniu miasta za zasługi, szczególne zasługi, to nie jest kwestia czy się kogoś lubi czy też nie lubi, ale w miarę obiektywne oszacowanie prawdziwego, szczególnego zaangażowania i oceny czyjegoś dorobku dla miasta.
Przynależność do układu wpływu na decyzję, powinna być ostatnią przesłanką w decydowaniu
o wyróżnieniu.
Tylko żal, że przy tej okazji – to też przemyślane działanie – przyzwoitych
i zasłużonych dla miasta kandydatów do wyróżnienia przemieszano z ludźmi zawnioskowanymi
z powodu bieżącej koniunktury politycznej.
Chyba najlepszym wyjściem w tej sytuacji będzie przerwanie tej poniżającej wielu szacownych obywateli miasta praktyki i zerwanie z PRL-owską ciągłością tak rozumianego podziękowania za zasługi dla miasta.
Komentarze opinie