Reklama

Przestój w IV kwarcie nie przeszkodził w zwycięstwie AZS AJP

egorzow.pl - Marcin
10/12/2016 18:40
Po znakomitej drugiej kwarcie InvestInTheWest AZS AJP Gorzów w spotkaniu 11. kolejki Basket Ligi Kobiet pokonał Pszczółkę Polski Cukier AZS UMCS Lublin 68:54. Goście pogrozili w czwartej części rywalizacji, ale wypracowana wcześniej przewaga wystarczyła gorzowiankom do zwycięstwa.

Najlepsze wejście w mecz miała Dominika Owczarzak. Wynik trafionym rzutem osobistym otworzyła co prawda Stephanie Talbot, ale wspomniana zawodniczka gości dwukrotnie trafiła z dystansu, a potem skutecznie weszła pod kosz. Po dwóch minutach przyjezdne prowadziły 8:3. Po kolejnych 60 sekundach nie powiększyły one jednak dorobku, gdyż gorzowianki dobrą obroną zmuszały je do błędu 24 sekund. Tymczasem straty odrobiły zagraniczne wzmocnienia ekipy z Gorzowa, a na prowadzenie wyprowadziła Magdalena Szajtauer. Taki stan rzeczy trwał jednak krótko, a lublinianki odskoczyły nawet na 7 punktów. Obie ekipy grały falami, gdyż przyjezdne najpierw budowały przewagę, a po chwili podopieczne Dariusza Maciejewskiego doganiały. Nie dziwi więc fakt, że po pierwszej kwarcie mieliśmy remis 18:18.

Courtney Hurt dobrym rzutem z półdystansu rozpoczęła punktowanie w drugiej części pojedynku. Gdy wydawało się, że będzie wymiana ciosów, to gorzowianki bardzo dobrze zaczęły grać nie tylko w defensywie, ale też w ofensywie. Po rzutach za trzy punkty Katarzyny Dźwigalskiej i Nicole Seekamp gospodarze prowadzili 31:21. Mimo usilnych starań i różnego rodzaju błędów z obu stron ostatecznie gorzowskie Akademiczki utrzymały swoją przewagę, choć był okres, że Pszczółka była nieco bliżej rywalek, ale koszykarki Krzysztofa Szewczyka dość często się myliły.

Zawodniczki obu drużyn nie grzeszyły skutecznością na początku trzeciej kwarty. Lepiej wyglądała gra AZS AJP, który cały czas utrzymywał dość pewne prowadzenie. Z każdym kolejnym meczem komunikacja wchodzi na wyższy poziom, a dzięki temu łatwiej gra się gorzowiankom w obronie. Tym razem jednak zbiórka nie była decydującym elementem, gdyż to lublinianki były w tym minimalnie lepsze, notując sporo zbiórek w ofensywie. W przypadku ekipy z Lublina słabo wyglądała jednak skuteczność, a o dobrym "procencie" mogą mówić gospodarze sobotniego starcia. W tej partii istotne były też straty. W końcówce miejscowe miały kilka przechwytów, które zamieniły na łatwe punkty i powiększyły przewagę do 19 "oczek".

Goście nie zamierzali składać broni i ostatnie 10 minut gry rozpoczęli od akcji 2+1 w wykonaniu Tess Madgen. Dobrze pracowały obie defensywy, tym samym również gorzowianki miały problem, by zmieścić się w limicie 24 sekund. Nie pomagały też liczne faule, dzięki którym przyjezdne miały rzuty osobiste, a pilnować musiały się Katarzyna Jaworska, Magdalena Szajtauer i Katarzyna Dźwigalska, mające po cztery przewinienia. Gorzowskie Akademiczki, mimo kilku stosunkowo prostych strat i generalnie gorszej gry, zdołały dowieźć zwycięstwo do końca, wygrywając 68:54.

Na wyróżnienie z pewnością zasługuje skuteczna Hurt, ale również Talbot, która nie tylko trafiała do kosza, ale także otwierała drogę do niego koleżankom i zbierała piłkę, co złożyło się na dość rzadko spotykany w BLK triple-double. Kolejne spotkanie InvestInTheWest AZS AJP rozegra w następny weekend, ponownie we własnej hali, gdzie gościć będzie niezwykle mocną ekipę 1KS Ślęzy Wrocław.


Po meczu powiedzieli:
Dariusz Maciejewski (trener InvestInTheWest AZS AJP Gorzów): W przekroju całego meczu należało nam się to zwycięstwo, tym bardziej, że mieliśmy kolosalne problemy. W piątek wyglądaliśmy fantastycznie i zapowiadało się doskonale, a w sobotę od rana walczyliśmy z grypą jelitową. Nicole Seekamp i Paulina Misiek właściwie miały nie grać. Moja gorąca prośba była taka, żeby spróbowały na tyle, na ile się da. Zadanie było takie, byśmy odskoczyli jak najbardziej po trzech kwartach i to nam się udało, bo byłem pewny, że w czwartej części w pewnym momencie opadniemy z sił. To był nasz największy problem. Tym bardziej cieszy to zwycięstwo. Myślałem, żeby szybciej ściągnąć Seekamp, ale mieliśmy problem z wyprowadzeniem piłki. Kasia Dźwigalska też już oddychała rękawami. Ryzyko wprowadzenia kogoś całkowicie nowego w czwartej kwarcie byłoby chyba zbyt duże, chociaż może w tym momencie lepsze, bo faktycznie Nicole chyba nic nie widziała. Dobrze, żeśmy to wygrali. Chciałem dwie rozgrywające w samej końcówce. Wydawało mi się, że odpoczęła te trzy minuty i w końcówce zrobi coś pożytecznego, ale niestety te akcje były bardzo słabe. Zyskała u mnie jednak bardzo wiele, bo jeszcze po południu nie nadawała się do grania. Jestem pełen podziwu dla niej. Jeśli byśmy przegrali, to wziąłbym to na siebie. Jeżeli chodzi o defensywę, to zrobiliśmy wszystko, co zakładaliśmy. Był tylko jeden element, w którym zawsze to my dominowaliśmy, ale tym razem w zbiórkach ofensywnych przegraliśmy sromotnie 17:5. To był jedyny kłopot. Gdyby nie akcje powtórne, byłoby jeszcze lepiej. Trzeba cieszyć się z tego, co zrobiliśmy. Mamy osiem zwycięstw po pierwszej rundzie. Przed sezonem w najśmielszych marzeniach nie zakładaliśmy tego. Wszystko przed nami.

Krzysztof Szewczyk (trener Pszczółka Polski Cukier AZS UMCS Lublin): Po trzeciej kwarcie wydawało się, że już jest po meczu, ale pokazaliśmy charakter i za to dziewczynom w szatni podziękowałem. Potrafiliśmy wrócić na siedem punktów, ale od tamtego momentu spudłowaliśmy pięć rzutów wolnych plus dwa proste lay-upy i było po spotkaniu. Myślę, że te 14 punktów różnicy nie oddaje tak naprawdę walki, jaką tu stoczyliśmy. Wiedzieliśmy, że tu jest najtrudniejszy teren w Polsce. Gorzów jest twierdzą, którą trudno zdobyć. Walczymy dalej. Przygotowujemy się do meczu z Artego, później z Wisłą. Przed świętami chcemy wywalczyć jeszcze co najmniej jedno zwycięstwo.

Courtney Hurt (InvestInTheWest AZS AJP Gorzów): To było bardzo trudne, pełne walki spotkanie. Obie drużyny twardo walczyły na tablicach. Za każdym razem czułam kogoś na sobie podczas zbiórek. Rywalki były niezwykle agresywne. Cieszę się, że wygrałyśmy. W czwartej kwarcie było nieco nerwowo z powodu braku skuteczności i strat, ale ten zespół słynie z tego, że gra twardo i to właśnie zrobiłyśmy, dlatego zwyciężyłyśmy.

Tess Madgen (Pszczółka Polski Cukier AZS UMCS Lublin): Trener przestrzegał nas, że będzie tutaj bardzo trudno grać. Musiałyśmy być naprawdę skupione. Ofensywa rywala była bardzo dobra, świetnie grali na tablicach i rozgrywali szybkie ataki. Zbiórki były na naszą korzyść, więc osiągnęłyśmy swój cel, ale miałyśmy zbyt dużo strat, bo aż 20, z których gorzowianki zdobyły 27 punktów. To podcięło nam skrzydła. Jestem dumna z zespołu za to, jak goniłyśmy wynik. Gorzów był jednak zbyt dobry.


InvestInTheWest AZS AJP Gorzów - Pszczółka Polski Cukier AZS UMCS Lublin 68:54 (18:18, 21:12, 18:10, 11:14)

AZS AJP: Hurt 22, Seekamp 14 (2x3), Talbot 12 (12 zb., 10 as.), Szajtauer 7, Dźwigalska 7 (1) oraz Misiek 4, K. Jaworska 2.
Trener: Dariusz Maciejewski

AZS UMCS: Boyd 17 (1x3), Madgen 12 (1), Owczarzak 11 (2), Ugoka 6, Jujka 2 oraz Dorogobuzowa 4, Mistygacz 2.
Trener: Krzysztof Szewczyk

Autor: Marcin Malinowski
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo eGorzow.pl




Reklama
Wróć do