„Chcę istnienia tego województwa. (…) Ale nie mogę się zgodzić, żeby miastu, które liczy 12,5% ludności całego regionu nadawać czasem status, który przypomina zależność kolonialną.” Tak prezydent Gorzowa odpowiada prezesowi stowarzyszenia Zielonogórskie Perspektywy.
Lesław Batkowski na początku marca skierował do Tadeusza Jędrzejczaka list otwarty, w którym odnosił się do słów prezydenta Gorzowa, dotyczących przyszłości województwa lubuskiego.
Działajmy wspólnie na rzecz województwa, wybijmy z głów różnej maści politykom i „fachowcom” marzenia o likwidacji lubuskiego – pisał Batkowski.
Tadeusz Jędrzejczak odpowiada. Treść całego listu zamieszczamy poniżej:
Pan
Lesław Batkowski
Stowarzyszenie na rzecz Rozwoju Miasta
„Zielonogórskie Perspektywy”
Szanowny Panie!
Nawiązując do Pańskiego listu otwartego, jestem zaskoczony Pańską wiarą w statystyki prowadzone za czasów Gomułki czy Gierka. Czy przed analizą o której Pan wspomniał przyjrzał się metodologii stosowanej przez GUS? Żywię przekonanie, iż na poziom nakładów inwestycyjnych w przytaczanym okresie składały się w równym stopniu środki na budowę Wyższej Szkoły Pedagogicznej z Zielonej Górze, czy Wyższej Szkoły Inżynierskiej w Zielonej Górze, co pieniądze przeznaczone np. w nowe uzbrojenie gorzowskiej jednostki inżynieryjnej Ludowego Wojska Polskiego, albo jakieś inne, równie ważne dla jakości życia Gorzowian i rozwój ich miasta dziedziny.
Może zamiast tkwić uparcie w metodologii czasów słusznie minionych, warto dokonać takiej metodologicznej ucieczki do przodu i w miejsce danych statystycznych z lat 1950 – 1975 zastosować nowoczesny benchmarking, zwłaszcza że z pewnością jest Panu wiadome, jak stopniuje się słowo prawda, a statystyka to stopień najwyższy…
Otóż niezwykle miastotwórczą rolę pełnią wyższe uczelnie. W dniu dzisiejszym wielokrotnie słyszę głosy, że Zielonej Górze należy się rola wiodąca, gdyż mieści się tam uniwersytet. No a jak wyglądałby benchmarking w tej dziedzinie. Było takie województwo koszalińskie, gdzie oprócz Koszalina zlokalizowany był skonfliktowany z nim Słupsk i… Gdy w Koszalinie powstawała Wyższa Szkoła Inżynierska, to w Słupsku powoływano do życia Wyższą Szkołę Pedagogiczną. To może województwo kieleckie. Przecież tam też wiecznie walczyły Kielce z Radomiem. I co? W Kielcach WSP, a w Radomiu szkoła inżynierska (później wspólna Kielecko-Radomska Wyższa Szkoła Inżynierska). Tak więc w tych województwach władze potrafiły wprowadzać kompromisowe rozwiązania. Ale w naszym regionie zwyciężył wielkozielonogórski szowinizm. Może stąd to poczucie krzywdy?
Nie chcę dłużej tkwić w zamierzchłych czasach, więc pozostanę przy tym jednym, choć moim zdaniem mocnym przykładzie.
Liczyłem, że te czasy we wspólnym regionie okażą się inne. Czy jako jeden z twórców tego województwa nie mam prawa być zawiedziony?
Stawiając się w roli obrońcy tezy o równym traktowaniu obu stolic, szczodrze chce Pan zorganizować połączenie kolejowe obu ośrodków linią kolejową, która nie dociera do Gorzowa. Jeżeli zakłada Pan, że dla Aglomeracji Gorzowskiej wystarczy jeżeli pociąg pojawi się w Kostrzynie, to ja proponuję, by drogi S 3 nie budować dalej na południe, niż obecnie prowadzona inwestycja – przecież dotrze do Sulechowa, a to nie tylko Aglomeracja Zielonogórska, ale do tego Lubuskie Trójmiasto!
Propozycja ta kojarzy mi się z wnioskiem do Strategii Rozwoju Województwa Lubuskiego złożonym przez jednego z radnych miasta Zielona Góra. Otóż życzy sobie on, by Kolej Dużych Prędkości docierała do Zielonej Góry z Poznania, Berlina i Wrocławia, ale nie zapomina przy tym o Gorzowie i w swej wzruszającej łaskawości upomina się o to, by Gorzowianie mogli przesiąść się w Krzyżu na szybki pociąg jadący ze Szczecina.
Jeżeli chcecie czegoś dla Zielonej Góry, to zabiegajcie o to, ale proszę, bez takiej fałszywej troski o Gorzów.
A na koniec mam jeszcze pytanie. Czy opowiastkę, którą się Pan ze mną podzielił przesłał Pan może do samorządowych władz województwa lubuskiego? Jeśli tak, to można odnieść wrażenie że władze województwa nie wyciągnęły z niej wniosków, jeśli nie – to może Pan ich nie wyciągnął?
Piszę to, gdyż nie potrafię pozbyć się wrażenia, iż dla włodarzy z południa województwa lubuskiego Gorzów Wielkopolski to tylko potencjał demograficzny uzasadniający istnienie województwa. Chcę istnienia tego województwa. Czuję się jego ojcem, choć czasem mam wątpliwości, czy to dziecko z prawego łoża. Ale nie mogę się zgodzić, żeby miastu, które liczy 12,5% ludności województwa i podregionowi liczącemu 38% ludności lubuskiego nadawać czasem status, który przypomina zależność kolonialną.
Komentarze opinie