Najnowszej generacji sprzęt do gaszenia pożarów, ratowania życia osób poszkodowanych w wypadkach, czy ewakuowania ludzi z miejsc zagrożenia pokazano dziś na gorzowskim bulwarze. Pokazom na lądzie, na wysokościach i na wodzie przyglądali się gorzowscy strażacy. Na razie będą musieli jednak obejść się smakiem. Nie ma pieniędzy, aby którekolwiek z tych urządzeń trafiło do gorzowskiej komendy.
A było co oglądać - sprzęt do wycinania ludzi zakleszczonych w autach po wypadku, do bardzo szybkiego podnoszenia ciężarów, drabiny, które mają w sobie pięć komputerów na bieżąco korygujących ewentualne błędy człowieka. - Taka skomputeryzowana drabina, jeśli bardzo mocno wieje, sama ustabilizuje swój ruch nawet na wysokości 30 metrów - mówi Marek Jankowski z firmy, która przygotowała prezentację. I dodaje, że najnowocześniejszy sprzęt powoli zaczyna docierać do naszego kraju i trafiać na wyposażenie miejskich służb pożarniczych. - W taki sprzęt warto inwestować, nie tylko po to, by sprawniej udzielać pomocy osobom poszkodowanym, ale i coraz lepiej zabezpieczać ratowników.
Pokazom na bulwarze z podziwem przyglądał się Hubert Harasimowicz, komendant miejskiej Straży Pożarnej. Jak mówi - umiejętności strażaków są bardzo ważne, ale obecnie ratownictwo opiera się też na sprzęcie. - Ten będący w posiadaniu gorzowskich strażaków nie jest aż tak wyspecjalizowany, ale nie mamy się czego wstydzić - mówi komendant. Niestety, jak się dowiedzieliśmy, na razie szanse na to, by doposażyć go choćby w sterowaną przez pięć komputerów drabinę są bardzo nikłe.
Komentarze opinie