Wieczór, 30 marca, święta coraz bliżej, ale zanim na dobre zaczniemy Wielki Tydzień emocji będzie co nie miara. Część z nich już mogli poczuć kibice w hali przy ul. Chopina 52. Koszykarki KSSSE AZS PWSZ Gorzów w pierwszym meczu półfinałowym pokonały CCC Polkowice 81:70. Spotkanie to przebiegało w bardzo szybkim tempie i było pełne agresji, ostrej walki i czasami fatalnych wręcz błędów.
Do zespołu akademiczek po kontuzji powróciła Katarzyna Dźwigalska. Po wygranym wyrzucie rozpoczynającym rywalizację to właśnie ona dostała piłkę i oddała ją Justynie Żurowskiej, która wpakowała piłkę do kosza zza linii 6,25m. Chwilę później goście wychodzą na prowadzenie za sprawą Amishy Carter i Darii Mieloszyńskiej. Amerykanka dostała cudowne podanie od swojej rodaczki Shannon Bobbitt, która raz po raz przemykała pod łokciami rywalek, na co pozwalał jej mały wzrost. Asystowała Carter podając piłkę dołem. Później jednak prowadzenie objął ponownie gorzowski AZS i nie oddał go już do końca meczu, choć z wielkością tej przewagi było bardzo różnie. Zawodniczki obu ekip stosowały bardzo dokładne krycie, choć to Pomarańczowe bardziej się starały. Przykładem może być Bobbitt, która już na linii środkowej przeszkadzała Samancie Richards. Australijka zdołała się uwolnić i po faulu wykorzystała obydwa rzuty osobiste. Na półtorej minuty przed końcem pierwsze części gry gorzowianki miały 7 punktów przewagi. Po upływie 60 sekund został już tylko jeden, ale nadrobiła Yuliya Dureika, wykorzystując dwa z trzech rzutów wolnych po faulu przy próbie z dystansu. Mocnym akcentem zakończona została ta pierwsza kwarta. Tak jak na początku trafienie za trzy oczka, tym razem w wykonaniu Richards. Wynik brzmiał 25:19.
Od dwóch punktów drugą partię zaczęły polkowiczanki. W odpowiedzi Liudmila Sapova po przewinieniu Mieloszyńskiej wykorzystała osobiste. Przy stanie 34:26 trener Krzysztof Koziorowicz poprosił o czas. Po przerwie jednak obraz gry nie poprawił się, tak jak tego oczekiwał. Shannon Bobbitt w końcu trafiła, ale z ripostą w postaci 3 punktów pospieszyła Luda Sapova. Zespoły grały ze zmiennym szczęściem. Raz z lepszej strony pokazywały się Polkowice, innym razem to Gorzów rządził na parkiecie. Pod koniec tej kwarty po faulu Agnieszki Kaczmarczyk, Mieloszyńka nie trafiła żadnego z przyznanych rzutów osobistych. Dureika zdążyła spróbować jeszcze z dystansu, lecz niecelnie. Skuteczna jednak pod koszem była dziś Nicky Anosike, która m. in. wykończyła tą akcję. Po pierwszej połowie było 44:34 dla podopiecznych Dariusza Maciejewskiego.
Na początek trzeciej części gry zobaczyliśmy Anosike, Żurowską, Sapova, Dźwigalską i Sidney Spencer, która zagrała bardzo przyzwoity mecz. Z kolei w drużynie przyjezdnych na parkiet wybiegły: Carter, Bobbitt, Mieloszyńska, Justyna Jeziorna i Natalija Trofimowa. Najpierw niedokładne podanie ze strony naszych rywalek. Następnie Anosike wykorzystała rzuty wolne. Amerykanka przeprowadziła później wspaniałą akcję do spółki z Rosjanką. Podała piłkę za siebie wprost w ręce wbiegającej Sapovej, która bezlitośnie wykorzystała okazję do zdobycia punktów. Przerwę na żądanie wziął trener Maciejewski na cztery minuty przed końcem tej kwarty, przy stanie 55:53. Było wyraźnie widać, jak pogubiły się nasze zawodniczki. Słaba skuteczność i gorsza w gra w obronie, która dotąd była nienaganna. Na szczęście AZS wrócił do gry po trafionych osobistych Richards i Żurowskiej, a także akcji za trzy naszej kapitan. Obydwie drużyny dopuściły się pięciu przewinień w ciągu tych 10 minut. Szybsze były zawodniczki przyjezdne. Trzecia część spotkania zakończyła się 64:59.
Niecodzienna sytuacja już po 16 sekundach ostatniej kwarty. Daria Mieloszyńska zdążyła popełnić dwa faule i osiągnęła pułap pięciu przewinień, przez co musiała opuścić boisko. Niedługo potem dołączyła do niej Trofimowa, której wykluczenie groziło już od drugiej partii gry. Dużo lepiej wyglądała koszykówka w wykonaniu akademiczek, chociaż zdarzały się takie akcje, jak ta w której nie mogły trafić przy 5 próbach, ale w końcu Dureika zakończyła to bezpośrednio spod kosza. Po zejściu z placu gry Trofimowej rzuty wykonywała Kaczmarczyk. Tylko jedna próba była pomyślna, ale po niepowodzeniu piłkę zebrała Anosike, a ostatecznie akcję celnym rzutem za trzy zakończyła Richards, czym Gorzów osiągnął najwyższą, bo aż 15-punktową przewagę w meczu (79:64). Ostatnie punkty dla naszej ekipy zdobyła Anosike, a drużyna z miasta nad Wartą zwyciężyła 81:70.
Mecz ten był niezwykle ciekawy. Koszykarki obu zespołów stworzyły niesamowite widowisko dla kibiców, którzy tłumnie zgromadzili się w hali, także ci z Polkowic. Najwierniejsi fani przygotowali również wspaniałą oprawę. Przy niezwykłej zaciekłości tego spotkania nie można było ustrzec się licznych błędów. Niejednokrotnie sędzia odgwizdywał błąd kroków. Bardzo często zawodniczki zarówno jednej, jak i drugiej drużyny podawały niedokładnie, co skutkowało stratą. Byliśmy świadkami też kilku świetnych przejęć, gdzie za przykład może posłużyć Żurowska. Ogółem gra była bardzo szarpana. Było sporo przerw. Wśród tak wspaniałej publiczności nie zabrakło gwizdów. Nie były one jednak skierowane wyłącznie do nie lubianej ekipy z Polkowic, ale także w kierunku sędziów, którzy swoją pracę wykonywali fatalnie. Rażąca była także nieskuteczność obu drużyn. Po raz kolejny można śmiało wyróżnić Shannon Bobbitt, która mając mniej niż 180 cm wzrostu i tak świetnie sobie radzi podczas gry w koszykówkę, o czym świadczy fakt, że była zawodniczką z największą ilością punktów w meczu. Bardzo dobrze w pierwszej połowie spisywała się Sapova, później jednak przyhamowała na rzecz Anosike i Żurowskiej.
Już dziś rozegrane zostanie drugie spotkanie między tymi zespołami, również w hali PWSZ. Do Polkowic drużyny pojadą dopiero 10 kwietnia. Początek spotkania o godzinie 18. Dla tych, co nie będą mogli być w hali będzie transmisja na żywo w TVP Sport.
Krzysztof Koziorowicz trener CCC Polkowice: Przede wszystkim gratulacje dla zespołu gorzowskiego. Bardzo ciekawe spotkanie. Pomimo, że jesteśmy dopiero po dwudniowym wypoczynku po trudach boju z Wisłą to dziewczyny podjęły walkę i to z naprawdę wielkim animuszem, wielką determinacją. Dwukrotnie doszliśmy zespół gorzowski na 2, 3 punkty i gdzieś brakło sił fizycznych. Brakuje nam postaci pod koszami, bo wszystkie zawodniczki z Gorzowa, które dla odmiany nie trafiły trójki to dopychały wysoko Anosike i nie mieliśmy na to antidotum. Jest 1:0. Gramy dalej. Potrzebujemy chwili wytchnienia, ale niestety nie ma na to czasu. Kolejny mecz już jutro, więc niewielki czas na regenerację. Jeszcze raz gratuluję zespołowi gorzowskiemu. Gratuluję też swoim dziewczynom, bo zagrały dobre zawody/
Natalija Trofimowa CCC Polkowice: Przede wszystkim zabrakło nam trochę skuteczności za dwa punkty. 38% to jest na takie spotkania za mało, aby wygrać te zawody. Jak trener wspominał mieliśmy bardzo mało czasu na wypoczynek i nie do końca się zregenerowaliśmy, ale myślę, że jutro będzie lepiej.
Dariusz Maciejewski trener KSSSE AZS PWSZ Gorzów: Dziękuję za gratulacje. Ciężki mecz, ale bardzo dobry z dwóch stron. Widowisko przednie. Mecz, jakiego się spodziewałem, ale wiedziałem, że będzie twarda obrona, konsekwencja w grze i wielka zaciętość oraz determinacja. Te zespoły słyną z tego i na pewno to, że zespół Polkowic się tak dziś postawił to naprawdę duża chwała temu zespołowi. Myślę, że jutro będzie bardzo podobny pojedynek. To jest tyko 1:0. Gramy do trzech zwycięstw, a więc nie ma tu żadnego hurraoptymizmu. Po prostu jutro musimy zrobić kolejny krok, przygotować się bardzo dobrze do tego wszystkiego i popatrzeć. Czeka nas z trenerem ciężka noc. Będziemy siedzieć i analizować. Wyciągamy z tego wnioski. Po prostu musimy jutro walczyć znowu z takim zaangażowaniem, taką determinacją i jeszcze większą konsekwencją, a będzie wspaniały mecz. Wiadomo, że Polkowice zrobiły fantastyczny krok i weszły do tej czwórki. Niespodzianką jest to, że Wisłą jest poza czwórką. Polkowice w pełni na nią zasługują, bo grają bardzo dobrą koszykówkę.
Katarzyna Dźwigalska KSSSE AZS PWSZ Gorzów: Tak jak już było powiedziane: bardzo dobry mecz z obu stron. Wiedziałyśmy, że zespół z Polkowic przyjedzie tutaj walczyć. Pokazały to w poprzednich meczach ćwierćfinałowych z Wisłą, że jako zespół naprawdę bardzo walczą, chcą walczyć i mają charakter. Na to byłyśmy przygotowane i tylko tym mogłyśmy się im przeciwstawić. Bardzo fajny mecz dla kibiców. Walka, charakter, serce pozostawione na boisku. Jeśli chodzi o naszą grę to trzecia kwarta to troszeczkę dekoncentracji, zbyt dużo strat. Przegrana pięcioma punktami ta trzecia kwarta, ale na szczęście w czwartej kwarcie potrafiłyśmy utrzymać to zwycięstwo do końca. Jak już trener powiedział: to dopiero 1:0. Zrobiliśmy mały pierwszy kroczek do finału i jutro jest kolejny, nowy dzień, i może być różnie. Będziemy się przygotowywać do kolejnego spotkania, wyciągać wnioski, analizować wszystko i podejdziemy na pewno z takim samym nastawieniem jak dzisiaj.
Komentarze opinie