Gdy za oknem prószył śnieg, w przytulnym wnętrzu kawiarni hotelu Qubus miałam przyjemność jako pierwsza przeprowadzić wywiad z Joonasem Kylmakorpi nowym obcokrajowcem Stali Gorzów. Fin jako niespodzianka zjawił się w Gorzowie, aby kilka godzin później wziąć udział w walnym zebraniu.
Mila atmosfera panująca w Qubusie, hotelu, który zapewnił zawodnikowi komfortowe warunki podczas pobytu w Gorzowie, sprzyjała długiej i wyczerpującej rozmowie. -Dość nieprzyjemna pogoda, prawie tak jak w Szwecji! zagaił sympatycznie Fin. Lubię śnieg, ale taki, jak we Francji. Niedawno wróciłem z Alp, gdzie jeździłem na nartach. Świetna zabawa.!- dodał. Nie sporty zimowe są jednak prawdziwą pasją Kylmakorpiego, ale oczywiście żużel. I właśnie o tym jest mój poniższy wywiad. Zapraszam do lektury...
-Jesteś jednym z czterech obcokrajowców, którzy w ostatnich dniach podpisali kontrakt ze Stalą Gorzów. Jakie główne czynniki wpłynęły na Twoją decyzję o zasileniu składu żółto niebieskich?
-Miałem dość dużo ofert z polskiej ligi, jednakże ta złożona przez Gorzów była dla mnie najbardziej korzystna. Przede wszystkim miasto to leży blisko Niemiec, co zdecydowanie ułatwia mi podróżowanie ze Szwecji. W ubiegłym roku startowałem w Lublinie i aby się tam dostać musiałem przebyć wiele kilometrów. Droga ta była dla mnie męcząca, dlatego odległość w rzeczywistości odegrała decydującą rolę. Ścigałem się przecież w gorzowskim klubie kilka lat temu i wiem, jak te ważne szczegóły sportowego życia wyglądają.
(Zarząd klubu w pelnym skladzie oraz Joonas)
-Czy w swoim kontrakcie masz zapewnioną konkretną ilość startów w barwach klubu, czy też nie wiesz dokładnie ile razy pokażesz się na polskich torach?
-Nie mam takiego punktu w naszej umowie, gdyż skład będzie wystawiany na podstawie dyspozycji danych zawodników. Oczywiście wiadomą sprawą jest, że będę się starał zaprezentować z jak najlepszej strony i co za tym idzie, wziąć udział w każdym spotkaniu.
-Jesteś jedynym obcokrajowcem, z którym klub związał się kontraktem na dwa lata. Prezesi widzą w Tobie lidera drużyny, czy jest to dla Ciebie dodatkową motywacją, czy też może deprymującą presją?
-Trudno jest mi to jednoznacznie stwierdzić, z pewnością jest to pewien rodzaj presji. W ubiegłym roku dobrze radziłem sobie w barwach drużyny z Lublina i mam nadzieję, że podobne, a nawet lepsze wyniki będę notował w tym roku. Z całą pewnością będzie to ciężki, trudny sezon , ale dam z siebie wszystko.
-Powiedziałeś, że to droga była głównym czynnikiem w związku z decyzją o podpisaniu kontraktu, jednak nie wierzę, że kwestie finansowe nie grały żadnej roli...
-Akurat w tym przypadku pieniądze nie determinowały faktu, który klub wybiorę. Przyznać muszę, że otrzymywałem propozycje od klubów, które oferowały mi większe kwoty. Pieniądze to nie wszystko, musiałem rozważyć i podsumować wszystkie kwestie. Tak, jak wspomniałem długa droga mogłaby się odbić na mojej dyspozycji, a mniej punktów oznacza przecież mniej pieniędzy. Dlatego też po przemyśleniach doszedłem do wniosku, że Gorzów to najlepszy wybór.
-Reprezentowałeś barwy Stali w 1999 roku, jakie masz wspomnienia z tamtego okresu?
-W zasadzie nie mam żadnych szczególnych wspomnień z tamtym okresem, przede wszystkim dlatego, że było to sześć lat temu. Poza tym wystąpiłem bodajże w zaledwie dwóch meczach, tak więc silą rzeczy nie pamiętam.
-Czy więc chociaż został Ci w pamięci obraz gorzowskiego toru? Lubiłeś go, a może nie przypal Ci do gustu?
-Ohhh doprawdy nie jestem w stanie sobie przypomnieć! Słyszałem, że od tego czasu trochę się on zmieniał, ma inną nawierzchnię. Nie mam jakiegoś swojego ulubionego typu toru. Przede sezonem mam zamiar trenować w Gorzowie i właśnie wtedy lepiej zapoznam się z tym obiektem i dopasuję do niego swoje motocykle.
-Jednak wszyscy żużlowcy twierdzą, że tory wszystkich lig zdecydowanie różnią się od siebie.
-Tak to prawda. Jeździłem sporo czasu w lidze brytyjskiej, dlatego też miałem okazję zapoznać się z różnymi torami. Powszechnie wiadomo, że charakteryzują się one inną geometrią i nawierzchnią, dlatego też sądzę, że zdobyłem potrzebne doświadczenie, aby czuć się dość swobodnie na każdym obiekcie. Wiadomo jest, że przed każdym meczem staram się trenować na torze, aby się z nim dobrze zapoznać. Jeżeli czas treningu naprawdę dobrze się spożytkuje to nie ma problemu, aby zdobywać punkty w trakcie meczu.
Moment podpisywania kontraktu (od lewej: W.Komarnicki, J.Kylmakorpi, M.Guzenda)
-Pewnie sporo się zmieniło w ciągu tych sześciu lat, kiedy nie startowałeś w Gorzowie. Opowiedz o tym czasie, jak teraz wygląda twoje podejście do uprawiania sportu?
-Rok 1999, gdy tu startowałem był dobrym sezonem w moim wykonaniu. Niestety potem nastąpiły trochę gorsze czasy. Po prostu się pogubiłem, straciłem pewność siebie, zastanawiałem się nawet nad zakończeniem mojej kariery. W 2003 roku otrzymałem wiele pomocy od mojego taty, można powiedzieć, że wtedy zacząłem wszystko od początku. Wtedy także przyszły pierwsze poważne sukcesy i nauczyłem się czerpać radość z żużla.
-Choć w ubiegłym roku nie startowałeś w Gorzowie, jednak miałeś coś wspólnego z tym miastem...Mam na myśli Twojego mechanika Michala Wieczorkiewicza. Jak dziś wygląda organizacja w Twoim teamie, kto opiekuje się silnikami?
-Silnikami zajmuje się szwajcarski tuner Gerhard Marcel, natomiast mechaników w głównej mierze zawdzięczam mojemu menadżerowi Zdzisławowi Kołsutowi, który mieszka w Gorzowie i zna doskonale tych chłopaków. To właśnie on polecił mi Michała, gdy potrzebowałem kogoś do pomocy w Szwecji.
-Czy zaplanowałeś już swoją pracę w Polsce, chodzi mi o sprawy czysto organizacyjne jak np. to gdzie będą Twoje motocykle. Będzie je przywoził specjalnie ze Szwecji, czy zostawiał na stadionie?
-O tym właśnie mam zamiar porozmawiać po tym wywiadzie. Teraz nie wiem dokładnie, jak to będzie wyglądać. Zastanawiam się na tym, aby Polska była taką moją bazą. Miałbym tu swoje motocykle oraz mechanika, ale nie jestem teraz w stanie powiedzieć jednoznacznie. Muszę rozważyć wszystkie wady i zalety takiego układu.
-Jakimi motocyklami dysponujesz?
-Mam sześć motocykli żużlowych. Przeznaczyłem po równo dwa na każdą ligę.
-Gorzowscy działacze stworzyli w Stali małą szwedzką rodzinę. Czy ma to dla Ciebie jakieś znaczenie, czy nie przykładasz wagi do tego, z zawodnikami jakiej narodowości startujesz?
-Przede wszystkim nie mogę się do tej rodziny zaliczyć, bo nie jestem Szwedem! Wielu ludzi zapomina o tym, że tak naprawdę jestem przecież Finem, choć w Szwecji spędziłem większość mojego życia. Mimo wszystko czuję się bardziej Finem niż Szwedem. Ludzie często to mylą, bo jeździłem dla Szwecji rok, gdy m.in. wywalczyłem tytuł Mistrza Juniorów tego kraju w 1999 roku. Ale teraz ścigam się pod fińską flagą.
-Co myślisz o celach gorzowian, uważasz, że w takim składzie awans do najwyższej klasy rozgrywek jest w naszym zasięgu?
-Tak, absolutnie jesteśmy mocną drużyną. Z tego, co dobrze pamiętam Klingberg miał szóstą średnią w szwedzkiej 1 lidze. David Ruud jest moim dobrym kolegą i wiem, że stać go na bardzo wiele. On może wygrać z każdym zawodnikiem. Również Daniel Nermark nieźle sobie radził, gdy reprezentował Stal wcześniej. W zestawieniu z żużlowcami krajowymi powinniśmy stworzyć dobry zespół. Rozmawiałem wczoraj z moim mechanikiem i doszliśmy do wniosku, że polska extraliga i pierwsza liga sporo się do siebie zbliżyły, przynajmniej niektóre zespoły. Walka o awans z pewnością będzie bardzo wyrównana, ale myślę, że rozegra się ona pomiędzy trzema, czterema zespołami i my właśnie w tej elicie się znajdziemy.
-Czy włodarze klubu mówili Ci o tym, czy cala wasza czwórka będzie startować w każdym meczu, czy będziecie walczyć o te miejsca?
-Na to pytanie trudno mi odpowiedzieć, bo takiej rozmowy nie było. Zdaję sobie jednak sprawę z tego, że przecież liczba miejsc jest ograniczona i na pewno przyjdzie nam konkurować z Polakami.
-A co z innymi startami w sezonie? Ścigasz się także na długich torach...
-W tej chwili mam pewne starty w Polsce i Szwecji. Nie dogadałem jeszcze warunków w Anglii i nie wiem, czy na tamtejszych torach się zaprezentuję. Być może dojdą także mecze w Danii i Niemczech. Poza tym będę się także ubiegał o tytuł Mistrza na długim torze. W zeszłym sezonie byłem czwarty, ale wiem, że stać mnie na złoto.
-Kończąc rozmowę chciałabym również zapytać o Twoje przygotowania do następnego sezonu. Przede wszystkim jak dbasz o kondycję fizyczną w zimowej przerwie? Przed rozmową wspomniałeś, że niedawno wróciłeś z Francji, gdzie śmigałeś na nartach.
-Tak, ale była to raczej forma wakacji. W Szwecji chodzę na siłownię i dużo jeżdżę na motocrossie. To jest ważne i pomaga mi utrzymać kondycję przed sezonem.
-Dziękuję bardzo za rozmowę. Miło było mi poznać.
-Ja również dziękuję i za Twoim pośrednictwem chciałbym pozdrowić wszystkich kibiców interneutów!
Komentarze opinie