22 marca odbywa się pierwsza w tym roku głośna próba syren alarmowych w województwie lubuskim. Jest to trening dla ponad 220 jednostek alarmowych, wchodzących w skład systemu alarmowego w regionie.
Wojewódzka centrala alarmowa ma pod sobą 25 centrali miejskich, spośród których dziesięć to syreny elektroniczne. Co ciekawe, pierwotnie alarmowano o zagrożeniach uderzając w bębny i tam-tamy. Z czasem zaczęto wykorzystywać dzwony kościelne oraz ratuszowe. Na przełomie XIX/XX w. pojawiły się syreny alarmowe, a w celu uzyskania odpowiedniego efektu akustycznego, wykorzystywać zaczęto energie elektryczną. - Syreny alarmowe przechodziły pewną ewolucję. Najpierw uruchamiane były ręcznie, potem dołączono do nich linie telefoniczne, mogły zatem być uruchamiane zdalnie, poprzez centrale alarmowe – opowiada Andrzej Walczak specjalista od alarmowania i ostrzegania w Centrum Zarządzania Kryzysowego LUW.
Syreny alarmowe mają za zadanie ostrzegać mieszkańców konkretnych miejscowości, dlatego prócz centrali wojewódzkiej w urzędach miast i gmin znajdują się centrale miejskie, obsługiwane przez operatorów zarządzania kryzysowego.
Wojewoda sprawuje nadzór nad systemem alarmowym funkcjonujący w województwie, odpowiadając za wykonywanie polityki Rady Ministrów w zakresie obronności i bezpieczeństwa państwa oraz zarządzania kryzysowego. W tym roku, zgodnie z wytycznymi wojewody lubuskiego na rok 2012 odbędą się w sumie cztery głośne próby alarmowe.
- Oprócz zaplanowanych wcześniej głośnych prób sprawdzenia systemu, syreny alarmowe „odzywają” się w nadzwyczajnych momentach, upamiętniających wyjątkowe wydarzenia naszej historii. Tak było w roku ubiegłym w czasie dramatu katastrofy smoleńskiej, oraz w rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego - mówi Andrzej Walczak.
Komentarze opinie