Marek Surmacz zarzuca Tomaszowi Możejce i Bożennie Bukiewicz przestępstwo związane z zatrudnieniem męża posłanki. Możejko, dyrektor oddziału terenowego Agencji Nieruchomości Rolnych, miał udzielić korzyści osobistej wobec szefowej lubuskiej Platformy, poprzez przyjęcie jej męża Mirosława Bukiewicza w szeregi podległej mu instytucji. Zdaniem Surmacza Bożenna Bukiewicz przyjęła w ten sposób korzyść osobistą.
Tego typu proceder według kodeksu karnego zagrożony jest karą pozbawienia wolności do ośmiu lat.
Tymczasem czołowi politycy PO przeszli do defensywy. Możejko zaznaczał, że zatrudnienie Bukiewicza odbyło się zgodnie z prawem, a posłanka Bukiewicz zażądała przeprosin pod groźbą skierowania sprawy do sądu.
Surmacz ani myśli przepraszać. - Nie przeproszę, bo musiałbym przepraszać panią poseł za podanie do publicznej wiadomości informacji prawdziwych o kompromitujących zachowaniach urzędnika, kierownika instytucji rządowej z nominacji Platformy Obywatelskiej. Krytyczne oceny zachowań szkodliwych społecznie, skutkujących wykorzystywaniem wpływów politycznych dla czerpania korzyści osobistych są uprawnione w państwie demokratycznym - mówi radny Prawa i Sprawiedliwości.
Na konferencji prasowej Surmacz dodał, że zatrudnienie skompromitowanego w prywatnej działalności gospodarczej męża posłanki Bukiewicz nigdy nie powinno nastąpić.
Warto dodać, że to niepierwszy przypadek oskarżania polityków PO o nepotyzm ze strony Prawa i Sprawiedliwości w naszym regionie. W lutym 2011 roku stanowisko dyrektora wydziału zamiejscowego Lubuskiego Urzędu Marszałkowskiego objęła Aleksandra Sibińska-Strzelecka, córka posłanki Krystyny Sibińskiej, a wówczas przewodniczącej rady miasta. Radny Sebastian Pieńkowski również zwołał wtedy specjalną konferencję, na której pytał publicznie K. Sibińską o wykorzystywanie swoich koneksji politycznych i zaistnienie w opisywanej sytuacji nepotyzmu. Obyło się jednak bez kierowania sprawy do prokuratury.
Komentarze opinie