Gorzowski MZK apeluje do pasażerów: za bilety w automatach płaćcie odliczonymi pieniędzmi albo pięcio i dziesięciogroszówkami. Skąd ten apel? Bo po tym, jak radni ustalili ceny biletów na: 1,45 zł za ulgowy i 2,90 zł za normalny, są ogromne kłopoty z wydawaniem reszty w biletomatach. Pasażerowie najczęściej wrzucają do urządzeń albo złoty pięćdziesiąt (za ulgowy) albo 3 złote (gdy chcą kupić cały bilet). Biletomat wydaje resztę w pięcio i dziesięciogroszówkach, przez to zasobniki z drobniakami bardzo szybko stają się puste, automat nie ma jak wydawać reszty, konieczne stają się częste wyjazdy serwisu technicznego MZK, który nie nadąża z uzupełnianiem.
O sprawie dyskutowali w naszym studiu gorzowscy politycy, m.in. prezydent Gorzowa, który w programie „Wokół miasta” nie przepuścił okazji, by wskazać winnych takiej sytuacji.
To nie zdarza się często, ale tym razem, w sprawie cen biletów, z prezydentem, zgodził się radny PiS Sebastian Pieńkowski. Twierdzi, że pomysł, aby bilety kosztowały 1,45 zł (ulgowy) i 2,90 zł (normalny), był nietrafiony. Przy okazji Pieńkowski przypomina kto był autorem tego pomysłu.
Wywołana do tablicy radna Platformy Obywatelskiej Grażyna Ćwilkińska podkreśliła, że problemem nie jest wysokość cen biletów.
Z kolei dla radnego SLD Jana Kaczanowskiego to prośba MZK jest nietrafiona, bo jego zdaniem, to przewoźnik powinien dostosować się do pasażerów, a nie odwrotnie:
Zachęcamy do wysłuchania całej dyskusji gorzowskich radnych w audycji Polityczne podsumowanie tygodnia.
Komentarze opinie