Młode koszykarki nie dały rady. AZS PWSZ poza Pucharem Polski
egorzow.pl - Marcin
29/01/2014 20:31
Rezerwowy skład KSSSE AZS PWSZ Gorzów okazał się gorszy od beniaminka Basket Ligi Kobiet. MKS MOS Konin we własnej hali pokonał gorzowianki 60:50, tym samym kończąc udział Akademiczek w rozgrywkach o Puchar Polski kobiet.
Do Konina AZS pojechał bez chorego Dariusza Maciejewskiego i koszykarek z podstawowego składu. Można by było powiedzieć, że na mecz pojechała rezerwowa drużyna, którą kieruje trener Robert Pieczyrak. Całe spotkanie było dość wyrównane, ale to jednak gospodynie prowadziły przez większość czasu. W drużynie Akademiczek prym wiodły Claudia Trębicka i Natalia Sobek. W sumie punktowała tylko piątka zawodniczek. Brakowało większego wsparcia ze strony Katarzyny Jaworskiej i Magdaleny Szajtauer, które wraz z Trębicką mają najwięcej okazji do gry w pierwszym zespole na ligowych parkietach. Zupełnie zawiodły pozostałe młode koszykarki, m. in. Klaudia Czarnodolska. Z kolei Beata Jaworska skupiła się na obronie i tam radziła sobie nieźle.
W ekipie gości najlepiej spisywała się Katarzyna Motyl, przez którą przechodziła większość piłek. Gdy jej nie było pałeczkę przejmowała Elżbieta Paździerska. Koninianki z początku miały trochę problemów ze skutecznością. Sytuacja odwróciła się jednak w drugiej części meczu i to MKS MOS ostatecznie może pochwalić się lepszą statystyką rzutów za dwa punkty. Trochę gorzej wygląda to w przypadku prób z dystansu, bo w tym elemencie królowała Sobek z Gorzowa. Jednak tym, co przeważyło, była ilość strat. Tych gospodynie środowego spotkania miały 23 przy 32 Akademiczek. To stwarzało dla koszykarek z Wielkopolski więcej okazji rzutowych, które z czasem były wykorzystywane coraz lepiej.
Po pierwszej połowie na tablicy wyników widniał remis 25:25. Szkoleniowiec MKS-u przekazał swoim zawodniczkom dobre rady, bo na drugą połowę wyszły odmienione, z pewniejszą ręką do rzutów. To dało skutek w postaci wygrania trzeciej partii 19:17. Czwarta kwarta to już prawdziwy festiwal błędów gorzowianek i już na około cztery minuty przed końcem mało kto wierzył, że Akademiczkom uda się podnieść i odrobić stratę blisko 10 punktów. Mieszanka strat i niecelnych rzutów była wodą na młyn dla miejscowych i punktowała każda zawodniczka. Sporą rolę odegrała też Amerykanka Chandra Harris. Dorobek punktowy ma może niezbyt okazały, ale zebrała kilka ważnych piłek, otwierając koleżankom drogę do kosza rywalek, a te sytuacje wykorzystywało już trio Paździerska, Motyl i Aleksandra Kaja, która przebudziła się w drugich dwudziestu minutach.
Nie da się ukryć, że młode koszykarki z Gorzowa nie sprostały wyzwaniu i z pewnością trenerzy nie będą zadowoleni z tego występu. Dariusz Maciejewski musi jednak szybko wyzdrowieć, by stanąć na czele swojego zespołu w najbliższą sobotę. KSSSE AZS PWSZ czeka ważny mecz z KING Wilki Morskie Szczecin, który będzie ogromne znaczenie w kwestii awansu do play-off. Podstawowe zawodniczki odpoczęły, jednak ze Szczecina dochodzą wieści o wirusie w zespole, który przetrzebił szeregi tej ekipy. Przez to Wilczyce przełożyły spotkanie z Artego Bydgoszcz. Epidemia może sprawić, że w sobotę szczecinianki nie zagrają również w Gorzowie. Wszystko powinno wyjaśnić się w najbliższych dniach.
Komentarze opinie