Mieszkają tam od 5-6 lat, a czasem dłużej. Na początku kwietnia dostali wypowiedzenia z miesięcznym terminem. Mieszkańcy szpitalnego hotelu pracowniczego przy ulicy Doowgielewiczowej muszą opuścić budynek, a nie mają dokąd pójść.
Nie stać ich na to, by się przeprowadzić. W większości mieszkają tam osoby, będące pod opieką Gorzowskiego Centrum Pomocy Rodzinie, samotne matki z dziećmi i osoby bezrobotne. Szpital chce hotel zamknąć, bo nie spełnia on podstawowych standardów sanitarnych. W hotelu mieszka teraz 17 osób. Na jakąkolwiek pomoc na razie liczyć nie mogą, choć ich losem zainteresowali się przewodniczący Rady Miasta Robert Surowiec i radny Augustyn Wiernicki. Żadnych deklaracji jednak nie złożyli. Szpitalna administracja jest nieugięta. - Hotel zostanie zamknięty 1. czerwca - mówi Krzysztof Cichowlas - rzecznik prasowy dyrektora gorzowskiego szpitala. Szpitala nie stać na remont obiektu.
Części mieszkańców zaoferowano pokoje w hotelu przy Dekerta, nie wszystkich jednak stać na opłaty. Jak dodaje Krzysztof Cichowlas, rozumie trudną sytuację mieszkańców hotelu przy Dowgielewiczowej, jednak szpital nie ma obowiązku szukania im lokali zastępczych. Na dziś zaplanowano spotkanie dyrekcji szpitala z częścią mieszkańców hotelu. Ci zapowiadają, że jeśli nie znajdzie się dla nich lokal zastępczy, z hotelu się nie wyprowadzą.
Komentarze opinie