Reklama

Michał Rajkowski - "Przeszłość"

13/12/2005 09:25
Przedstawiamy Państwu pierwszą (z trzech) części rozmowy z Michałem Rajkowskim. W dzisiejszym materiale, zatytułowanym „Przeszłość”, mogą Państwo przeczytać o wszelkich sprawach, które miały miejsce w dotychczasowej karierze zawodnika. Co kilka dni pojawiać się będą kolejne części materiału – „Teraźniejszość” i „Przyszłość”.
Zapraszamy serdecznie do lektury!



- Za nami sezon 2005. Jaki był on dla Ciebie?

- Nie za bardzo udany, gdyż przydarzyły się dwie kontuzje. Sezon rozpocząłem od kontuzji i zakończyłem niestety również na kontuzji. Także ogólnie nie był to zbyt wesoły sezon. Ponadto nie układało mi się troszeczkę w środku sezonu, a gdy później już było trochę lepiej na torze, znów dopadł mnie pech… Było to na pewno główną przeszkodą minionego sezonu.

- No właśnie – o ile przed sezonem udało Ci się wyleczyć nogę, tak drugi raz pech dopadł Cię w kluczowym momencie sezonu. Jak się czułeś siedząc na trybunie i oglądając postawę kolegów na torze w meczach z Ostrowem i Rybnikiem?

- Gdy odbywał się mecz z Ostrowem ja praktycznie leżałem świeżo po operacji w szpitalu. Wyskoczyłem tylko na trochę na stadion, ale niestety nic nie mogłem zrobić. Nie szło bowiem wszystkim kolego Nie wiem czy gdybym jeździł czy by to coś więcej dało… Nie byłem w stanie zbyt wiele zrobić – jedyne co mogłem to pożyczyłem swój silnik Piotrkowi Paluchowi, na którym jeździł w tym decydującym meczu. Niestety nie przyniosło to efektu w postaci wygranej.



Michał tuż przed meczem półfinałowym z Ostrowem zmuszony był wymienić
2 kółka motoru na 4 kółka wózka...


- Jak wyglądał sezon 2005 w wykonaniu Stali Gorzów oczami Michała Rajkowskiego?

- Myślę, że nie powiem nic nowego… wszystko się dobrze i ładnie układało aż do play-off’ów. Niestety w decydującej części już nie brałem udziału – więcej może by powiedzieli koledzy, bo to oni jeździli do końca sezonu. Generalnie wszystko było OK aż do pierwszych porażek – wtedy już zarówno zarząd jak i wszyscy kibice niestety nie byli zadowoleni…

- W tym roku skończysz 21 lat i zgodnie z polskim regulaminem był to Twój ostatni sezon w roli młodzieżowca. Jak ocenisz ten rozdział w swojej karierze?

- Bardzo dobry okres to na pewno nie był! Praktycznie co sezon miałem kontuzje, także niestety, ale tak wyglądał mój wiek juniora. Co chwilę kontuzja! Jak się już wyleczyłem, zaczęło się lepiej układać to za chwilę kolejna! I generalnie tak to wyglądało. Miałem dotychczas 5 operacji, z czego 3 na nogi. Oto cały mój okres juniorski… a ja przecież dopiero zacząłem jeździć!!! Myślę, że kariera dopiero przede mną, a tu już tyle kontuzji... To one często przekreślały moje dobre wyniki, które mogłem osiągnąć. Chociażby Młodzieżowe Mistrzostwa Polski – w tym roku nie startowałem przez kontuzję, a w zeszłym roku pojechałem do Piły z kontuzją i musiałem się wycofać!

- Czy mimo tego niezbyt optymistycznego podsumowania mógłbyś powiedzieć co pod względem sportowym uważasz za swoje największe sukcesy?

- Były to głównie te medale, które wywalczyliśmy drużynowo, czyli tegoroczny brązowy medal Młodzieżowych Mistrzostw Polski Par Klubowych oraz zeszłoroczne srebro Młodzieżowych Drużynowych Mistrzostw Polski w Tarnowie. No i może jeszcze trzecie miejsce w Brązowym Kasku.

- Okres młodzieżowy to czas największego rozwoju każdego zawodnika, który często jest wynikiem starań nie tylko samego zawodnika. Kto miał największy wpływ na rozwój Twojej dotychczasowej kariery?

- Bardzo dużo pomaga mi najbliższa rodzina – rodzice od samego początku cały czas mnie bardzo wspierają. Ponadto tata i brat pomagają mi bezpośrednio przy sprzęcie. Oprócz nich bardzo dużo pomógł mi również trener Stanisław Chomski, dzięki któremu doszedłem do poziomu, jaki dziś prezentuję.


"Rajkes" wystartował ku karierze kilka lat temu, jednak wszyscy liczą na to,
iż to dopiero początek Jego drogi


- Czy miałeś (bądź masz nadal) jakieś wzorce sportowe, idoli? Czy starasz się na kimś wzorować?

- Zawsze podglądałem różnych zawodników, szczególnie tych najlepszych z Grand Prix, ale nigdy nie wzorowałem się na kimś jednym. Po prostu oglądałem zawody i u każdego zawodnika starałem się podglądnąć jakąś cechę, w której akurat był najlepszy – czy to w starcie czy w polu… Generalnie próbowałem się zawsze czegoś nauczyć od tych najlepszych.

- Skoro mowa o rozwoju kariery i wzorcach to nie można ominąć kwestii początków! W jaki sposób żużel pojawił się w Twoim życiu?

- Chodziłem kiedyś na żużel, przeważnie razem z wujkiem. Któregoś razu było podane ogłoszenie, że prowadzony jest nabór do szkółki Bogusława Nowaka. Potem, gdy miałem 12-13 lat, tata kupił mi taki mały motor. Zacząłem więc uczęszczać do szkółki i tam jeździć. Potem przeszedłem na duży tor, zdałem licencję i… tak jeżdżę dalej!
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo eGorzow.pl




Reklama
Wróć do