Około 300 osób wyszło na ulice miasta w obronie gorzowskiego szpitala. Na czele nieśli trumnę. Jak mówili dar od pracowników i pacjentów na wieść o ewentualnej likwidacji. W spacerowym tempie przeszli spod szpitala przy Warszawskiej przez Rondo Santockie ulicami Głowackiego, Walczaka, Piłsudskiego na Rondo Górczyńskie. Nawoływali mieszkańców, by przyłączyli się do protestu. Niektórzy posłuchali.
Niektórzy nie kryli jednak zdenerwowania wywołanego utrudnieniami w ruchu i koniecznością stania w korkach. Irytowali się głównie kierowcy spoza Gorzowa, którzy mówili nam, że nie oni są winni problemom protestujących. Uczestniczące w marszu pracownice szpitala mówiły nam, że są rozczarowane postawą takich własnie osób. - Wiedzą dobrze, że jest tylko jeden szpital, w którym mogą uzyskać pomoc, więc protestujemy także w ich interesie, tymczasem niektórzy mówili nam, ze mamy w końcu wziąć się do roboty, a nie walczyć o podwyżki. Jesteśmy takimi słowami rozgoryczone.
Marsz trwał niespełna godzinę. Jak ocenia rzecznik gorzowskiej policji Sławomir Konieczny, manifestacja przebiegła spokojnie, a policji udało się szybko rozładować wywołane przez nią korki.
Komentarze opinie