Magistrat w tym roku dwa razy ogłaszał nabór na stanowisko kontrolera biletów. Pomimo panującego bezrobocia nie zgłosiła się wystarczająca ilość chętnych. W lutym w Gorzowie pracowało dokładnie 10 "kanarów", a miasto chciało podwoić ich liczbę, by skutecznie walczyć z gapowiczami. W naborze zgłosiło się 5 osób.
Nie ma się co dziwić, że mało kto chciał przystać na zaproponowane warunki. Kontrolerzy pracują na umowę zlecenie, a ich wypłata polega na procencie za zapłacony mandat.
Wiceprezydent Sejwa wobec powyższej sytuacji proponuje zatrudnienie 10 osób na pełen etat. Wspomniana grupa byłaby już umundurowana. Pomagaliby im dotychczas zatrudnieni kontrolerzy na umowę zlecenie na tych samych warunkach.
Jak wylicza magistrat, zmiany pochłonęłyby ok. 300 tysięcy złotych z budżetu miasta. Jednak Sejwa argumentuje, że większa ilość kontrolerów przyniesie duże zyski i inwestycja zwróci się z obfitą nawiązką. Teraz wszystko zależy od stanowiska radnych.
Komentarze opinie