Przed Sądem Rejonowym w Gorzowie toczy się już proces w aferze "martwych dusz" związanej z podrabianiem podpisów na deklaracjach członkowskich i tym samym zapisywaniem do Platformy Obywatelskiej osób bez ich wiedzy.
O sprawie jest głośno od 2011 roku. Wówczas prokuratura zaczęła badać przypadki wielu osób, które deklarowały, że nigdy nie zapisywały się do partii, ale otrzymały powiadomienie o usunięciu z partyjnych struktur ze względu na niepłacenie składek członkowskich. Wśród lubuskich polityków PO zawrzało. Władze krajowe jeszcze w 2011 roku rozwiązały struktury partii w naszym mieście, wyznaczony został komisarz, a po kilku miesiącach wybrano nowe władze z posłanką Krystyną Sibińską na czele.
W samej sprawie prokuratura (najpierw gorzowska, później szczecińska) przesłuchała niemal 300 osób, a ok. 70 z nich poświadczyło, że nigdy nie uiszczało podpisów pod "platformianymi" dokumentami.
Śledczy uznali, że za podrabianie podpisów i sztuczne "pompowanie" partii przed sądem staną radny Marcin Gucia i Katarzyna B. Grozi im do pięciu lat więzienia, ale dwójka ta nie przyznaje się do winy. Mało tego, radny Gucia zezwolił na publikację swojego nazwiska, bo deklaruje swoją niewinność i zapowiada jej udowodnienie przed sądem. Zarzuca mu się podrobienie 30 podpisów.
W poniedziałek odbyła się rozprawa, w której sąd chciał przesłuchać 15 osób. Nie wszyscy pojawili się jednak na sali. Docelowo przesłuchanych ma zostać ponad 30 świadków, głównie osób, których podpisy miały zostać sfałszowane przez radnego Gucię.
Komentarze opinie