Koszykarki KSSSE AZS PWSZ mają za sobą kolejny udany mecz. Ofiarą drugiego w tym sezonie wysokiego zwycięstwa, a piątego ogółem była Super Pol Tęcza Leszno. Akademiczki wygrały 84:56.
Na początku jednak nie było łatwo. Najpierw nieudane ataki, potem próba rzutu za trzy punkty Justyny Żurowskiej. Nasza kapitan jednak nie trafiła, lecz była faulowana przez Joannę Czarnecką i oba rzuty osobiste trafiła, otwierając wynik spotkania. Ten jednak drastycznie się zmienił i ku ogromnemu zdziwieniu wszystkich zgromadzonych kibiców, Tęcza prowadziła 10:2. Swój pierwszy mecz w barwach gorzowskiego AZS-u zagrała Jelena Leuczanka. Białorusinka próbowała niekonwencjonalnymi zagraniami otworzyć koleżankom drogę do kosza, ale podania nie dochodziły. Widać było, że wciąż brakuje zgrania. Trener Dariusz Maciejewski widząc taką sytuację poprosił o czas. Po przerwie na boisku zameldowały się Samantha Richards i Kalana Green. Australijka potrzebowała zaledwie kilku sekund, by zdobyć swoje pierwsze punkty. Chwilę później fantastycznie zachowała się w obronie. Potknęła się o nogę rywalki, ale o faulu nie mogło być mowy. Zabrała piłkę leżąc i zagrała do Leuczanki. Po dwójkowej akcji nowa zawodniczka zmieściła się między dwoma podopiecznymi Jarosława Krysiewicza i trafiła do kosza, doprowadzając do remisu 12:12 na niespełna pięć minut przed końcem pierwszej kwarty. Ostatecznie po 10 minutach na tablicy wyników było 18:18, co było niezwykle zaskakujące. Obraz naszej gry zmienił się wraz roszadą w składzie.
Druga część gry to był istny pogrom. Leszno zostało zmiecione wręcz z boiska, bo tą kwartę dziewczyny znad Warty wygrały aż 32:8. Z bardzo dobrej strony pokazała się Katarzyna Dźwigalska, która zdobyła tylko 5 punktów, ale starał się, by było ich więcej. Walczyła, przejmowała bezpańskie piłki, wszędzie było jej pełno. Raz spróbowała rzucić z dystansu, ale nie udało się. Na szczęście jednak zebrała to Leuczanka, która mimo asekuracji niemal całego zespołu przeciwnego, dobiła ten strzał rozgrywającej. Pod względem punktowym nienajlepiej, ale mająca wpływ na grę drużyny, Agnieszka Skobel znalazła się w dobrym miejscu o dobrym czasie. Po nieudanych dwóch rzutach wolnych Shawn Goff, gospodarze natychmiast przeszli do ataku. Z prawej strony dostrzeżono właśnie Skobel, która wykorzystała sytuację i zdobyła swoje jedyne 3 punkty w pierwszej połowie. Gra Gorzowa w obronie prezentowała się niezwykle dobrze. Akademiczki zbyt łatwo nie dopuszczały przeciwniczek do własnego kosza i przejmowały ich niedokładne podania. Przy stanie 34:21 znakomicie grała Leuczanka, która po dwóch akcjach wzbogaciła konto zespołu o sześć oczek i miała szansa na trafienie z dodatkowego rzutu wolnego, ale jej nie wykorzystała. Po pierwszej połowie wynik brzmiał 50:26. Gorzowianki zdecydowanie zaczęły kontrolować ten mecz, grając świetnie w obronie. Do tego dochodziły liczne błędy i straty przyjezdnych.
Od nieudanej próby za trzy punkty w wykonaniu Skobel rozpoczęła się trzecia część meczu. Spotkanie się odrobinę wyrównało, bo mogliśmy oglądać grę punkt za punkt. Z minuty na minutę z kolei rozkręcała się rozgrywająca Super Polu, Mercedes For-Griffin, która pewnie rozegrałaby całe spotkanie, gdyby nie to, że wyleciała z boiska w czasie ostatniej kwarty. Amerykanka nie dość, że starała się tworzyć sytuacje strzeleckie koleżankom, to również sama próbowała rozstrzygać o losach tego pojedynku. Griffin zagrała całą pierwszą połowę i zdobyła zaledwie 4 punkty. Dorobek powiększyła o całe 9 oczek w kolejnych minutach. W międzyczasie na parkiecie pojawiła się Claudia Trębicka. Trener Maciejewski coraz spokojniej patrzał na wynik, ale zapewne chciał też oszczędzać zawodniczki przed kolejnym meczem, który już dziś odbędzie się w Poznaniu. Na koniec trzeciej odsłony gry trafiła jeszcze Richards i było już 71:46. To 10 minut wyglądało trochę jak AZS kontra Fox -Griffin, choć kilka punktów dorzuciła kapitan leszczynianek, Czarnecka.
Młoda Trębicka w czwartej kwarcie grała nadal, co więcej, trafiła zza linii 6,75m. Jednakże tym razem to w szeregi AZS-u wdarło się kilka błędów. Bez opieki pozostawiana była Griffin. Wola walki wciąż nie upadała, choć trudno było sądzić, że Tęcza będzie jeszcze w stanie wygrać. Mimo to, Agnieszka Kaczmarczyk została złapana w tzw. ,,czapę��. Jej rzut był po prostu zablokowany. Uporczywie namawiany przez fanów trener Maciejewski pozwolił też zagrać Agacie Chaliburdzie, która również dołożyła swoją cegiełkę do tego zwycięstwa. Jej wprowadzeniu sprzyjało zejście z boiska Griffin i Joy Cheek, które uzbierały pięć przewinień. Za sprawą Jeleny Leuczanki pękła granica 30 punktów przewagi. Po wykorzystaniu rzutu osobistego na sześć minut przed końcem było już 78:48. Ta różnica utrzymywała się do końca spotkania. Zawodniczki obu ekip już nawet nie czekając na końcową syrenę zaczęły sobie dziękować za grę. Ostateczny rezultat to 84:56.
Fantastyczny mecz rozegrał duet Leuczanka i Richards. Nie miały sobie równych w tym pojedynku. Cały gorzowski team pokazał charakter i dobrą grę, choć do ideału wiele brakuje. Nie ma zgrania, ale za miesiąc, może dwa, stworzy się prawdziwy kolektyw, który będzie odstawał od reszty zespołów. Tako można wnioskować po tym, jak wysoko wygrały z Lesznem. Jak będzie naprawdę? Przekonamy się. Niezwykle widoczna na boisku była Kalana Green, która albo zbierała piłki albo przejmowała podania rywalek lub po prostu zabierała im piłki. Bardzo pracowicie grała przez blisko 24 minuty spędzone na placu gry. Najsłabszym ogniwem akademiczek była Izabela Piekarska, która znów nie wykorzystała wielu szans na zdobycie punktów. Z kolei w zespole gości dwoiła i troiła się Mercedes Fox-Griffin. Wszechobecna na boisku była też kapitan zespołu, Joanna Czarnecka. Sporo punktów dorzuciła jeszcze Justyna Grabowska. Zespół trenera Krysiewicza był przetrzebiony przez kontuzje, co także nie ułatwiało im gry. Ze skręconą kostką grała Czarnecka, a naprzeciw Gorzowa stanąć nie mogła Agnieszka Kułaga. Leszno było skazywane na pożarcie, ale brawa za ambicje do walki i za początek spotkania. Drużyna pokazała charakter. Mecz mógł się podobać w niektórych momentach, mimo tego, że i tak było wiadomo, kto wygra. Z kolei już dziś wieczorem nasze dziewczyny zagrają z INEĄ AZS w Poznaniu w zaległym meczu 1. kolejki.
Komentarze opinie