KSSSE AZS PWSZ Gorzów - Frisco Sika Brno 74:61 (relacja)
egorzow.pl - Marcin
11/11/2010 01:01
Do trzech razy sztuka. To przysłowie sprawdziło się w przypadku koszykarek KSSSE AZS PWSZ Gorzów, które w środowy wieczór zwyciężyły w swoim trzecim meczu euroligowym w tym sezonie, pokonując u siebie zespół Frisco Sika Brno 74:61.
Od początku zawodniczki narzuciły szybkie tempo. Wynik spotkania otworzyła Samantha Richards, a chwilę później celnie zza linii 6,75m rzuciła Johannah Leedham po podaniu Australijki. Po niespełna 3 minutach gry było 9:4 dla gospodarzy. Obie ekipy pokazywały naprawdę świetną grę, a trener Dariusz Maciejewski mógł być dumny z obrony swojej drużyny. Co prawda dziewczyny z czasem trochę spuściły z tonu, ale widowisko nadal było atrakcyjne. Końcówka była zaś niezwykle efektowna. Kapitan gorzowianek, Justyna Żurowska trafiła za 3 punkty, ustalając wynik pierwszej kwarty na 22:15. W zespole przyjezdnym warto wyróżnić waleczność zawodniczek znanych na polskich boiskach, mianowicie Cheryl Ford oraz Louice Halvarsson. Trzeba przyznać, że Czeszki miały drobne problemy z trafianiem do kosza, a te 10 minut wyglądało jakby oba zespoły chciały się nawzajem poznać, na czym jednak gorzej wyszło zaskoczone Brno.
Aktywnością spośród podopiecznych Jana Brobrovsiego wyróżniała się także rozgrywająca Jelena kerović. To głównie jej Frisco zawdzięcza odrobienie strat na początku drugiej kwarty, chociaż całkiem nieźle pracowała cała defensywa gości. Po niespełna czterech minutach było 22:22, co oznaczało niemoc strzelecką naszych koszykarek. W tej częśći gry zabłysnęła jednak Jelena Leuczanka, która indywidualnymi akcjami, bądź poprzez dobre pokazanie się koleżankom zdobywała kolejne punkty. Na cztery minuty przed końcem pierwszej połowy było 30:22. Białorusinka była skutecznie wspomagana przez Agnieszkę Kaczmarczyk. Udało nam się powiększyć przewagę punktową i po 20 minutach na tablicy widniał wynik 38:27. Na szczęście nie przeszkodziły drobne błędy w kryciu, których często Brno nie wykorzystywało.
Po przerwie po raz kolejny zespoły zaczęły od nieudanych ataków, ale kibice mogli emocjonować się walką pełną poświęcenia, w której to kilka zawodniczek kładło się na parkiet, by zdobyć piłkę, a ta ostatecznie wyszła poza linię boczną. Po tym zdarzeniu długo organizowaliśmy atak i nie powiodły się ataki Kalany Greene oraz Leuczanki. Ta odsłona spotkania była niezwykle wyrównana, ale udawało się utrzymywać dość mocną przewagę koszykarkom znad Warty. Kapitan gośći, kerović, starała się jednak jako mogła, by poprawić grę swojego teamu. Brawa należą się jej za jedną z akcji, kiedy to skupiła wokół siebie trójkę przeciwniczek, a niepilnowana została Alena Hanuová, do której podała, a ta wykorzystała bezlitośnie całą sytuację. Jak wcześniej na owacje zasługiwała Leuczanka, tak końcówka trzeciej kwarty należała do Izabeli Piekarskiej. Jej rzuty były przerywane skutecznymi atakami rywalek, ale nie oszukujmy się, że skuteczność 5 na 5 rzutów to w przypadku ,,Kruszyny"" niecodzienne zdarzenie, szczególnie w tak krótkim odstępie czasowym. Ta wyrównana walka przyniosła nam rezultat 56:45.
Na początku ostatnich 10 minut nadal jeszcze brylowała Piekarska, ale przytrafiły jej się dwa złe zagrania i natychmiast o czas poprosił trener Maciejewski, zmieniając jednocześnie zmęczoną już reprezentantkę Polski. Nie udało nam się też upilnować Fridy Eldebrink, która była dosyć groźna, szczególnie pozostawiona bez opieki przy rzutach z dystansu. Na 6 swoich prób, aż 4 był celne. Zespół czeski ogółem był lepszy w rzutach za trzy. Nasza drużyna wspaniale się dziś uzupełniała. Kolejną wyróżniającą się zawodniczką była Amerykanka Greene, która górowała nad rywalkami. Mając lepsze i gorsze momenty obie ekipy nadal prowadziły wyrównany bój. Na 2 minuty przed końcem utrzymywała się różnica 11 punktów, co oznaczało już zwycięstwo gospodarzy. Ostateczny wynik to 74:61.
Udało się wygrać meccz w Eurolidze. Stawka była wysoka, gdyż przegrana mogła oznaczać koniec marzeń o walce o awans. Wciąż jednak możemy starać się o wyjście z grupy, choć przed nami bardzo trudny wyjazd do Valencii. Nasze koszykarki tworzyły jednak dobry kolektyw w tym meczu i każda z nich miała swoje momenty chwały, a z taką grą Piekarskiej można być o wiele spokojniejszym. Wysoki poziom utrzymuje Leuczanka. Także w tyle nie pozostają Greene, Żurowska i oczywiście Richards, a swoje pięc groszy lub więcej zawsze dorzucają Agnieszka Skobel i Kaczmarczyk. W zespole gości na pewno należy wyróżnić Ford, Halvarsson i kerović, które włożyły dużo serca w ten pojedynek i ambitnie stawiały opór. Eldebrink również trzeba pochwalić za umiejętność dobrego ustawiania się i celność przy rzutach z dystansu. Oby kolejne mecze były tak ciekawe jak ten.
Komentarze opinie