Mimo wielu problemów finansowych koszykarki KSSSE AZS PWSZ Gorzów nadal walczą w rozgrywkach Euroligi. W ostatnim spotkaniu spisały się bardzo dobrze, chociaż przegrały. W Walencji pozostawiły po sobie dobre wrażenie i teraz przyszedł czas na pojedynek we własnej hali. Tym razem rywalem będzie rosyjska Nadezhda Orenburg.
Kibice będą mieli nie lada gratkę, ponieważ razem z tą drużyną do Gorzowa przyjedzie była gwiazda gorzowskiego klubu, Liudmila Sapova. Atmosferę pojedynku dodatkowo podgrzewa fakt, że oba zespoły są w bardzo podobnej sytuacji. Podopieczne Vladimira Koloskova zajmują 5. miejsce w tabeli grupy D. Akademiczki są oczko wyżej wyłącznie dzięki lepszemu bilansowi małych punktów. Rosjanki podobnie jak nasza ekipa przegrały 3 spotkania, wygrywając tylko jedno. Początki były trudne, bo musiały uznać wyższość Ros Casares Walencji na własnym terenie. Przegrały wtedy 68:76. Niewiele do szczęścia zabrakło w Czechach, gdy z Frisco Sika Brno przegrały zaledwie jednym punktem (61:62). Tydzień później ekipa z Orenburga wybrała się do francuskiego Bourges , gdzie poniosła najboleśniejszą porażkę 72:82. Przełamanie przyszło dopiero w 4. kolejce, gdy we własnej hali podejmowały włoską Beretta-Famila Schio. Wtedy okazały się minimalnie lepsze, zwyciężając 56:54.
Gorzowianki również mogą mówić o sporym pechu, choć w dużej mierze same są sobie winne. W pierwszych dwóch spotkaniach z Bourges Basket na wyjeździe i z Bereta-Familą prowadziły przez większość czasu gry, ale przez fatalne końcówki schodziły z parkietu pokonane. We Francji padł wynik 57:50, zaś u nas 70:74. W 3. serii meczów spotkaliśmy się przy ul. Chopina z zespołem z Brno. Tym razem prowadziliśmy przez całe spotkanie w mniej lub bardziej przekonywujący sposób, raz pozwalając rywalkom doprowadzić do remisu. Ostatecznie zwyciężyliśmy 74:61. W minioną środę dziewczyny gościli w Walencji. Było sporo problemów związanych z brakiem pieniędzy z miasta i mówiło się nawet o rezygnacji z gry w tych elitarnych rozgrywkach. Jednakże ze względu na transmisję telewizyjną w światowej stacji odbyliśmy podróż do Hiszpanii i pokazaliśmy wspaniały basket. Przegraliśmy 53:60, ale nie jest to wstyd z drużyną, która dotąd nie straciła punktów. A różnica zaledwie 7 punktów pokazuje że stać nas na wiele.
Pora przejść do poszczególnych zawodniczek. Na wynik zespołu pracuje cała kadra, ale są jednostki, które swoimi umiejętnościami dają przewagę swojej drużynie. Jedną z nich jest Tina Charles, najskuteczniejsza i zbierająca najwięcej piłek koszykarka trenera Koloskova. Amerykanka ma na swoim koncie 62 punktów i 47 zbiórek. Kolejne dwie dziewczyny mają dorobek skromniejszy o blisko 20 punktów. Ich dokonania są bardzo porównywalne. Sapova jednak w odróżnieniu od Olgi Ovcharenko wykazuje się lepszą skutecznością rzutów. Obie Rosjanki podejmują także dużo więcej prób z dystansu niż ich czarnoskóra koleżanka. Dobrą alternatywą dla Charles pod koszem jest Anastasiya Verameyenka. Ciekawą postacią w drużynie z Rosji jest Rebekka Hammon, która pomimo 57 minut na boisku w zaledwie dwóch meczach zdobyła 23 punkty i gdyby lepsza była skuteczność rzutów za trzy miałaby niezły dorobek. Zmienniczkami wyżej wymienionych koszykarek są: Oxana Zakalyuzhnaya, Shameka Christon, Tatiana Burik i Elena Berseneva. Druga linia jest także niezwykle groźna, gdyż mimo małej ilości rzutów, skuteczność jest do pozazdroszczenia. Rzuty za trzy punkty nie są obce graczom Nadezhdy i na to muszą zwrócić uwagę akademiczki, by nie dopuszczać do prostych sytuacji z dystansu.
W naszej drużynie, dzięki wieloletniemu doświadczeniu w Eurolidze, prym wiedzie Yelena Leuchanka, zdobywczyni 53 punktów i autorka 39 zbiórek, co jest jedynym wynikiem powyżej 20 w naszej ekipie, jak do tej pory. Bardzo dobrze spisuje się też Kalana Green, która swoją dobrą postawę zawdzięcza raczej grze w rodzimej lidze uniwersyteckiej oraz epizodzie w WNBA. Względem tego duetu odrobinę z tyłu pozostaje reszta podopiecznych Dariusza Maciejewskiego. Niezmiennie królową ostatniego podania, otwierającego drogę do kosza, jest Samantha Richards. Trzeba przyznać, że bardzo miłym zaskoczeniem jest postawa Johannah Leedham, która jest czwartą w kolejności najskuteczniejszą koszykarką gorzowskiego teamu. W obecnym sezonie całkiem nieźle prezentuje się Izabela Piekarska. ,,Kruszyna miała dotąd problemy ze skutecznością, ale ostatnio nastąpiła znaczna poprawa. Nie zapomina ona jednak o obronie, choć te obowiązki w znacznej mierze przejęła Justyna Żurowska, która wyraźnie zawodzi w ofensywie. Uzupełnieniem zespołu są: Katarzyna Dźwigalska, Agnieszka Skobel i Agnieszka Kaczmarczyk.
Licząc z tym najbliższym meczem czekają nas jeszcze trzy spotkania w hali PWSZ oraz trzy wyjazdowe. Żaden z nich do łatwych należeć nie będzie, ale pewnym jest, że trzeba powalczyć na własnym boisku. Ostatnio nasz zespół wydaje się być coraz bardziej poukładany. Akademiczki stworzyły fantastyczne widowisko w Krakowie, gdzie po dogrywce stały się pierwszymi pogromczyniami Wisły. Teraz jednak kolejny pojedynek w Eurolidze i kolejne wyzwanie. Szanse na awans są wciąż bardzo realne, bo różnice nie są zbyt duże. Wystarczy przegrana włoskiej ekipy Beretty w rywalizacji z Bourges i nasza wygrana, aby wskoczyć do czwórki premiowanej awansem. Do końca fazy grupowej pozostało jednak aż 6 spotkań, dlatego jeszcze długo będziemy się emocjonować walką o awans. Oby tylko wynik sportowy decydował o wszystkim, a nie brak pieniędzy. Spotkanie z Nadezhdą Orenburg rozpocznie się w środę o godzinie 18:30 w hali Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej przy ul. Chopina 52.
Komentarze opinie