Reklama

Koszykówka jest moją miłością - wywiad z Jakubem Dłoniakiem

egorzow.pl - Marcin
23/01/2013 14:09
Trwa głosowanie na zawodników, którzy mają wystąpić w Meczu Gwiazd Tauron Basket Ligi. Wśród nominowanych na pozycji niskiego skrzydłowego jest Jakub Dłoniak, pierwszy gorzowianin, który już wystąpił w tego typu spotkaniu. Porozmawialiśmy z 29-letnim koszykarzem na temat trwającego sezonu, w którym reprezentuje Jezioro Tarnobrzeg, meczu gwiazd i koszykówce w Gorzowie. Zapraszamy do lektury.

Marcin Malinowski: Zacznijmy od ostatniego wyjazdowego meczu z Energą Czarni Słupsk. Zdobyłeś 18 punktów przez ponad 30 minut gry, po raz kolejny będąc najlepszym zawodnikiem Jeziora Tarnobrzeg. Przegraliście jednak 20 punktami (69:89). Czy na ten pojedynek wychodziliście z wiarą w zwycięstwo, czy wiedzieliście, że nie macie szans przeciw takiej drużynie?
Jakub Dłoniak: Przed meczem wiedzieliśmy, że Czarni są w dołku. Przegrali dużo meczów pod rząd. Od pierwszej minuty wierzyliśmy w to, że uda nam się wywieźć korzystny wynik ze Słupska. Dwa razy wracaliśmy do gry. W drugiej kwarcie odjechali nam na paręnaście punktów. Przed przerwą doszliśmy na cztery oczka. Przełomowy moment był w trzeciej kwarcie. Traciliśmy już tylko jeden punkt. W czwartej partii byliśmy słabo skoncentrowani, słabo broniliśmy pick"n"rolle oraz jeden na jeden. Oni byli bardzo zmotywowani. Wywierali na nas dużą presję. Byli dobrze przygotowani na nasze zagrania i stało się tak, a nie inaczej. Zawsze jest kolejny mecz. Tym razem gramy u siebie z Anwilem i nie ma co myśleć o tym, co było. Szkoda tamtego meczu, ale trzeba się koncentrować na najbliższym pojedynku.

Przeważnie zdobywasz najwięcej punktów dla swojej drużyny. Jesteś najlepszym zawodnikiem w Jeziorze Tarnobrzeg i najlepszym Polakiem w całej lidze, ustępując w klasyfikacji jedynie Walterowi Hodge’owi ze Stelmetu. Powiedz proszę, jak ustawia was trener? Czy piłki są grane przede wszystkim na Ciebie, czy wspomagają Cię zawodnicy zza granicy.
Nie jest tak, że wszystko na boisku kręci się wokół mnie. Są dwie czy trzy zagrywki, w których to ja mam wyjść i rzucić. Są takie sytuacje, że koledzy mnie obsługują, kiedy jestem na wolnej pozycji. Wtedy jestem bardzo skuteczny, więc starają się mnie "podkarmiać", podawać mi. Wydaje mi się, że jestem w dobrej formie, więc koledzy i trener mi ufają. Gramy jednak zespołowo, z charakterem. Wspieramy się na każdym kroku. Dobrze się rozumiemy na boisku, jak i poza nim. Klimat jest dobry. Tego trzeba się trzymać i walczyć dalej.

Jest to Twój trzeci sezon w Tauron Basket Lidze. Po dwóch latach w Zielonej Górze przeniosłeś się do Jeziora Tarnobrzeg i jesteś w znakomitej formie. Jaki jest Twój przepis na sukces? Ile poświęcasz na treningi i jak doszedłeś do takiej formy?
Pojechałem z narzeczoną Natalią na wakacje. Odpoczywałem przez trzy tygodnie. Wcześniej jednak z moimi trenerami, Konradem i Arturem, omawiałem obóz przygotowawczy. Taki obóz zorganizowaliśmy, ale przedtem przez sześć tygodni trenowałem z Arturem. Dużo czasu spędzałem na bieżni, było dużo siłowni, lekkiej atletyki. Trenowaliśmy codziennie, więc przez ten wolny czas pracowałem ciężko. Chciałem jak najlepiej się przygotować do sezonu. Później był ten obóz, który trwał dwa tygodnie. Poprawiłem mnóstwo rzeczy związanych z techniką, żeby lepiej funkcjonować na boisku. Teraz dostaję szanse od trenera Szczubiały. Wypracowałem to przez te wszystkie lata. Czasami jest tak, że jestem przemęczony, ale zaciskam zęby, myślę pozytywnie, a mój brat Dawid mnie nakręca. Nie podkulam ogona i staram się grać jak najlepiej.

Powróćmy na chwilę do przeszłości. Niemal na każdym kroku podkreślasz, gdzie zacząłeś swoją karierę, a było to w gorzowskim UKS Chemik. Jak wspominasz te początki oraz lata kolejne spędzone m. in. w Tarnovii, Szczecinie i przede wszystkim ostatnie dwa sezony w Zielonej Górze.
Zaczęło się to od Chemika. Od młodzieńczych lat wkręciłem się w koszykówkę. Grałem na gorzowskich boiskach. Później był nabór do Szkoły Podstawowej nr 13. Tam reprezentowałem wszystkie kategorie wiekowe od kadeta po seniora. Inni grali w piłkę nożną, a ja w koszykówkę i tak zostało. Dalsze moje przygody, m. in. tą w Szczecinie, zawdzięczam mamie. Ona dała mi możliwość sprawdzenia się w innym klubie. Potem coraz lepiej grałem. Zgłaszały się do mnie kluby drugoligowe, następnie te z I ligi. Tak to trwa do dziś. Od trenera Tomasza Herkta dostałem szansę na grę w ekstraklasie w barwach Zastalu. Grałem u niego dobrze. Kolejny sezon wiadomo, jaki był. Nie chcę o tym nawet mówić. Teraz jestem w Tarnobrzegu, z moją narzeczoną. Świetnie się tutaj czuję. Trenuję ciężko, myślę pozytywnie i każdego dnia myślę też o tym, by godnie reprezentować Tarnobrzeg, jak i również miasto Gorzów.

Wspomniałeś o swoim bracie. Dawid Dłoniak jest bramkarzem Stilonu Gorzów. Poszedł w innym kierunku niż Ty. Czy w dzieciństwie nie było sporów o to, która dyscyplina jest lepsza? Graliście razem?
Graliśmy razem i rywalizowaliśmy. To wyszło od mojego brata. Od niego nauczyłem się chęci rywalizacji, zwyciężania, bycia lepszym od kogoś oraz woli walki i determinacji. Grałem w piłkę nożną. Była możliwość pojechać gdzieś i się pokazać, ale wybrałem koszykówkę. Wspieramy się razem z Dawidem. Zawsze w siebie wierzymy, nie zważywszy na koleje losu.

A jak wyglądały koszykarskie pojedynki jeden na jednego? Czy Dawid kiedykolwiek z Tobą wygrał?
Udało mu się i to nawet całkiem niedawno. Cztery tygodnie temu był u mnie. Wcześniej przez telefon mówił "szykuj się chłopaku", itp., nakręcając się. Tak samo było w dzieciństwie pod blokiem. Wygrał, ale wiadomo, że dałem mu taryfę ulgową. Nie mniej jednak wygrywał ze mną nie raz. Jeśli chodzi o rywalizację to zawsze chciałem wygrywać, ale z nim to było tak, że miał coś w sobie i ze mną wygrywał.

Przejdźmy do sprawy najważniejszej. W pierwszym swoim sezonie w Tauron Basket Lidze wziąłeś udział w głosowaniu i udało się Tobie zagrać w Meczu Gwiazd. Jak wspominasz tamten występ?
Wspominam go świetnie. To było bardzo miłe. Mnóstwo moich znajomych głosowało, za co im bardzo dziękuję. Mecz w Kaliszu był świetnym przeżyciem. Byłem bardzo podekscytowany, podenerwowany i napięty, bo była to moja pierwsza gra z takimi dobrymi zawodnikami, jak Filip Dylewicz, Andrzej Pluta, Walter Hodge i mnóstwem chłopaków, którzy grali na wysokim poziomie w dobrych klubach. Teraz podchodzę już bez takiej podniety. Jak utrzymam dobrą formę to kibice będą wysyłać swoje głosy i zagram w tym roku.

Przed rokiem nie udało się zagrać w katowickim Spodku. Pozostał niedosyt?
Nie zasłużyłem na to, żeby tam grać. Nie miałem rewelacyjnego sezonu, ale nie myślę o tym. Usiadłem z rodziną i obejrzeliśmy mecz w telewizji. Byłoby fajnie, ale tak się nie stało. Są kolejne lata. Trzeba robić wszystko, żeby dobrze grać, ale to nie przychodzi ot tak. Trzeba włożyć całe swoje serce w koszykówkę. Mecze All-Star są od tego, by się pokazać. Jeśli dostanę szansę to z przyjemnością pojadę i będę się świetnie bawić.

Obecnie trwa głosowanie do kolejnego Meczu Gwiazd. Masz spore szanse, aby znów zagrać w takim pojedynku. Stawiasz sobie jakieś indywidualne cele?
Nie zakładam sobie niczego. Nie myślę o zostaniu MVP czy coś. Po prostu chcę pojechać, pokazać się i pobawić koszykówką.

Spoglądasz czasem na Gorzów i koszykówkę w tym mieście?
Jak najbardziej. Chłopacy z GKK działają. Robert Pawłowski stara się coś tam robić. Jest tam paru chłopaków, którzy kiedyś grali na jakimś poziomie. Jednak to kuleje. Ostatnio rzadko wygrywają. Wydaje mi się, że powinni dawać więcej szans młodym chłopakom, bo jest garstka tych, którzy chcą grać, pokazać się, rozwijać umiejętności i pasję, tylko że trzeba im to dać. Wiadomo, że każdy chce grać, ale niektórych czas już minął i trzeba dać szansę młodym.

Na koniec chciałbym spytać, czy zastanawiałeś się może kiedyś nad tym, aby wrócić do Gorzowa i wspomóc męską koszykówkę?
Na razie myślę o tym, żeby grać jak najlepiej, na dobrym poziomie i spełniać swoje marzenia. Z czasem na pewno przyjdzie taki okres, żeby zrobić coś innego. Póki co skupiam się nad tym, co jest teraz. Jak będzie coś się działo to z pewnością będę chętny do pomocy.

Już raz brałeś udział w akcji promującej koszykówkę wśród młodych. Inicjatywa "Niebo Jest Boiskiem" miała zachęcić dzieci do gry. Jak to wypadło?
To było w wakacje. Mój przyjaciel Tomasz Frank ze stowarzyszenia Niebo Jest Boiskiem to wszystko zorganizował. Zadzwonił do mnie, że tego i tego dnia jest trening, a ja po prostu ubierałem adidasy i jechałem. Pokazywałem małym adeptom koszykówki, że to jest bardzo fajna zabawa. Ogólnie chodzi o mobilizowanie do wychodzenia z domu, pójścia na trening i grę. Jest portal internetowy http://www.njb23.pl, na który można wejść. Jak rodzice chcą, żeby dzieciaki uprawiały sport to mogą tam zasięgnąć informacji. Jestem z Tomaszem Frankiem cały czas w kontakcie. Mówi mi, jak się dzieciaki się rozwijają. Koszykówka jest moją miłością. Tak samo dla Tomka. Chcemy to zaszczepić u dzieci.

Już teraz można oddawać głosy na gorzowianina Jakuba Dłoniaka, który może reprezentować Tauron Basket Ligę podczas Polsko-Czeskiego Meczu Gwiazd 24 lutego 2013 roku we Wrocławiu.

Dziękuję za rozmowę.
Dzięki!

Rozmawiał: Marcin Malinowski
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo eGorzow.pl




Reklama
Wróć do