Sprawa konfliktu personelu gorzowskiego szpitala z dyrekcją swój finał znajdzie w sądzie. Tylko w ciągu tygodnia spłynęło tam ponad tysiąc pozwów lekarzy i pielęgniarek o zaległe wynagrodzenia z tzw. Ustawy 203. Jak mówią - to ich protest przeciwko temu, co dzieje się w gorzowskiej lecznicy. Dyrekcja od kilku lat składa obietnice z których się nie wywiązuje - twierdzą pracownicy. Obiecano im między innymi regulacje płac, której nie doczekali się do dziś. Od czterech laty nie są wypłacane są również świadczenia socjalne.
Dyrekcja szpitala choć przyznaje racje pracownikom, to w obecnej sytuacji nie jest w stanie wypłacić zaległych wynagrodzeń. Jak mówi zastępca dyrektora placówki Joanna Jasińska -roszczenia pracowników są słuszne, bo wynikają z postanowienia Sądu Najwyższego, szkoda jednak że pojawiły się już po wejściu w życie ustawy o restrukturyzacji szpitali. Wówczas moglibyśmy pokryć należności z kredytu zaciągniętego z Banku Gospodarstwa Krajowego. Teraz natomiast - zdaniem dyrektor Jasińskiej, zaległości pracownikom pownien wypłacić Narodowy Fundusz Zdrowia lub Skarb Państwa.
Lecznica ma zobowiązania wobec personelu medycznego łącznie z ZUS-em na kwotę 10 milionów złotych. Jak dodaje dyrektor Jasińska, jeśli wszyscy pracownicy oddadzą sprawy do sądu i zostanie wszczęte postępowanie egzekucyjne, trzeba będzie zapłacić jeszcze biegłym i komornikom te koszty wzrosną. Co wtedy z lecznicą? Jasińska nie chciała tego komentować.
Komentarze opinie