Wszyscy kibice, a w szczególności Ci. którzy zawitali wczoraj na stadion przy ul. Hallera w Grudziądzu, zapewne żyją jeszcze wczorajszym - bardzo emocjonującym meczem. Zaraz po zawodach poprosiliśmy o kilka słów podsumowania zawodów wiceprezesa klubu Stal Gorzów oraz zawodników Marsa RTV AGD. Oto co nam powiedzieli:
Władysław Komarnicki (wiceprezes klubu): To co cieszy i to bardzo to wynik, jaki został osiągnięty, jednak t o wszystko. Nasze szczęscie polegało w tym meczu głównie na tym, że Grudziądzanie nie zdecydowali się się ściągnąć Magnusa Zetterstroema z nim na pewno sytuacja wyglądałaby inaczej po meczu. Natomiast to, co mnie najbardziej martwi to postawa na torze i zdobycz punktowa Marka Lorama. Trzeba to powiedzieć wprost, że od tego zawodnika spodziewaliśmy się i spodziewamy się nadal o wiele lepszej postawy na torze i przede wszystkim większych zdobyczy punktowych, gdyż to on miał być zawodnikiem ciągnącym wynik Ale mamy trzy punkty i na dzień dzisiejszy należy się z tego cieszyć.
Piotr Paluch (kapitan drużyny): Ze swojej postawy jestem tak w miarę zadowolony, ale na szczęście każdy z drużyny pojechał równo, stworzyliśmy monolit i wygraliśmy mecz bez Pawła Hliba, który odczuwa skutki upadku. Udało się, choć też szkoda ze na końcu Loram się załatwił Natomiast cały mecz był dość dramatyczny rywale nas dochodzili, my odchodziliśmy, były rezerwy taktyczne Przede wszystkim niepotrzebne były te wszystkie upadki. Na pewno swój wpływ miało lanie wody na tor, bo jak już lali to lali tak w miarę, a później polali bardzo dużo i przez to były niepotrzebne i groźne upadki.
Michał Rajkowski: Od początku dobrze mi się jeździło, bo byłem spasowany. Co prawda na próbie toru słabł mi motocykl, ale później wprowadziłem odpowiednie korekty i było już ok. W środku zawodów nalali troszkę za dużo wody i przede wszystkim dlatego miałem te jedynki. Ale w tym okresie nie można powiedzieć żebyśmy jeździliśmy, ale ślizgaliśmy się po torze, co miało niewątpliwie wpływ na upadek Andrzeja Głuchego aż szkoda go, ale bezsprzecznie była to wina gospodarzy za tą dużą ilość wody. W ostatnim wyścigu już na pierwszym łuku spadła mi łyżwa z buta mam teraz cały but rozwalony, ale dzięki prezentowi od Knappa, który zwolnił po trzecim okrążeniu przynajmniej zarobiłem sobie na nowe buty
Jarek Łukaszewski: Na wstępie trzeba pogratulować drużynie z Grudziądza, że pomimo, iż tak osłabiona tak ładnie dzisiaj jechała, stawiając duży opór. Jeśli chodzi o mnie to pierwsze trzy wyścigi były dosyć dobre. Dobrze by było gdybym tak zawsze punktował. Żałuję swojego czwartego wyścigu, gdzie miałem duże szanse zwyciężyć, gdyż było dużo wody nalane, ale defekt na starcie i Dziś miałem ogólnie dobre starty i to dobre. Natomiast w ostatnim biegu nie zrobiłem korekty, bo dużą przerwę miałem między startami i jeszcze przerwa związana z upadkiem. Tor był co prawda twardy, ale potworzyły się na nim dziury, które były zdradliwe. Na to wszystko nalano jeszcze za dużo wody i szkoda, że tak się to zakończyło dla Andrzeja Głuchego
Robert Flis: Zawody przede wszystkim bardzo kolizyjne! Natomiast jeśli konkretnie o mnie chodzi to pierwsze biegi nie zwiastowały tego, iż w późniejszej części meczu będzie o wiele lepiej. Później jednak przełożyłem odpowiednio motocykl. Wiedziałem, że może iść bo jechałem na nim w Szwecji i jechał bardzo dobrze. Szkoda mi tylko bardzo ostatniego biegu, ale na tor była nalana woda nie tak, jak być powinna. Wpadłem wtedy w błoto i zaczęło mnie obracać. Ciągnąłem jak mogłem motocykl, bo tak bym wjechał wprost w Lorama, a tak tylko go zahaczyłem. Starałem się ratować sytuację jak tylko mogłem
Komentarze opinie