Gorzowskie Akademiczki pokonały CCC i są blisko lidera
egorzow.pl - Marcin
19/10/2016 20:08
W arcyciekawym pojedynku pomiędzy InvestInTheWest AZS AJP Gorzów a CCC Polkowice lepsze okazały się koszykarki gospodarzy, które po niezwykle emocjonującym meczu wygrały z niepokonaną dotąd ekipą 61:49. Spore znaczenie miały udane pierwsze minuty.
Początek spotkania został opóźniony o pół godziny z powodu problemów logistycznych gości, którzy do gorzowskiej hali musieli dojechać taksówkami, ponieważ po drodze zepsuł się klubowy autokar.
Pierwsze minuty znów stanęły pod znakiem nieskuteczności. Szczęśliwie dla AZS-u nie trafiały także polkowiczanki. Dopiero Walerija Musina rzuciła jeden z dwóch rzutów osobistych, otwierając tym samym wynik spotkania. Dopiero w trzeciej minucie pojedynku drogę do kosza znalazła Courtney Hurt, który wyprowadziła zespół z Gorzowa na prowadzenie 2:1, a po chwili podwyższyła na 4:1. Oba zespoły oddawały sporo rzutów, ale niewiele z nich wychodziło. Akademiczki skutecznie broniły się też przed ekipą CCC, która zdawała się nie mieć pomysłu na grę. W dalszej fazie także defensywa przyjezdnych dobrze się spisywała i rezultat przed cztery minuty nie ulegał zmianie. Niemoc miejscowych przerwała z linii rzutów wolnych Paulina Misiek, a dla "Pomarańczowych" Walerija Musina. Pierwsze punkty z gry podopieczne Vadima Czeczuro zdobyły dopiero w końcówce i po 10 minutach było 10:6.
Druga część rywalizacji należała do gorzowianek, które w niespełna trzy minuty podwyższyły prowadzenie do 10 punktów, a w obronie nie pozwalały rywalkom na celne rzuty. Walki jednak nie brakowało i momentami piłka przechodziła z rąk do rąk. Sporo braw zebrała Katarzyna Jaworska, która otoczona przez trzy rywalki zdołała się obrócić i trafić do kosza w bardzo trudnej sytuacji. W kolejnych minutach koszykarki gości zniwelowały stratę do 4 "oczek", ale było to tylko chwilowe, bo celowniki nastawiły gospodynie. Z pewnością brakowało dobrych rzutów z dystansu. Pierwszą "trójkę" w meczu zanotowała Walerija Musina, która z całą pewnością zasługiwała na miano liderki CCC. Miała jednak też gorsze momenty, jak choćby próbę wymuszenia faulu, za co Akademiczki otrzymały rzut osobisty i piłkę w kolejnej akcji. Chwilę później niesportowe zachowanie odgwizdane zostało Katarzynie Dźwigalskiej, co zaskoczyło wszystkich sympatyków gorzowskich, gdyż wydawało się, że kapitan AZS-u po prostu się poślizgnęła, a nie faulowała przeciwniczkę. W końcówce tej kwarty zespół Dariusza Maciejewskiego zaliczył jeszcze kilka przechwytów i udanych szybkich ataków, ostatecznie schodząc na przerwę przy wyniku 27:21.
W trzeciej partii drużyny toczyły wyrównany bój. Tak jednak by nie było, gdyby nie znakomita postawa Coutney Hurt, która trafiała z różnych, niekoniecznie łatwych pozycji. Amerykanka ponadto dobrze spisywała się w obronie, zbierając piłki i blokując rzuty. W pewnym momencie jednak polkowiczanki zaczęły dominować, a ich łupem padało sporo piłek w strefie obronnej AZS-u. Skutkiem tego było doprowadzenie przez Noemie Mayombo do remisu 33:33. Znać o sobie dawała nieskuteczność gorzowianek, stąd też przerwa na żądanie dla trenera Maciejewskiego. To uspokoiło nieco grę i miejscowe wkrótce wróciły na prowadzenie, lecz wszystko wciąż toczyło się na styku. Przez chwilę była nawet groźba, że to "Pomarańczowe" będą prowadzić przed ostatnią kwartą, bo gorzowianki przeprowadziły nieudany atak, w którym kilkukrotnie rzucały, a potem z kontrą wyszła Mayombo, lecz Hurt to przejęła.
Ostatnią część meczu lepiej zaczęły koszykarki gospodarzy, które podkręciły tempo, zaliczały odbiory i, co najważniejsze, trafiały do kosza. Po czterech minutach tej partii było 51:39. CCC jednak nie poddawało się, a dzięki Marcie Urbaniak i jej rzutom za trzy przyjezdne zbliżyły się na trzy punkty. Chwilę później jednak zawodniczka ta musiała usiąść na ławce, gdyż dopuściła się piątego przewinienia, a przy tym faulu akcję 2+1 zaliczyła Stephanie Talbot. Dystans punktowy powiększyła Misiek i na dwie i pół minuty przed końcem AZS prowadził 57:49. Z boiska zejść musiała też Mariona Ortiz, a gorzowianki jeszcze bardziej powiększyły przewagę i nie dały wyrwać sobie zwycięstwa, co znacząco poprawi ich pozycję w tabeli Basket Ligi Kobiet. CCC ostatecznie zostało pokonane 61:49.
To był dobry mecz w wykonaniu Akademiczek, ale trzeba pamiętać, że przyjezdne grały jeszcze bez swoich dwóch Amerykanek, które wciąż rywalizują w WNBA. Kolejny pojedynek InvestInTheWest AZS AJP Gorzów rozegra już w weekend, również u siebie. Rywalem będzie Cosinus Widzew Łódź.
Po meczu powiedzieli:
Dariusz Maciejewski (trener InvestInTheWest AZS AJP Gorzów):Z przebiegu meczu byliśmy bardziej zdeterminowani, agresywni. To musi być nasza wizytówka. Musimy mocno bronić. Mamy młody, wybiegany zespół i to są cele podstawowe. Tego zabrakło nam w Ostrowie. Tam skuteczność gospodarzy była wyjątkowa, na granicy 70 procent. To jest lekkie usprawiedliwienie. Defensywę zrealizowaliśmy w 90 procentach, zabrakło tych 10, a była to sytuacja, gdy Stephanie Talbot miała nie odchodzić od Marty Urbaniak. Marta w ważnym momencie trafiła "trójki" po naszych błędach indywidualnych. Można było ten mecz szybciej rozstrzygnąć, ale przez to było ciekawiej. Kasia poderwała zespół. W końcówce była wiodącą rozgrywającą, a jeśli ma się dwie, to można nimi rotować. Sprawdza się też to, że jak Kasia trafia w czwartej kwarcie "trójkę", to nie powinniśmy przegrać. Musimy zostawiać serce na boisku, a złe emocje w szatni. Nawet, jak nie ma się dobrego dnia, to wygrywa się defensywą. Czuliśmy też szansę, że CCC Polkowice nie ma jeszcze dwóch Amerykanek. Przed ligą cały czas człowiek myśli, czy one dojadą. Jak zorientowaliśmy się, że ich nie ma, to wiara była w nas podwójna. Za chwilę dojdą dwie, bardzo dobre, na poziomie WNBA, Amerykanki i na pewno oblicze tego zespołu mocno się zmieni. Wykorzystaliśmy w ten sam sposób Basket Gdynię, a teraz CCC. Takie były założenia. Vadim jest doświadczonym trenerem i wie, że czasami przegrać mecz, który teoretycznie powinno się wygrać, to ze zdwojoną siłą podchodzi się do następnego meczu, by się pokazać. Jesteśmy w dalszym ciągu grze, nie ma niepokonanego zespołu w lidze. Cieszę się, że te rozgrywki są ciekawe i myślę, że może być emocjonująco do samego końca. Myślami jesteśmy przy Widzewie.
Vadim Czeczuro (trener CCC Polkowice):Bardzo ładna gra gorzowskich dziewcząt. Chęć walki, nieustępliwość na każdym calu boiska to było to, czego nam brakowało, chociaż był moment, że zebraliśmy się w sobie, zaczęliśmy grać, doszliśmy blisko i pomyśleliśmy już koniec. Mając wysoki zespół trudno jest jednak wygrać z drużyną, która rzuca nam 62 punkty spod kosza. Do tego jeszcze doszedł dobry szybki atak, na który uczulałem swoje dziewczyny. Gratuluję walki z sercem, a jeśli chodzi o mój zespół, to musimy poważnie porozmawiać, bo na chodzonego nie wygramy meczów. Najpierw musi być walka, potem może być taktyka.
Katarzyna Dźwigalska (InvestInTheWest AZS AJP Gorzów):Wyszarpane to zwycięstwo z naszej strony. Musiałyśmy pokazać i udowodnić, przede wszystkim sobie, że potrafimy grać dobrze w koszykówkę. Mecz w Ostrowie pokazał nasze słabości: brak agresji, koncentracji. Nie wiem, z czego to wynikało. Może troszeczkę rozluźnienia po dwóch wygranych meczach. Przyjechał niepokonany do tej pory zespół, który będzie grał w Eurolidze. Wiedziałyśmy, że musimy się wznieść na wyżyny, by to spotkanie wygrać. Ten ostatni rzut wykonywała z duszą na ramieniu. Wcześniej pięć nietrafionych z czystych pozycji, a ten ostatni, jak się okazuje jedyny w tym meczu, w końcu wpadł, a nie był z dobrej pozycji. Cieszę się, że wpadł w ważnym momencie. Był moment dekoncentracji i dziewczyny z Polkowic nas doszły, ale zdołałyśmy to udźwignąć, odbić się i zrobić przewagę, by doprowadzić zwycięstwo do końca. Dziękuję kibicom, że licznie przyszli, mimo środy, i nas dopingowali.
Magdalena Leciejewska (CCC Polkowice):Rzeczywiście Gorzów postawił nam wysoko poprzeczkę. Może to też było spowodowane ich ostatnią niespodziewaną porażką. Jadąc tutaj, wiedziałyśmy, że nie będzie łatwo. Jest to specyficzna hala, kibice, którzy zawsze dopingują swoją drużynę. Trener nas uczulał, że dziewczyny bardzo mocną walczą na desce, a ich mocną stroną jest szybki atak. Tak się stało, że rozjechały nas tym. Nie weszłyśmy w ten mecz tak, jak byśmy chciały. Nie chcę się tu usprawiedliwiać, że spóźniłyśmy się, przyjechałyśmy taksówkami. Pomimo wszystko powinniśmy wyjść i walczyć od samego początku. Musimy wyciągnąć wnioski, bo przed nami kolejny trudny mecz.
Komentarze opinie