Ebis Basket GKK Gorzów nie miał szans w starciu z liderem tabeli III ligi – Śląskiem II Wrocław i przegrał z nim aż 59:83.Od samego początku wrocławianie prezentowali bardzo dojrzałą i zorganizowaną grę i poza pierwszymi minutami batalii nie dali naszym szans na nawiązanie walki. Najwięcej punktów dla naszej drużyny zdobył wracający po kontuzji Paweł Suwała, który uzbierał 21 oczek.
Najbardziej odczuwalny był brak w naszym zespole jedynego nominalnego centra – Rafała Pęczka, który leczy kontuzję. Przez brak zawodnika, który prezentuje poziom co najmniej II-ligowy nie byliśmy dostatecznie często w stanie zorganizować akcji, która mogłaby zaskoczyć drużynę prowadzoną przez duet trenerski: Łukasz Grudniewski - Jacek Krzykała (były wieloletni koszykarz Śląska). Wynik w naszych szeregach trzymać starali się: Paweł Suwała (powrót po kontuzji) i Michał Michalak (16. punktów), choć w przypadku tego drugiego tuż przed meczem były wątpliwości związane z tym, że nie trenował on przez ostatni tydzień.
Tak jak zostało wcześniej wspomniane, na samym początku spotkania nasi walczyli jak równy z równym. Ten okres gry skończył się jednak bardzo szybko. Stało się tak głównie z powodu dużo wyższej skuteczności przyjezdnych. Jakby tego było mało, na początku drugiej kwarty kontuzji doznał Wojciech Binaś, który w związku z tym zmuszony był do opuszczenia boiska. Wtedy przegrywaliśmy już 20:32 (pierwszą kwartę przegraliśmy 18:23) i powoli godzić już się można było z porażką w starciu z liderem III ligi. Ostatecznie podopieczni Karola Brzozowskiego po pierwszej połowie spotkania ulegali Śląskowi 31:46.
W pierwszej części spotkania naszą defensywę gnębił Marc-Oskar Sanny, a w drugiej połowie nie do zatrzymania był Bartłomiej Przyboś, który swoimi akcjami co chwilę wkręcał w parkiet zawodników GKK. Jakby tego było mało, to na początku III kwarty za piąty faul zejść musiał z boiska zdobywca 6. punktów – Paweł Doberschuetz. Nasi wciąż byli bezradni w walce z niepokonanym w tym sezonie drugim zespołem Śląska i przed ostatnimi dziesięcioma minutami gry przegrywali już 43:70. Gorzowianie w ostatniej kwarcie wykorzystali jeszcze rozluźnienie podopiecznych Grudniewskiego i Krzykały, które związane było z wysokim prowadzeniem wrocławian. Efektem było wygranie ostatniej partii 16:13, zaś w całym spotkaniu GKK przegrało 59:83.
Robert Pawłowski (Grający prezes Ebis Basket GKK): To był na pewno bardzo trudny mecz. Graliśmy przeciwko wybieganym chłopakom. Z kwarty na kwartę mieliśmy coraz mniej sił, doszła jeszcze kontuzja Wojtka Binasia a później piąty faul Pawła Doberschuetza. Nie mogliśmy rotować wysokimi graczami, co skutkowało niższą skutecznością i gorszymi powrotami do obrony. Mieliśmy zbyt dużo niecelnych rzutów z czystych pozycji. Szkoda, bo mecz mógł trzymać do końca w napięciu.
Komentarze opinie