Dzięki znakomitej defensywie i lepszej ofensywie Stal Gorzów wygrała mecz ćwierćfinałowy z Mustangs Płock 22:0, a potem, w spotkaniu o rozstawienie w półfinałach, pokonała również Kaliningrad Amber Hawks 36:14. To oznacza, że "żółto-niebiescy" zagrają o medale, stając przed szansą poprawienia zeszłorocznego wyniku, jakim jest srebrny medal.
Niezwykle trudny okazał się dla miejscowych pierwszy pojedynek z Mustangs Płock. W pierwszej połowie żadna z drużyn nie zdobyła punktów. Znakomicie grały obie defensywy. Biegów próbował Michał Adamarek, ale był zatrzymywany przez defensorów gości. Nie dano też zbytnio pograć Tomaszowi Martynowowi. Trzykrotnie po podaniu gorzowskiego quarterbacka doszło do interception, czyli przejęcia. Gospodarzom w ofensywie szło nieco lepiej, gdyż zdobywali pierwsze próby. Brakowało tylko dojścia w pole punktowe. Jeszcze przed końcem pierwszej połowy dał o sobie znać Kamil Mądry.
Runningback Stali Gorzów okazał się wyróżniającą postacią po przerwie. Już przy returnie, rozpoczynający trzecią kwartę, wykonał znakomity bieg. Na murawie pojawiły się jednak flagi i zamiast na połowie rywala gorzowianie zaczynali z własnego 15. jarda. To jednak nie przeszkodziło Mądremu, który lewą stronę przebiegł niemal całe boisko i zdobył przyłożenie! Gracze z Płocka byli zbyt wolni, by zatrzymać rozpędzonego biegacza. Podwyższenie po biegu Adamarka okazało się również skuteczne. Po kick-offie znakomicie także zatrzymany został return gości. Choć miejscowi dobrze grali w obronie, a byli blisko pola punktowego rywali, to nie doprowadzono do safety. W jednej z akcji ucierpiała jeszcze kostka jednego z graczy przyjezdnych. "Żółto-niebiescy" konsekwentnie kontynuowali dobrą grę w defensywie, co skutkowało przejmowaniem piłki po czterech nieudanych próbach "Mustangów". Na koniec trzeciej kwarty Kamil Mądry musiał być zatrzymywany aż przez trójkę rywali.
Dobrze gospodarze rozpoczęli również ostatnie sześć minut gry, choć pomogli goście, popełniając przewinienie. Za facemask, czyli trzymanie za kratkę od kasku, ukarani zostali 15 jardami kary. Tego typu fauli w tym meczu było kilka. Wspomniany dystans dzielił po tym gorzowian od end-zone i świetnie biegiem na zewnątrz urwał się Mądry, zdobywając drugi touchdown. Po długiej przerwie od podań, udało się podwyższyć w ten sposób. Paweł Łokociejewski złapał piłkę od Martynowa. Później miał jeszcze okazję do przyłożenia w ten sposób, ale nie złapał futbolówki. Wówczas płocczanie zaczęli się już nieco poddawać, a Kamil Mądry dobił ich przyłożeniem na niespełna półtorej minuty przed końcem. Zrobiło się jeszcze nerwowo, gdyż dyskwalifikacją za brutalne faule zostali ukarani Paweł Kosiński z Mustangs i Marcin Rybarczyk ze Stali. Nie miało to już jednak znaczenia i przyklęknięciem na kolano goście zakończyli mecz na kilkadziesiąt sekund przed upłynięciem czasu. Tym samym gorzowianie mieli już awans do turnieju finałowego w kieszeni.
- Nie dawali nam w pewnym momencie zdobywać jardów biegowo. Z tyłu fajnie był ustawiony jeden z zawodników, który zbijał wszystkie akcje podaniowe. Widać było duże doświadczenie tej drużyny. Na szczęście byliśmy w stanie się dostosować do tego w drugiej połowie. Świetna robota Kamila Mądrego. Mimo wszystko chciałbym też pochwalić naszego rozgrywającego, który mimo trzech przechwytów w pierwszej połowie, w drugiej poprowadził ją i pokazał zupełnie inną formę. Jako drużyna pokazaliśmy, że jesteśmy w stanie wygrać z każdym, w tym z drużynami bardzo silnymi fizycznie. Myślę, że w dalszej części tych rozgrywek pójdzie nam dobrze - podsumował Emil Mikuła, grający trener z Gorzowa.
- Na pewno defensywy grały bardzo dobrze. Głównie przegraliśmy szybkością. Mamy ciężkich zawodników, gramy siłowo i Gorzów był dla nas troszeczkę za szybki. To jest urok PLFA 8. Jeśli jest dobrzy rozgrywający i skrzydłowy, to drużyna może wygrać. Mieliśmy doświadczenie, ale nie udało się. W końcówce runningback"y się mylili, ja źle podawałem i to się skumulowało. Wtedy automatycznie się wszystkiego odechciewa - skomentował z kolei Paweł Kęsy, grający szkoleniowiec Mustangs Płock.
- Nie jest łatwo przebiec całe boisko, ale jakoś się udało. Mustangs grają bardzo dobrze w defensywie, mocno siłowo. Ofensywa trochę słabiej. U nas były dobre bloki, dzięki czemu łatwo mi się biegało - powiedział natomiast bohater spotkania, Kamil Mądry.
Przed pojedynkiem Amber Hawks Kaliningrad i Husarii Szczecin B mieliśmy dobry pokaz obu drużyn podczas ich wejścia na murawę. Goście z Rosji bardzo szybko przejęli inicjatywę. Szczecinianom nie pomogły profesjonalne przygotowanie, świeże owoce i obecność stołu do masażu, choć jeszcze w pierwszej kwarcie odrobili część strat. Aleksei Abroskin w pierwszych 12 minutach zdobył aż trzy przyłożenia, i to dzięki temu skrzydłowego "Bursztynowe Jastrzębie" cieszyły się sporą przewagą. W ostatnich sześciu minutach "Husarze" nieco ją zmniejszyli, ale nie starczyło sił na całkowite odrobienie strat.
W starciu o trzecie miejsce gorzowskiego turnieju ćwierćfinałowego zmierzyły się więc ekipy Husarii i Mustangs. Płocczanie kontrowali spotkanie, choć szczecinianie się nie poddawali. Punkty zdobywały jednak tylko "Mustangi".
Spotkanie z Rosjanami miało być dla Stali ciekawym doświadczeniem i takim rzeczywiście było. Goście z Rosji, wbrew wcześniejszym opiniom, postawili całkiem twarde warunki. Początek należał jednak do gospodarzy. "Żółto-niebiescy" zaliczyli świetny drive. Trochę to trwało, ale zakończone zostało przyłożeniem Kamila Mądrego, a następnie podwyższeniem Krzysztofa Dobrzeleckiego. W tym pojedynku lepiej poszło Tomaszowi Martynowowi, którego podania częściej dochodziły do celu. Miejscowi po raz kolejny świetnie spisali się w defensywie, co skończyło się przejęciem przez Pawła Sołtysiaka. W drugiej kwarcie kolejne punkty dołożył Norbert Chamseddine Bensi-Said, a na podwyższenie wszedł na boisko Emil Mikuła. Jego podanie nie doszło jednak do Łokociejewskiego. Po przejściu do ofensywy "Jastrzębie" znów nie mogły się przebić i odkopnęły piłkę, którą udało się przejąć, tym samym dalej byli w ataku. Na nic się to zdało. Obrona Stali grała znakomicie. Jeszcze przed końcem pierwszej połowy udało się zdobyć kolejny touchdown, a jego autorem był Marek Kaźmierczak. Tym razem grającemu trenerowi Stali udało się dostarczyć piłkę koledze z drużyny. Na tę akcję świetnie odpowiedzieli jednak Amber Hawks, zdobywając przyłożenie po returnie. Na siedem sekund przed końcem przez polem punktowym Kaliningradu znaleźli się gorzowianie. Duet Martynow-Łokociejewski spisał się na medal, a za chwilę Mikuła dobrze wypatrzył wychodzącego na pozycję "Łokcia" i było 30:8 dla gospodarzy.
W drugiej połowie ponownie dawała o sobie znać, będąca nie do przejścia, defensywa Stali. Obie drużyny grały dość agresywnie, co zakończyło się lekkimi urazami, ale bez konsekwencji. Gdy opatrywano zawodnika z Rosji, to jego koledzy zanotowali świetny bieg i stanęli 14 jardów od end zone miejscowych. Znakomity powrót zaliczył Dawid Kudela, który powstrzymał zawodnika z Kaliningradu. Nie udało się jednak powstrzymać tego natarcia i Mikalai Shuranau zmniejszył stratę gości. "Stalowcy" nie stanęli jednak w miejscu i do samego końca jeszcze atakowali. To się opłaciło i jeszcze przed końcem Kamil Helak podwyższył na 36:14.
- Niekoniecznie był to trudniejszy rywal. Przede wszystkim zmieniło się nastawienie chłopaków. Ten drugi mecz w turnieju ćwierćfinałowym jest bardzo dziwny dla wszystkich. Wiadomo, gramy o rozstawienie w finale, ale nie wiemy, co się dzieje w drugiej grupie i każdy wynik może nas promować lub sprawić problemy. Gramy swoje. Wiedzieliśmy, że po Amber Hawks nie możemy spodziewać się takiego futbolu jak po Mustangs. Całkowicie inny styl gry, bardzo szybcy zawodnicy, próbują często podawać, co może zaskakiwać. Niepotrzebny chaos i błędy w drugiej połowie, które sprawiały, że przeciwnicy co rusz dostawali z powrotem piłkę. Mogliśmy o wiele spokojniej dokończyć ten mecz, bez stresu. W finałach na pewno o wiele trudniejsi przeciwnicy. Zagramy z Rzeszów Rockets i szczerze wierzę, że jesteśmy w stanie fajnie się przygotować i w turnieju finałowym pokazać się z dobrej strony - mówił po spotkaniu z Rosjanami Emil Mikuła.
Z kolei trener Kaliningrad Amber Hawks pochwalił organizację zawodów, rywala z Gorzowa, ale miał też pretensje do arbitrów. - To był pierwszy zespół, z którym mieliśmy problemy. To bardzo dobra drużyna, mają świetnego trenera. Jesteśmy oboje w finałach, więc zagraliśmy po to, by zagrać. Wynik nie był więc taki ważny. Nie mieliśmy wszystkich zawodników, a to przez odrobinę kontuzji. Jestem bardzo zawiedziony sędziami. Popełnili mnóstwo niesamowitych błędów. Myślę, że trzeba popracować nad sędziami. Jechaliśmy 8-9 godzin. Przybyliśmy i zagraliśmy, nie mając czasu na sen. Dla ludzi z Rosji nie jest to jednak problem. Bardzo dobra organizacja, poczuliśmy tutaj dużo ciepła. Mieliśmy długą podróż, ale jesteśmy szczęśliwi, że tu przyjechaliśmy i awansowaliśmy do finałów razem z Gorzowem. Mam nadzieję, że w finałach spotkamy się jeszcze raz. Będziemy przygotowani, poprawimy co nieco i zobaczymy, co się wydarzy. Damy z siebie maksimum - podsumował Denis Rosha
Rzeczywiście turniej stanął na wyższym poziomie, niż miało to miejsce wcześniej. Sędzia główny miał możliwość ogłaszania swoich decyzji poprzez nagłośnienie stadionowe, a po raz kolejny mecze komentował doświadczony w tym fachu Dawid Biały. Do tego dochodzi oczywiście bardzo pozytywny wynik dla Stali Gorzów. Teraz pozostaje jeszcze jeden turniej, ten najważniejszy. Cztery drużyny 17 października zagrają o medale. Gorzowianie zmierzą się w półfinale z Rzeszów Rockets a Kaliningrad Amber Hawks zagrają z doświadczonymi OldBoys Warszawa.
Wyniki turnieju ćwierćfinałowego PLFA 8:
Stal Gorzów - Mustangs Płock 22:0 (0:0, 0:0, 8:0, 14:0)
Amber Hawks Kaliningrad - Husaria Szczecin B 32:14 (20:8, 12:0, 0:0, 0:6)
Husaria Szczecin B - Mustangs Płock 6:26 (0:8, 0:6, 0:6, 6:6)
Stal Gorzów - Amber Hawks Kaliningrad 36:14 (8:0, 22:8, 0:0, 6:6)
Autor To sport zdecydowanie nastawiony na taktykę. Zawodnicy muszą spędzać długie godziny nad odpowiednim zgraniem się. Piszę się o jednym czy drugim zawodniku, ale gdyby nie odpowiednie bloki kolegów, to by nie zaistnieli. Podkreślił to zresztą Kami Mądry w swojej wypowiedzi. Trzeba po prostu przyzwyczaić się do tej dyscypliny i trochę bliżej ją poznać, a porywa na dobre. Sam do niedawna nie znałem tego sportu zbyt dobrze. Pozdrawiam serdecznie
odpowiedz
Zgłoś wpis
- niezalogowany
2015-10-03 23:30:48
maniek byłem. Dziwny sport, przy Rugby wygląda to słabo ale może się podobać
odpowiedz
Zgłoś wpis
Podziel się swoją opinią
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Autor To sport zdecydowanie nastawiony na taktykę. Zawodnicy muszą spędzać długie godziny nad odpowiednim zgraniem się. Piszę się o jednym czy drugim zawodniku, ale gdyby nie odpowiednie bloki kolegów, to by nie zaistnieli. Podkreślił to zresztą Kami Mądry w swojej wypowiedzi. Trzeba po prostu przyzwyczaić się do tej dyscypliny i trochę bliżej ją poznać, a porywa na dobre. Sam do niedawna nie znałem tego sportu zbyt dobrze. Pozdrawiam serdecznie
maniek byłem. Dziwny sport, przy Rugby wygląda to słabo ale może się podobać