Reklama

Finał coraz bliżej!

egorzow.pl - Marcin
01/04/2010 02:28
Tak jak oczekiwano, w drugim półfinałowym meczu pomiędzy KSSSE AZS PWSZ Gorzów a CCC Polkowice nie zabrakło emocji. Było ich aż nadto, ponieważ to spotkanie było bardzo wyrównane, pełne wspaniałej walki i niesamowitych zwrotów akcji. Kibice zgromadzeni w hali przy ul. Chopina 52 mogli obejrzeć niesamowite widowisko, zakończone zwycięstwem gorzowianek 84:72.

Pierwsza akcja wyprowadzona przez Gorzów, ale powstrzymywana była Nicky Anosike, na tyle skutecznie, że doszło do błędu 3 sekund. Atak wyprowadzony przez Shannon Bobbitt, która oddała piłkę Justynie Jeziornej został zatrzymany przez Liudmile Sapova, która pięknie zablokowała rzut, wykonując tzw. czapę. Pierwsze punkty dopiero po półtorej minucie gry zdobyła Anosike. Nie miała do kogo podać, więc zdecydowała się na indywidualną akcję podkoszową, co się opłaciło. Chwilę później na prowadzenie zespół gości wyprowadziła Amisha Carter. Uzyskała dwa oczka z gry i dodatkowo wykorzystała rzut osobisty po tym, jak została sfaulowana. Po trafieniu Sidney Spencer ponownie przeważały akademiczki, które osiągnęły przewagę aż 9 punktów (12:3). Po ponad pięciu minutach było 12:5. Pierwsze trafienie z dystansu zaliczyła Bobbitt (14:8). W końcówce polkowiczanki wyrównały i było 18:18, ale szybka odpowiedź Spencer za trzy punkty i po pierwszej kwarcie było 21:18. Veronika Bortelova nie zdążyła już doprowadzić do remisu. Pierwsze 10 minut to najpierw szarpana gra z obu stron. Widzieliśmy kilka błędów i nienajlepszą skuteczność. Później bardzo dobrą obroną popisywała się drużyna gospodarzy, nie pozwalając na rozegranie akcji Polkowicom. Świetnie zaczął AZS, jednak CCC zdołało nadgonić.

Początek drugiej części gry to faul Bortelovej i trafione osobiste Sapovej. W kolejnych minutach seria celnych rzutów za trzy m.in. Spencer, Sapovej i Bortelovej. Po pięciu minutach było 33:28. Ekipy toczyły wyrównany bój, gdyż długo utrzymywała się ta pięciopunktowa przewaga dziewczyn z nadwarciańskiego grodu. Troszeczkę pogorszyła się skuteczność obu drużyn. Podczas tej partii dobrze pokazała się Bobbitt. Przecięła ona chociażby podanie Yuliyi Dureiki do Katarzyny Dźwigalskiej i bez większych problemów, pomimo asekuracji naszej rozgrywającej i niskiego wzrostu, zdobyła punkty. Zdarzało się, że gorzowianki miały niesamowitego pecha. Piłka często dość złośliwie nie trafiała do kosza tak, jak np. w sytuacji, gdy Spencer próbowała za trzy, po nieudanych rzutach wolnych Jeziornej. Na półtorej minuty przed syreną piąty faul zespołowy uzyskaliśmy poprzez przewinienie Izabeli Piekarskiej. Chwilę potem rzuty osobiste skutecznie wykonała Richards, po czym trener gości Krzysztof Koziorowicz poprosił o czas dla swojej drużyny. Na 3 sekundy przed końcem zrobił to ponownie, chcąc zapewne przekazać swoim koszykarkom instrukcje, aby wyrównać stan spotkania rzutem z dystansu. To się jednak nie powiodło, bo najpierw piłka wyszła poza boisko odbita od nogi Justyny Żurowskiej, następnie błąd kroków zawodniczki z Polkowic i piłka dla AZS-u. Szkoleniowiec gospodarzy, Dariusz Maciejewski na 0,05s przed syreną poprosił o czas, ale rzut Sapovej po podaniu Żurowskiej, choć nieznacznie to minął kosz. Po pierwszej połowie wynik brzmiał 40:37. Spotkanie nie było tak agresywne jak poprzednie, ale widzieliśmy sporo walki. Skuteczność jednak, podobnie jak ostatnio, zachwycająca nie była.

Na drugą połowę w zespole gorzowskim na parkiet wybiegły: Żurowska, Dźwigalska, Spencer, Anosike, Sapova. Z kolei z Polkowic: Mieloszyńska, Bobbitt, Trofimowa, Carter i Jeziorna. Trzecia kwarta to bardzo słaby okres gry gospodarzy. Fatalnie w obronie, sporo strat i niska skuteczność. Bardzo często zmieniał się prowadzący w tym spotkaniu w czasie tych 10 minut. Uwidocznił się też nienajlepszy w tym meczu element gry w wykonaniu akademiczek. Minimalnie więcej zbiórek było w przeciągu całej rywalizacji, ale przy tym bardzo często piłka wypadała z rąk i padała łupem rywalek. Długą niemoc strzelecką trójką przerwała w końcu Sidney Spencer, dzięki czemu było 47:50. Ostatecznie trzecia partia zakończyła się 14:21, co dawało ogólny rezultat 54:58. Pałeczkę przejęło CCC, które wykorzystało bardzo słabą postawę naszych koszykarek.

Bardzo dobrze jednak zaczął AZS ostatnie 10 minut. Trzy punkty zdobyła Spencer, a następnie Richards przeprowadziła akcję 2+1, gdzie po trafieniu z bliższej odległości wykorzystała rzut wolny po faulu. Na 4 minuty przed końcem pojedynku było 65:65. W ostatnie odsłonie gry zobaczyliśmy zupełnie inną gorzowską drużynę. Duża poprawa w grze obronnej i także lepsza skuteczność, co pozwoliło niemalże zmiażdżyć rywalki. W szeregi gości wdarły się nerwy. Role się odwróciły. Trudności z celnością miały tym razem zawodniczki przyjezdne, zaś gorzowianki grały jak z nut. Końcówka całego meczu z pewnością należała do podopiecznych trenera Maciejewskiego, które bezbłędnie wykorzystywały rzuty osobiste. Mecz zakończył się wynikiem 84:72.

Oznacza to, że stan rywalizacji to 2:0 dla Gorzowa. Drugie spotkanie było jeszcze lepsze niż pierwsze, ponieważ prowadzone na bardziej wyrównanym poziomie. Dopiero w końcówce nastąpiła dominacja gospodarzy, co dało im zwycięstwo. Było to cudowne widowisko dla kibiców. Teraz czeka nas pojedynek w Polkowicach 10 kwietnia. Jeśli wygramy nie będzie potrzeby rozgrywania dzień później kolejnego spotkania.

KSSSE AZS PWSZ Gorzów – CCC Polkowice 84:72 (21-18, 19-19, 14-21, 30-14)

KSSSE: Dźwigalska (2), Richards (15), Spencer (20), Dureika (8), Źurowska (5), Piekarska (11), Sapova (13), Kaczmarczyk4, Anoske (6)

CCC: Pietrzak (0), Jeziorna (8), Babicka (2), Bortelova (10), Bobbitt 11), Trofimowa (17), Carter (10), Mieloszyńska (24)

Oto zapis konferencji pomeczowej.
Krzysztof Koziorowicz – trener CCC Polkowice:
Niestety po raz drugi muszę pogratulować zwycięstwa zespołowi gorzowskiemu. Natomiast swoim dziewczynom mogę wyjątkowo podziękować, bo pokazujemy w każdym meczu wielki charakter. To nie jest gołosłowne. 35 minut równej walki. Niestety w końcówce zabrakło tchu w płucach z wiadomych przyczyn, bo po dwóch meczach, gramy kolejne dwa mecze jeden po drugim. Jest to bardzo krótki okres wypoczynku. Nie było praktycznie żadnej rotacji pod koszem i to w końcówce zadecydowało. Siła podkoszowa zespołu. W tym momencie łatwość grania na obwód. Niesamowita Spencer. Trafiała przez ręce. Zagraliśmy kapitalne zawody i jestem pełen uznania dla dziewczyn i na pewno twardo postawimy się w Polkowicach.
O swojej kadrze:
Przede wszystkim brak rotacji pod koszami zdecydował o przegranej. Tak jak mówiłem na wstępie. Mieliśmy krótki odpoczynek, nie zregenerowaliśmy się do końca. Ta nam się po prostu ułożyło. Nie wygraliśmy 2:0, ale 2:1. Było to widoczne, że czwarte kwarty decydowały tutaj i ten brak odpoczynku spowodował, że w tych czwartych kwartach brakowało nam oddechu.

Daria Mieloszyńska – CCC Polkowice:
Naszą siłą zespołu jest przede wszystkim to, że stanowimy drużynę. Każda z nas jest w stanie dołożyć coś w ataku. Bardzo dobrze gramy w obronie i dzisiaj miałyśmy bardzo dobry moment. Uważam, że postawiłyśmy przeciwniczkom bardzo wysoką poprzeczkę, świadczącą o tym, że mamy bardzo duży potencjał i nie postawiłyśmy jeszcze kropki nad i. Oczywiście gratuluję zespołowi z Gorzowa, ale zapraszam do Polkowic.

Dariusz Maciejewski – trener KSSSE AZS PWSZ Gorzów:
Dziękuję za komplementy, ale powiesz szczerze, że razem stworzyliśmy wspaniałe widowisko. Stworzyliśmy wspaniałą promocję koszykówki, bo takie mecze chce się oglądać, chce się prowadzić. Myślę, że mieliśmy dzisiaj na ławce trenerskiej bardzo trudne chwile i cały czas żyliśmy tymi emocjami. Można było te mecze rozstrzygnąć na jedną i na drugą stronę. Udało nam się to dzisiaj m. in. dzięki wspaniałej i doskonałej Samancie, która miała słabszy początek, ale później grała stadiony świata i właściwie dzięki niej wyszliśmy na prowadzenie. W grze nas trzymała doskonała Sidney Spencer i cały zespół. Było bardzo ciężko, ale nie popuściliśmy ani na moment. Złapaliśmy drugi oddech, wykorzystaliśmy szerszą ławkę i poszliśmy za ciosem. 12 punktów to za wysoko w przekroju meczu, ale te punkty się nie liczą. Liczą się tylko zwycięstwa. Jest 2:0. Można powiedzieć aż 2:0. Tak naprawdę te zespoły są tak wyrównane, że to jest dopiero 2:0. Czekają nas ciężkie spotkania. Może jedno, dwa, a może wrócimy tu z powrotem. Mam nadzieję, że rozstrzygniemy to w Polkowicach.
O problemie trzecich kwart:
Jakieś 2 lata wszyscy nas wpędzili w jakąś psychozę trzeciej kwarty. Jak sobie przeanalizowałem te wszystkie mecze to tak naprawdę zdarzyło nam się po wyjściu z szatni słabiej zagrać, ale to nie jest przyczyna w dniu dzisiejszym i wczorajszym. Myślę, że przede wszystkim trzeba dobrze rozpocząć w układzie taktyki. Może ja dzisiaj powiedziałem niedokładnie po angielsku i może Sidney nie zrozumiała o jaką grę nam chodzi na początku i stąd się wzięło zamieszanie. Po prostu to jest troszeczkę jakby moja wina. Straciliśmy jakąś pewność siebie, nie byliśmy skoncentrowani.

Samantha Richards – KSSSE AZS PWSZ Gorzów:
Sidney zagrała dzisiaj najlepszy mecz. To był bardzo ciężki mecz. Po wczorajszym mieliśmy też ciężką noc. Wiedzieliśmy, że dzisiaj przeciwniczki będą chciały się zrewanżować. W czwartej kwarcie, kiedy przegrywałyśmy, przeżywaliśmy trudne chwile, ale mieliśmy Sidney Spencer. Także ważne punkty zdobywała Yuliya Dureika. Spodziewałyśmy się bardzo trudnego meczu. Wiedziałyśmy, że nie będzie łatwo. Na szczęście w czwartej kwarcie udało nam się przechylić szalę zwycięstwa na naszą stronę.

Trenerzy o meczu Lotos Gdynia – Energa Toruń 73:74
Krzysztof Koziorowicz

Trudno nam tak na odległość się przyglądać. To na pewno jeszcze potrwa. Prawdopodobnie rozstrzygną się do 5 spotkań.
Dariusz Maciejewski
Ja będąc na meczu gwiazd Euroligi spotkałem się tam z kibicami i dyskutowaliśmy czy to jest dobry przeciwnik. Z racji bycia trenerem reprezentacji dużo meczy oglądałem. Siedzę nad tymi kasetami i przyglądam się polskim graczom. Zawsze się przygotowujemy też na meczach. Toruń jest takim fajnym przeciwnikiem do oglądania z wielu powodów, ale powiedziałem im, że Toruń jest bardzo niewygodnym przeciwnikiem, Ma dobrego trenera, jest duża zmienność obrony. Tak naprawdę mają bardzo szeroki skład. W tej chwili zakontraktowane bardzo dobre zawodniczki, które są głodne sukcesów, więc pamiętajmy o tym, że Ci gracze będą grali do samego końca. Nie chciałem dosłownie powiedzieć, ale czułem, że tam będzie naprawdę ciężko, tak jak w naszym przypadku. Te cztery zespoły plus Wisła, która w tej chwili jest na dole to są zespoły, które mogą wygrać każdy z każdym w każdym momencie i to jest w tej chwili siła polskiej koszykówki. Rozmawiałem przy okazji kontraktowania meczu z Czechami z trenerem Pragi, który jest trenerem reprezentacji, z panem Blažkiem. Powiedział mi, że z jednej strony zazdrości nam, że mamy tak wielką siłę, bo u nich rozgrywa się tylko między Brno a nim, bo ostatnio grali z Trutnovem, który pokonali 48 punktów. Nasza liga jest bardzo silna. Bardzo fajnie, że w tych zespołach mocno grają też Polki. Zostaje utrzymany przepis o dwóch Polkach, tak że dalej będziemy grali. Jako trener reprezentacji bardzo się cieszę. Trzeba stawiać na te Polki. Dzisiaj Daria pokazała. Wiele zawodniczek tutaj to Polki i większością tych zawodniczek jestem zainteresowany, bo przede wszystkim jeżeli chodzi o reprezentację to musimy zbudować bardzo mocny charakterologicznie team i wierzę, że z tymi dziewczynami dojdziemy do celu.

Autor: Marcin Malinowski
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo eGorzow.pl




Reklama
Wróć do