Po odpadnięciu z Pucharu Polski koszykarki KSSSE AZS PWSZ Gorzów powracają do rozgrywek ligowych. Pierwszym przeciwnikiem w nowym roku będzie PTS Lider Pruszków. O faworycie tego spotkania trudno mówić, bo forma obu zespołów jest nieznana, ale pewne jest jedno: akademiczki będą bardzo osłabione.
W ciągu ostatnich dni całą Polskę obiegły informacje o rozwiązaniu kontraktu z Amerykanką Kalaną Greene, z kolei gwiazda gorzowskiego teamu, Jelena Leuchanka przeszła do Wisły Can Pack Kraków. Nie wiadomo też, czy Samantha Jane Richards wróci już z dłuższego urlopu, który należał się jej po Mistrzostwach Świata, na których grała tuż przed rozpoczęciem sezonu.
Drużyna prowadzona przez Arkadiusza Konieckiego jest niewątpliwie sporym zaskoczeniem obecnych rozgrywek. Aktualnie są na czwartej pozycji, tuż za gorzowiankami. Ewentualna wygrana nie pozwoli im ich wyprzedzić, ale z pewnością bardzo się zbliżyć. Największą siłą tego zespołu są Polki, co zdarza się coraz rzadziej w Polskiej Lidze Koszykówki Kobiet. Liderka PTS-u, Alicja Bednarek nie tylko zdobywa najwięcej punktów dla swojego zespołu, ale także jest autorką największej ilości podań, którymi otwierała koleżankom drogę do kosza. Drugim filarem jest Aleksandra Chomać, która jako druga najwyższa zawodniczka jest niesamowicie aktywna pod koszem i zbiera wiele piłek w ofensywie, jednocześnie oddając bardzo dużo rzutów za 2 punkty. Kolejne dwie koszykarki, na które powinniśmy uważać to Adrianne Ross i Martyna Koc. W swoim szerokim składzie Lider ma jeszcze takie zawodniczki, jak Brittany Denson, Bernice Mosby czy Magdalenę Skorek.
Gorzów, okupujący na razie 3. miejsce w tabeli, ma tą przewagę, że we własnej hali jeszcze nie przegrał. Jednakże dobrze wiedzą, że nie mogą zlekceważyć przeciwnika, który u siebie wygrał z nimi 1 punktem. 9 października minionego roku w Pruszkowie padł wynik 72:71. Nie od dziś też wiadomo, że akademiczki potrafią roztrwonić przewagę. Optymizmem nie napawa istatni słabszy wystep kapitan Justyny Żurowskiej, do której to należeć będzie obowiązek poprowadzenia drużyny do zwycięstwa nad Liderem. Nasza ekipa legitymuje się słabą skutecznością, a pucharowy pojedynek z CCC pokazał, że święta wpłynęły jeszcze gorzej na ten aspekt gry. Gdyby nie Johannah Leedham wynik spotkania z Polkowicami byłby przesądzony dużo szybciej, ale Brytyjka spisywała się naprawdę dobrze i oby utrzymała tą formę. Ambitnie walczyła też Agnieszka Skobel, jednak na niewiele to się zdało. Trener Dariusz Maciejewski w najbliższym pojedynku zapewne będzie musiał znów wspierać się juniorkami, gdyż skład jest niewątpliwie dużo szczuplejszy niż w przypadku Pruszkowa.
Czeka nas w niedzielę ciężki pojedynek. O kolejne punkty nie będzie łatwo. Klub boryka się z problemami finansowymi i coraz bardziej odbijają się one na formie naszych zawodniczek. Czy Lider Pruszków wykorzysta naszą słabość i po raz drugi z nami wygra, czy jednak we własnej hali nadal zostaniemy niepokonani w lidze? Tego dowiemy się już w niedzielę, 9 stycznia. Początek meczu o godzinie 17 w hali PWSZ przy ul. Chopina 52.
Komentarze opinie